Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2022

Dystans całkowity:84.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:42.00 km
Więcej statystyk

Łódź - Wiączyń Dolny - Gałkówek - Brzeziny - Ksawerów - Moskwa - Plichtów - Łódź

Niedziela, 13 marca 2022 · Komentarze(3)
Kategoria 40 - 70 km
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.





Do Cyganowa. Brzeziny pamiętałem jako miejsce, które wygląda gorzej niż najniebezpieczniejsze dzielnice Łodzi. Ale raz na jakiś czas można odważyć się zahaczyć, oznaczyć drogi na mapie. W tym dziś realizowałem plan na kilka zupełnie nieznanych asfaltów. Miała być to też kontynuacja unikania PKWŁ. Jakoś nie uwzględniłem jak bardzo to wszystko już jest na wzniesieniach. Oj nie mam ja do tego formy, nie mam. Wykończyło mnie. A temperatura była zdecydowanie przereklamowana! Gdy ruszałem, telefon radośnie obwieszczał 10 °C. Ale ledwo stanąłem pod blokiem, w cieniu i powiał na mnie wiatr, poczułem, że raczej się nie przegrzeję. I zaiste wiatr całą drogę był mroźny.

Jest i z tej strony objazd oznakowany. Zauważyłem oznakowanie objazdu poprzednio jadąc ze wschodu. Jestem pewien, że gdy remont się zaczął, znaku nie było.
A na objeździe taki przyjemny zielony mat.
No niby 10 °C było, ale... i ten zimny wiatr. Nie wiem czy da się tyle watów w nogach wyprodukować, by wystarczyło na tę temperaturę. Brrr!
Wie pan kierowca jak działa pierwszeństwo?
Oczywiście, że nie wie! Albo ma to w nosie.
Jak rodzinnie, wesoło! :-)
Gdy poprzednio jechałem przez Widzew z tej strony, dwa lustra po drodze patrzyły w niebo. Poprawione.
Koledzy byli w trybie nieśmiertelności i szli przez przejście bez najmniejszego rozejrzenia się. Dobrze, że ja jestem powolny.
Tu jest ten historyczny sukces wcześniejszych budów dróg rowerowych przez Łódź. Śmieszka rowerowa to to po prawo. A tymczasem rowerzyści dobrowolnie wybierają chodnik. Bo udało się miastu zrobić lepszy chodnik niż DDR.
Szkrab był umęczony i jechał trochę od lewej do prawej. Gdy tata kazał mu trzymać się jednej strony, bo nadjeżdżałem, dzieciak patrząc na mnie podejrzliwie spytał: "a tu wolno jechać do tyłu?".
Zbyt dobrze wiem co to za bubel, by choćby rozważać ten absurdalny skręt 90°.
Właśnie... wszyscy, którzy maczali w tym palce, od projektanta po wystawiających temu pozytywną ocenę policjantów, powinni być bezrobotni.
Dotarłem.
Po tej wizycie mam nową ocenę. Brzeziny to dziura!
Jedna wielka dziura.
W zasadzie to dziura na dziurze.
Mijałem drewniany kościół, który odważyłem się stanąć sfotografować któregoś lata, ale szybko poczułem się niepewnie, bo pod kamieniczką naprzeciwko zaznawali słońca autochtoni. Powiedziałem autochtoni? Oj cofam. Mieszkańcy raczej wyglądali na romską brać.
Tu Mapy.cz z głośnika mojego telefonu obwieściły "skręć w lewo". No tak z grubsza zerknąłem czy są asfalty na planie wszędzie. Ale to nie wyglądało dobrze. Tak terenowo. Zerwałem z planem, zostałem na twardym.
Odrobinę dalej telefon zasugerował powrót do planu jakąś małą wewnętrzną uliczką. Zaryzykowałem. Widok kolarza dawał nadzieję, że dokądś to prowadzi.
W prawo do DK72, a w lewo do pominiętej wcześniej drogi. Kontynuowałem ryzyko, nie będąc pewnym czy skuszę się na ewentualną szlakę czy zawrócę.
I jednak asfalt. W obie strony. Może szlaki były tylko śladowe ilości. Albo od słońca mi się wydawało, po nagranie włącznie.
Chwilę wcześniej na drutach widziałem jakieś intrygujące rozłączniki. Jak ktoś wie, co to dokładnie i z jakiej okazji może się pojawić (zerwanie sieci?), to chętnie się dowiem.
Miało być tak pięknie, wyjechać odpowiednio wcześnie, żeby było ciepło i dzień, bo nocą nie lubię jeździć. A wyszło jak zwykle. A przynajmniej jak często. Koniec słońca, a droga daleka.
To jak wszyscy, to wszyscy. Ja też. Nie będę oryginalny. Mieszkańcy wsi powinni też się wreszcie zreformować i pozbyć się tej okropnej nazwy.
I znowu telefon chciał w lewo, na piach. Zignorowałem. Wiedziałem, że jakoś się do tego Plichtowa jechało asfaltem. Nie wiedziałem jak, ale tuż za A1 skojarzyłem, że to może tam trzeba skręcić. I faktycznie, sprawdziło się.
Pojechałem śmieszkami. Włącznie z przejazdem z prawej na lewą i z lewej na prawą. Bo już byłem tak zmęczony, że ten podjazd brałem tak wolno i z bólem, że trudno mi było nawet jechać prosto, to mogłem oszczędzić przejeżdżającym kierowcom stresu. Mięśnie bolały w drodze na szczyt.
Za "gwiazdą" wybrałem Jugosławiańską. Nigdy mnie tam wcześniej nie było, ale chciałem podejrzeć pewne stosunkowo świeże osiedle domków. O ile jest tu lepszy asfalt niż na Pomorskiej. Ale sekret polega na tym, że ten asfalt biegnie donikąd i dalej pozostaje już jazda polem.
Furtka otwarta, ale osiedle ma ochronę. Żywą i czuwającą, więc zaraz pan do mnie wychynął. Ale nie należał do tych dziwnych i nie widział problemu w tym, że zrobię zdjęcia osiedla.
Wracając do jazdy polem, to to pozwoliło mi pierwszy raz wypróbować moją lampkę w miejscu bez latarni. Lampkę sensowniejszą mam od niedawna. Wcześniej jeździłem z czymś co bardziej sygnalizowało moją pozycję innym niż oświetlało drogę. Co do światła, to widziałem co mam przed sobą. Ale i tak nie lubię jeździć w ciemnościach. Tego kundla, który wybiegł na mnie z bramy z boku, to nie miałem szans zobaczyć.
Ta polna droga to ul. Popielarnia. Tuż przed Pomorską robi się na niej trochę ciaśniej. A kreski po lewo to pyłki w świetle tak zarejestrowane przez kamerę.
Światełko z naprzeciwka, to inny cyklista musi być.
Tego nie przewidziałem. Hulajnogista.
Przed rondem Solidarności trafiłem na rowerzystę, który zaraz zjechał na chodnik po lewej by pokonać skrzyżowanie wyznaczonymi przejazdami. Ucieszyło mnie, bo o ile wiadomo, że z zachodu na wschód jest to bez sensu, bo jedzie się nimi na podzielone cykle, a jezdnią w jednym, o tyle w tę stronę, również na jezdni ma się osobne światła, więc mogłem zobaczyć czyja droga będzie szybsza. Gdy wjeżdżałem w Pomorską już za skrzyżowaniem, to ten drugi dopiero przejechał pierwszy z trzech (czterech, gdyby miał kontynuować tam, gdzie ja) przejazdów.
Na "ślepej" obecnie Zielonej kamienica oświetlona jest w barwach narodowych Ukrainy.
Koniec. Nie mnie, bo mnie to już dawno. Ale moje mocno już zużyte baterie kamery nie starczyły na ostatnie metry moich powolnych zmagań.

Rosja to państwo zbrodnicze

Wtorek, 8 marca 2022 · Komentarze(3)
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.





Codzienny napływ informacji o działaniach ruskich zacofańców wysysa ze mnie energię. A poza tym tego zimna mam już serdecznie dość!

Po lewo widoczna rozbiórka.
A po prawo pan uwieczniał ją w szkicowniku (z wysokości roweru dałem radę podejrzeć rysunek).
Asfaltem wygodniej.
To zagrałem w cykora, by sprawdzić, czy się oderwą od telefonów.
Zaskakująca zbroja.
Po prawo mały handel z okazji Dnia Kobiet.
Wchodzenie ukosem na ślepo pod rowery.
Nie tylko *na co dzień*, a co minutę razi u Zimnego byk w oczy.
Wypożyczane czyli niczyje, więc można parkować gdzie bądź.
Kościół pw. św. Anny. Bo go ładnie słońce oświetliło.
Mandacik na jednej jezdni Śmigłego-Rydza...
...i mandacik na drugiej jezdni. Z tego co słyszałem, to po remoncie zniesiono dotychczasowe podniesienie prędkości do 70 km/h. A że taka dwujezdniowa, duża, kusząca do szybkiej jazdy, na dodatek wielu trzyma prędkość "na pamięć", to łatwy łup.
Piesek wyprowadzany bezsmyczowo, by spacerował sobie swobodnie po DDR. Tu już odbił z kierunku prosto pod moje koło. Zwierz był fajny. Tylko właściciel nie sprawuje prawidłowej opieki.
Wg władz miasta i ekspercików z policyjki, to jest świetne miejsce na drogę dla rowerów i pieszych.
Oczywiście formalnie obligatoryjną dla rowerów. W wersji nie "pod prąd" jest jeszcze gorzej, bo tam częścią drogi są schody.
Patrząc po kolorze, to nie było tu sprzątane od jesieni.
Tam skrajnie po prawej kadru, między słupkami znaku, widać czarny samochód.
Gdy wjeżdżałem na przejazd przez drugą jezdnię, nadal był daleko.
I choć nie pędził, to kierowca postanowił nie zwalniać i z pełną stanowczością...
...wymusić pierwszeństwo.
Po prawo, przed Włokienniczą, widać odnowione elewacje.
Przed Pomorską też coś się odświeża.
Jak to zawsze w godzinach szczytu, przemyślenie, czy ma się miejsce, by wjechać na skrzyżowanie, przerasta większość kierowców.
W Pasażu Rubinsteina stanął punkt informacyjny dla uchodźców z Ukrainy.
Pod "Siódemkami".
I second that!
Na oko autobus stał również dla uchodźców, potencjalnie jako ogrzewalnia (silnik pracował).
To jest takie popularne zjawisko, którego nie rozumiem u kolegów rowerzystów. Zamiast stanąć przed sygnalizatorem na czerwonym...
...to straszą kierowców stając na krawędzi jezdni poprzecznej. Chyba że stanął wyłącznie dlatego, że ktoś jechał.