Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2018

Dystans całkowity:184.91 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:36.98 km
Więcej statystyk

Łódź i skrytkobranie

Niedziela, 18 lutego 2018 · Komentarze(0)
Dziennik skrytki w lesie obok lotniska




Tym razem padło na szukanie keszy w okolicach Retkini. Gdzie konkretnie i w jakiej kolejności, o tym miałem zdecydować już w trakcie. Po konsultacjach z mapą na Bandurskiego obrałem azymut na "Retkińską Morelę". Dokoła było wielu spacerowiczów, więc minąłem ją i pojechałem w kierunku lotniska.

Po drodze spróbowałem zdobyć "Co robi Puchatek w tuwimowej serii? | Tuwim #10". Krajobraz wzbudził moje podejrzenia. Patrząc na opis i podpowiedź spodziewałem się raczej czegoś innego. Zważywszy na odsłonięty teren i okna domków obok, rozejrzałem się tylko, zajrzałem w dwie dziuple i uznałem, że nic nie znajdę. Taki sam zresztą wniosek i brak sukcesu odnotowany był w ostatnim wpisie na geocaching.com, pochodzącym z listopada.

20180218_154309.000000

Patrząc na mapę miałem wrażenie, że do lotniska dojadę ul. Falistą. Jazdę nią przerwało mi ogrodzone osiedle. W zasadzie prawdopodobnie jest tam kontynuacja Falistej, terenowa, między siatką osiedla a nadziemnymi rurami ciepłowniczymi, ale zawróciłem.

20180218_154856.518000

Choć na lotnisku jest skrytka "25 lat dobrego sąsiedztwa - Łódź Airport", to nie wydawało mi się, by mnie ciepło przyjęli w terminalu spacerującego z rowerem, więc tę odpuściłem. W lesie obok lotniska miałem odnaleźć "Lodz #17b Lotnisko im. W. Reymonta - Nowy Terminal". W jej atrybutach jest informacja, że miejsce nie jest dostępne dla wózków dziecięcych. Wyszło na to, że to samo tyczy się roweru. Nie chcąc oddalać się od niego na dłużej, po wstępnym zorientowaniu się, gdzie jest zdobycz, przeniosłem go z lekkim trudem między gałęziami. Takie miejsce to sama przyjemność! Brak osób postronnych, można spokojnie wyjąć, wpisać się, a potem starannie ułożyć maskowanie.

20180218_161303

Dalej pojechałem do Sanitariuszek przez Pilotów i Ikara. Dało mi to okazję do przypomnienia sobie, jak nie lubię tam jeździć. Płyty betonowe. Niczym nieprzerwany zjazd z niekończących się krawężników.

20180218_163459.858000

W miejscu przecięcia Sanitariuszek z Nerem miałem zaplanowany kesz "Ner 1", który jest częścią ogromnej, bo liczącej prawie 150 pozycji, kolekcji skrytek nad Nerem innego bikestatsowicza, choć już tu nieaktywnego - pawrosa. Poszukiwania zajęły mi dłuższą chwilę, gdyż z braku doświadczenia nie zrozumiałem podpowiedzi do końca. Pojemnik mnie ucieszył, bo chciałem na coś takiego trafić.

20180218_163924.123000

Potem były Łaskowice i "Ner 2", znajdujący się u zbiegu Neru i Dobrzynki, który był tożsamy w formie z poprzednikiem, więc gładko poszło. Zaraz za przejazdem kolejowym w kierunku Gorzewa zdobyłem bez trudu "ŁOTR #135 – Po drodze". Jadąc z Gorzewa do Łodzi znów przecinałem Ner i tu, już przy zmroku, wspomagając się latarką, odnalazłem klona poprzedników - "Ner 4". Ten był lekko uszkodzony, ale dało się go zamocować z powrotem.

Wróciłem na Retkinię, by tam zdobyć "Wyjątkowy Krzyż". Przy nim trzeba było czekać na chwile bez świadków na chodnikach. Stamtąd osiedlowymi uliczkami dojechałem w ciemne okolice blokowiska, by skutecznie wymacać "Retkinię". Ze znaleziskiem musiałem przenieść się w okolice latarni, by nie wzbudzać podejrzeń wśród licznych spacerowiczów z psami świeceniem latarką i spokojnie odnotować swoją wizytę w dzienniku.

20180218_182430.894000

Z Wyszyńskiego skręciłem w Armii Krajowej. Przypadkiem, bo przez istniejącą tam drogę rowerową myślałem, że to już Retkińska. Zorientowałem się po chwili - coś mało znajomo ten DDR wyglądał. Za to można było spotkać tu znajome zjawisko. W końcu taki asfalt to świetne miejsce do parkowania!

20180218_184352.012000

I w końcu wróciłem tam, gdzie miałem zacząć, czyli do "Retkińskiej Moreli". Zlokalizować skrytkę było łatwo. Gorzej z jej wydobyciem. Za głęboko jak na palce. Próbowałem wydłubać ołówkiem w czym przerwał mi obserwujący mnie z wiaduktu świadek. Przeczekałem go, w międzyczasie uświadamiając sobie, że mam przy sobie łyżki do opon, które da się łączyć i są zakończone haczykiem. Niestety zanim miałem okazję spróbować, przekonałem się, że to miejsce jest okoliczną toaletą dla psów - przybyła para z czworonogami i najwyraźniej czekali aż sobie pójdę, by je spuścić. To była długa wojna nerwów - ani ja ani oni nie chcieli się poddać. Ostatecznie przerwało ją zjawienie się kolejnego pana, z kolejnymi psami, który postawą wskazywał na to, że będzie czekał aż wszyscy inni sobie pójdą. Para się poddała, a ja już byłem zbyt zmarznięty, by dalej czekać. Będę musiał wrócić kiedy indziej, najlepiej z drutem. Ten sam wniosek miał ostatni znalazca, który odnotował się (wyłącznie online) we wrześniu.

Tym razem statystyka niezła - 7 znalezionych, 1 prawdopodobnie nieistniejąca i 1 znaleziona bez skutecznego wpisu.

Zdjęcia na mapie

Łódź i skrytkobranie

Sobota, 17 lutego 2018 · Komentarze(0)
Metka geocache




Skrytkobrania ciąg dalszy. Na pierwszy ogień próba z "Lodz #14 Cmentarz Wojenny 1". Podejrzenia miałem, ale za dużo osób było by dokonywać większych poszukiwań. Potem był "Duży Franek". Po wielu próbach grzebania palcem w złych miejscach, gotowy by się poddać, przypadkiem zauważyłem coś niepasującego do otoczenia. Choć z powodu walających się dokoła śmieci nie byłem pewien. Ale jednak. Zdobyty! Korzystając z tego, że do skrytek nawiguję się programem c:geo, który pozwala połączyć konta z różnych serwisów geocachingu, wybrałem się też na polowanie na skrytkę z opencaching.pl - "Jedwabny Szlak". Współrzędne wydają się bardzo dokładnie wskazywać jeden konkretny obiekt, ale nie udało się. Na pamiątkę sfotografowałem rosnącą na drzewie obok hubę.

20180217_151850

Stamtąd udałem się na zwieńczone sukcesem poszukiwania "Koc - chojeński młyn". Tu zmieściła się również etykieta informacyjna.

20180217_155541

Na Bartoszewskiego spotkałem TM, z którym zamieniłem kilka słów. Czasami wpadamy na siebie w tych okolicach. A Bartoszewskiego jechałem do "Trzech poziomów" - skrytki na łódzkim trójpoziomowym skrzyżowaniu, którego najniższy poziom na razie niczemu nie służy, bo kończy się ślepo. Obiekt miał się znajdować właśnie na ślepym końcu. Szukałem, szukałem i nic. Zważywszy, że ostatnie odnotowane znalezienie było z sierpnia, to być może zniknęła. W tej rozrywce dobrze jest mi się wspomóc technologią. Zdecydowanie wolę dziury zbadać najpierw aparatem telefonu niż pchać w nie palec. Ta pajęczyna nie wyglądała zachęcająco.

20180217_163735

Kolejnym zaplanowanym skarbem była "Matka Polka". Podpowiedź była dość jednoznaczna i szybko zorientowałem się gdzie jest pojemnik. Ze względu na zaparkowane auto z kierowcą w środku musiałem poczekać. Pojechałem spróbować z kolejnym OP - "Macierzyństwem". Tu najbardziej poczułem minusy skrytkobrania z rowerem. W mieście nie oddalam się od roweru, więc wciągnąłem go ze sobą w obstawiane miejsce. Niestety źle go oparłem, stracił równowagę i przejechał widelcem po murku. W ten sposób mam rower, który ma dopiero pół roku, a już ma brzydkie szramy. To mnie trochę zniechęciło do uważnego poszukiwania pojemnika i dałem sobie z nim spokój. Pokrążyłem jeszcze rowerem przy Matce Polce, aż wreszcie parking opustoszał i mogłem wpisać się do tamtejszego dużego i estetycznego dziennika.

20180217_173533

Podjąłem jeszcze próbę wypatrzenia kesza "Lądowisko ICZMP. Ludzie, samochody, ciasno zaparkowane, nie było jak roweru przeprowadzić by go mieć na oku. Widziałem coś, co wyglądało jak maskowanie zgodne z podpowiedzią, ale w ramach szybkiej próby nie trafiłem.

Na tym był koniec. Bo niestety włączenie poszukiwań w jazdę rowerem bardzo drastycznie ją wydłuża (ledwo 22 km, a spędziłem w terenie 4,5 godziny, sam nie wiem jak to się stało) i zastała mnie zimna noc. Chcąc szybko wrócić do ciepłego mieszkania od Paderewskiego pierwszy raz pojechałem Rzgowską. Może być, ruch był niewielki (pomaga brak możliwości jazdy na wprost Rzgowską przez skrzyżowanie z Paderwskiego dla nadjeżdżających z południa  - ja przespacerowałem pieszo po pasach).

Statystyka dnia wyszła słabo - 3 odnalezione, a 5 nie.

Zdjęcia na mapie

Po Łodzi

Niedziela, 11 lutego 2018 · Komentarze(0)
Jak się korzysta z takiej toalety?
Póki bikemap.net się nie odwiesi (bo zdarzyło mu się właśnie, nie pierwszy raz, że przetwarzanie mapy nie chce się skończyć): mapa na uMap.





Zeszłoweekendowe nadzieje na wiosnę się nie spełniły. Zrobiło się zimniej. Dlatego tym razem tylko na miasto. Przy okazji, ponieważ ruszyłem wreszcie z geocachingiem (kiedyś już próba była, ale nic mi się nie udało wtedy znaleźć), postanowiłem zapolować na skrytki w okolicy Della. Były to kesze z serii "W dolinie Muminków": Muminek i Mała Mi. Pierwsza znajduje się w okolicy ul. Nery. Tu trochę pokrążyłem zanim udało mi się ją wreszcie zlokalizować. Znaleźć to jedno, zdobyć to drugie. Obawiam się, że trochę brakuje mi wymaganych sprawności. Druga jest nieopodal pętli tramwajowej Olechów. Po Muminku znaleźć Małą Mi było łatwo - bo wszystko jest "tak samo". Włącznie z tymi samymi potrzebnymi umiejętnościami. Obszedłem się smakiem. Może kiedyś jeszcze spróbuję albo wybiorę się na łowy z kimś zwinniejszym. A w międzyczasie muszę spytać właściciela skrytki czy wystarczy widzieć by "znaleźć". Na pocieszenie na koniec wycieczki pojechałem do parku Sienkiewicza, by tam już z sukcesem wpisać się do dzienników dwóch innych schowków: "Pomnik Plastusia" i "Łódzkie Rezydencje #25 - Dom Ottona Gehliga".

Na końcu Rokicińskiej trwają roboty. Zaciekawiły mnie gęsto rozstawione tablice ostrzegające o rozwieszonych nad terenem prac liniach wysokiego napięcia. Wszystkie 3 żółte tablice widoczne na zdjęciu są tej samej treści.

20180211_153038

Przy rondzie prowadzącym na autostradę, na jego nieczynnej odnodze buduje się stacja. Ofiarą uboczną została droga rowerowa. Na barierkach w kilku miejscach umieszczone były kartki z napisem: "Tymczasowe przejście dla pieszych i rowerzystów. Prosimy o ostrożność.".

20180211_153256

Prawie gotowa. Może się przydać podczas nocnych treningów na al. Ofiar Terroryzmu.

20180211_153338

Przy magazynach Decathlonu stanęła stacja rowerowa. No droga rowerowa jest, rowerzyści też są. Ale i tak trochę to na odludziu.

20180211_162324

W konstrukcji umieszczona jest pompka SKS.

20180211_162450

Pachnie nowością. Nic nie urwane ani nawet nie ubrudzone.

20180211_162456

W parku Sienkiewicza musiało mocno wiać. Albo, co bardziej prawdopodobne, przechodził obok tej przenośnej toalety ktoś... zawiany.

20180211_172848

Zdjęcia na mapie

Łódź - Krzywiec - Babice - Lutomiersk - Porszewice - Górka Pabianicka - Łódź

Niedziela, 4 lutego 2018 · Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km




Idąc za ciosem po wczorajszych zimowych 50 km i tym razem ciągnęło mnie na podobny dystans. Temperatura niestety trochę spadła, wiatr się zwiększył, a i miało być pochmurno. Wyjechałem w kierunku Lutomierska, jeszcze w promieniach słonecznych, z założeniem, że jak będzie mi chłód za bardzo doskwierać, to za Złotnem skręcę do Konstantynowa. I w zasadzie chłodno mi było, ale jak już się wypuściłem w tym kierunku, to nie miałem ochoty tak wcześnie kończyć. Przed Lutomierskiem chmury spowiły słońce i było jeszcze chłodniej, więc wbrew tradycji nie pojechałem z Babic do Kazimierza, a prosto do Lutomierska. I dalej też skróciłem - zamiast przez Konin i Petrykozy, pojechałem nielubianą przeze mnie, bo ruchliwą, DK71. Na szczęście w niedzielę jest tam dość spokojnie. Skróty to niewielkie, bo dają tylko 5 km, ale przy zimnie zawsze coś. Ostatecznie i tak dokręciłem do 50 km dodatkową pętlą na Piotrkowskiej. Z resztkami ciepła w organizmie.

Na Piotrkowskiej trafił mi się dowcipniś. Żarty ludzi pod wpływem alkoholu są u mnie wysoko na liście "nie lubię". Wybiegł znienacka na ulicę i wyciągając do mnie ręce krzyczał "dawaj ten rower!". Jechałem tak zamyślony, że nawet nie bardzo dotarło do mnie co się dzieje. Bo w zasadzie, to gdybym zdążył się przestraszyć, to mógłbym w chwili napięcia spryskać żartownisia gazem pieprzowym i nie wiem czy wtedy nadal cieszyłby go tak bardzo jego dowcip.

Łódź - Klęk - Dobra - Swędów - Szczawin - Glinnik - Janów - Łódź

Sobota, 3 lutego 2018 · Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Zajechanie drogi rowerowi na przejeździe z zielonym (Łódź, Sikorskiego/Świtezianki)




Dzień zapowiadał się rewelacyjnie. Słonecznie i powyżej zera, z planem na osiągnięcie 4 stopni. I słaby wiatr. Świetna okazja by wreszcie wyjechać poza miasto. Pierwotnie miałem jechać przez Kalonkę i Stryków, ale ponieważ ostatnią ponadpięćdziesięciokilometrową wycieczkę miałem 6 stycznia, a i nie byłem pewien czy nie będę za bardzo marzł, wybrałem wariant krótszy - do Swędowa przez Klęk i Dobrą.

Na Pomorskiej spotkało mnie nierzadkie i zawsze zastanawiające mnie zjawisko. Kobieta przejechała obok mnie niemalże ścinając moją kierownicę swoim lusterkiem, by chwilę potem dojechać do osi jezdni, bo akurat skręcała w lewo. Wcześniej nie dała rady zauważyć ile ma wolnego miejsca.



Mam trudności z wyborem sposobu przebicia się z Oświatowej do Wycieczkowej. Zwykle kończy się to chodnikiem i spacerem przez pasy. Tym razem jeszcze na Oświatowej upewniłem się na mapie, że ze Strykowskiej można skręcić w Wycieczkową i pojechałem jezdnią. Przy większym ruchu może być to trochę dyskomfortowe, bo kierowcy są niecierpliwi. Po skręcie w Wycieczkową nie zorientowałem się w porę, że mogę zjechać od razu w lewo do stacji benzynowej, by przebić się na przyległą drogę dla rowerów i przez to odrobinę przejechałem zakaz szukając dogodnego wjazdu. Następnym razem pójdzie lepiej. Aczkolwiek byłbym za tym, by przynajmniej na odcinku chodnika od Oświatowej do przejścia dla pieszych postawić znak C-16/T-22, a przy przejściu domalować przejazd. A jeszcze lepiej by ruch rowerów tę stroną chodnika przy Strykowskiej umożliwić do pętli tramwajowej Doły, bo do jej wysokości jest już przecież droga dla rowerów biegnąca z południa, a bez tego jadący między Wojska Polskiego a Wycieczkową muszą na krótkim odcinku dwa razy długo czekać na przejazd przez jezdnię.

Glinnik drugi raz pod rząd zatrzymał mnie na przejeździe kolejowym. Coś się tu ruchliwie zrobiło. Czekając długo, bo zamykają z zapasem, sfilmowałem wjazd pociągu ŁKA relacji Łódź Widzew - Łowicz Główny (Ł11716, 14:54 w Glinniku).



Nieźle sobie telefon poradził pod słońce. Opierałem się z nim o jakąś skrzynkę techniczną obok nastawni, co spowodowało, że po chwili z okna piętra nastawni damski głos spytał mnie czy chciałem o coś zapytać. Mam wrażenie, że to było zakamuflowane ostrzeżenie, bym przy niczym nie grzebał.

Istnieją kierowcy, którzy za nic mają przejazdy rowerowe, nawet gdy ruch jest sterowany i rowerzysta ma zielone. Taki mi się trafił gdy przejeżdżałem przez Świtezianki na Sikorskiego. Zdążył jeszcze przyhamować, po czym widząc, że i ja przyhamowałem (trzeba myśleć za innych, by nie zginąć), uznał, że pojedzie dalej.



Potwierdziło się, że dzień był w sam raz na rower. Słońce świeciło całą drogę i w ogóle nie zmarzłem. Czy to już wiosna?