Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2017

Dystans całkowity:580.76 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:52.80 km
Więcej statystyk

Łódź - Starowa Góra - Bronisin Dworski - Tadzin - Kalino - Modlica - Tuszyn - Zofiówka - Rydzynki - Guzew - Stara Gadka - Łódź

Czwartek, 27 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Mandat dla rowerzysty od straży miejskiej




Mam dość zimna! Żądam ciepłej wiosny, do diaska! Prognozy, które śledziłem na bieżąco, od początku pokazywały, że po wykorzystanym poniedziałku, w tygodniu pracy jedyne kolejne bezdeszczowe okno na rower będzie w czwartek. Nadszedł czwartek i prognoza o poranku jeszcze bardziej zdecydowanie zapowiadała brak opadów. Zebrałem się więc relatywnie wcześnie do pracy, rowerem, by móc wrócić do domu na tyle wcześnie, by jeszcze zmieścić wycieczkę. Tak bardzo ufałem prognozie pogody, że nawet nie wyjrzałem przez okno przed wyjściem. I spotkało mnie rozczarowanie - do pracy dotarłem mokry. Z powrotem już nie, choć kropiło.

Wstępnie zakładałem odrobienie nieukończonego planu z soboty na przejażdżkę przez Rydzynki. Niestety kropiło również gdy ruszyłem na wypad. Szybko przyszło mi znowu odczuć, jak dobrym nośnikiem zimna jest wilgoć. Marzłem okropnie już na pierwszych kilometrach. Jadąc al. Bartoszewskiego rozważałem dojechanie jedynie pod granice Starowej Góry i przebicie się Skrajną do Rudzkiej, by zrobić małe kółko po mieście i nie zamarznąć. Pod Starową zrobiło mi się żal wygospodarowanej rezerwy czasu, więc uznałem, że chociaż dorzucę jeszcze pętlę przez Bronisin, Tadzin, Kalino, Kalinko i Rzgów i dopiero z niej wrócę na Skrajną.

Nim dojechałem do Kalinka, przestało kropić i niebo zaczęło się przejaśniać. To i poczucie, że skoro już jestem na skrzyżowaniu w Kalinku, to do Tuszyna jest już rzut kamieniem, przeważyło - kontynuowałem na południe. Na szczęście wraz z osuszaniem się atmosfery, zrobiło mi się trochę cieplej. Znaczy nie było mi już koszmarnie zimno, a jedynie zimno zwyczajnie.

W ogóle to poniedziałkowy - również zimny - rower doprowadził mnie do bólu gardła i kataru. Prawie się już wyleczyłem, ale nie wiem czy dzisiejsza eskapada nie zaprzepaściła dotychczasowych starań.

Na Piotrkowskiej, o ile scenę rozszyfrowałem dobrze, Strażnik Miejski wypisywał mandat komuś z rowerem publicznym. Ponieważ rower był jeden, a osoby (z nietęgimi minami) przy nim dwie, to strzelam, że może za przejazd większej liczby osób niż na to pozwala dowód rejestracyjny. I czemu prasa nie pisze o tak interesujących wydarzeniach? Chciałbym wiedzieć co to za okazja.

bandit_20170427_205856.555000

Wycieczka 55.02 km i 4.62 km dojazdu do i z pracy.

Zdjęcia na mapie

Łódź - Kalonka - Boginia - Stare Skoszewy - Cesarka - Stryków - Swędów - Szczawin - Palestyna - Janów - Łódź

Poniedziałek, 24 kwietnia 2017 · Komentarze(1)
Kategoria 40 - 70 km
Ile wynosi długość gazety?




Ponieważ kondycję mam żadną, to znów pojechałem w łódzkie wzniesienia, bo to dobre miejsce by jej szukać. Zresztą nawet wygodnie tak, trochę się pomęczyć pod górę, bo potem odpoczywa się zjeżdżając.

Coraz mniej chce mi się przeciskać między samochodami, więc dziś nie tylko ominąłem Janosika, ale także Narutowicza, choćby przez jej skrzyżowanie z Kopcińskiego. Zamiast tego pojechałem obok Dworca Fabrycznego. Potem na Tuwima. Jak to często bywa, okazuje się, że nie ma bezpiecznego legalnego sposobu włączenia się z drogi rowerowej na jezdnię przy al. Scheiblerów w lewo w Tuwima.

bandit_20170424_170449

A Tuwima pojechałem, by zaryzykować przez park 3 Maja, zastanawiając się, czy już pomost do niego otworzyli. Otworzyli. Jest też ulepszenie - dotychczas były tam schody.

bandit_20170424_170854

bandit_20170424_170856

Był też podjazd, ale z zakrętem niemalże 180°, niewygodnym dla rowerów. Co widać w archiwum Google.

20170424_park_3_maja_gsv

Po drodze zwiedziłem wyremontowaną ul. Szarotki.

bandit_20170424_172102

Niestety terenowy odcinek Krokusowej był dziś bardziej terenowy niż zwykle, bo błotnisty.

bandit_20170424_172259

Co do omijania Janosika, to niestety w miejscu przecięcia Telefonicznej przez Krokusową jest utrudnienie - nakaz skrętu w lewo lub w prawo. Ponieważ decydenci nieustannie uważają, że rowerzyści mogą chodzić zamiast jeździć i zmuszają ich do tego, to w ramach tego niewygodnego nakazu sam przekształcam się w pieszego, by w majestacie prawa znaleźć się po drugiej stronie.

bandit_20170424_172519

Nie wiem czy to pozostałość po jakimś remoncie czy ograniczenie przed nadchodzącym. Dawniej można było jechać prosto. Jeżeli to miałaby być stała zmiana, to marzy mi się tam T-22.

Typowy kierowca. Taka zagadka matematyczna. Rowerzysta jedzie kołami po drugim rządku trylinki od krawędzi jezdni. Trylinka między najdalszymi wierzchołkami ma 40 cm, a pół kierownicy rowerzysty mierzy 30 cm. Odpowiedz na pytanie: ile wynosi długość gazety?

bandit_20170424_174033.117000

Już ostatnio wspomniałem o ubytkach w nawierzchni drogi w Janowie. Sytuacja jest rozwojowa. Jeszcze trochę, a łatwiej będzie napisać: "Uwaga! Śladowe ilości asfaltu.".

bandit_20170424_190711

A tu ciekawie. Na moje oko kolarzowi z tylnej kieszeni wystawała antena rejestratora trasy. Może też muszę się tak wyposażyć, zwłaszcza, że telefon coś zaczyna mieć lekkie problemy z zapisywaniem śladu. A z niektórymi można znacznie dłużej jechać niż z telefonem.

bandit_20170424_193121

Tym razem wracałem Wycieczkową. Jest ona pełna przykładów, dlaczego kałuże na drodze po intensywnym deszczu, należy omijać, zwłaszcza rowerem. Wpadnięcie w jedną z głębokich dziur jakie mijałem skończyłoby się zapewne nieprzyjemnie dla cyklisty.

bandit_20170424_193331.567000

Wiosna wciąż zimna. Słonecznie, więc najpierw było mi ciepło, nawet trochę za bardzo. A na koniec marzłem.

Na dystans składa się 57.55 km wycieczki i 4.87 km wcześniejszych dojazdów do i z pracy.

Zdjęcia na mapie

Łódź - Starowa Góra - Bronisin Dworski - Tadzin - Stefanów - Łódź

Sobota, 22 kwietnia 2017 · Komentarze(1)
Deszcz idący z zachodu




W tygodniu prognozy zapowiadały, że w sobotę i niedzielę będzie padać. Przyszła sobota i opady na nią odwołano. Walczyłem z niechcemisiami. Ostatecznie wyjście na rower wygrało z myślą o popołudniowej drzemce. Choć byłem zmęczony przejażdżką po Parku Krajobrazowym Wzniesień Łódzkich dzień wcześniej, to pomyślałem, że rzucę się na 50-tkę przez Rzgów, Tuszyn, Rydzynki i Gospodarz. W Starowej Górze nie skręciłem jednak do Rzgowa, bo wiało mi od niego rutyną - zamierzałem pojechać do Tuszyna z Tadzina.

Jak ja uwielbiam ten wsiowy zwyczaj puszczania psów luzem. Szkoda, że niedźwiedzi nie trzymają. Słabo widoczny na zdjęciu duży mieszaniec owczarka wcześniej stał na drodze i zastanawiałem się czy cokolwiek mi gaz da, gdy pies okaże się agresywny. Szczęśliwie nie zwrócił na mnie uwagi.

bandit_20170422_182454

Prognozy pogody, jak wiadomo, nieomylne nie są. W Tadzinie z niepokojem spojrzałem na chmury na zachodzie. Poniżej ujęte już z trochę dalszego punktu.

20170422_183958

Było mi chłodno, a i pora była niewczesna. Po chwili rozterki na rozjeździe skręciłem w kierunku Łodzi. Tędy prawie na pewno jeszcze nie jechałem. Łódź przywitała mnie deszczem ze śniegiem. Nie trwało to długo, bo przestało padać gdy zjechałem z Tomaszowskiej. I dobrze, bo ten zimny opad na kominiarkę, która - jak to odzież z samego polaru - nieprzemakalna nie jest, nie był przyjemny.

Na wiadukcie kolejowym na Przybyszewskiego podziwiałem pejzaż z chmur.

20170422_191808

Z perspektywy chodnika i bloków po zachodniej stronie widok na położone na wschodzie drzewa parku nad Jasieniem przez przepust pod Śmigłego Rydza wygląda jak wrota do innego świata.

20170422_193438

A tu taka ciekawostka obok drogi rowerowej przy al. Scheiblerów, nieopodal Tuwima. W zasadzie to typowy łódzki krajobraz, choć w otoczeniu nowego dworca mocniej boli. Został przy ulicy środek budynku. Po lewej stronie ściany jest szyb windy towarowej. Zachowały się i przyciski wzywania i wyłącznik dźwigu. To zdjęcie zrobiłem 4.04, podczas spaceru. Nie powstrzymałem się od sprawdzenia - niestety winda nie przyjechała. Ciekawe kiedy coś z tej ruiny spadnie na jakiegoś rowerzystę.

20170404_192830

Jak wiadomo, drogi rowerowe są dla wszystkich. Na przykład są doskonałe do wyprowadzania psów. Przy okazji znudzony pupil może się rzucić na nadjeżdżającego rowerzystę. Dobrze, że chociaż dała radę go utrzymać.



GPS bywa wybredny. Przykład umieściłem na uMap. Telefon (ślad niebieski) kompletnie zgubił się w okolicach Tuwima i Nowej. Kamera (ślad czerwony) dała radę.



Zmarzłem, trochę zmokłem i się zmęczyłem. Dobrze w gruncie rzeczy, że wyszło tak, że skróciłem. Po wczorajszej Kalonce te 35 km mi wystarczyło. Cierpiałbym jadąc kolejne 15.

Zdjęcia na mapie

Łódź - Kalonka - Boginia - Stare Skoszewy - Cesarka - Stryków - Swędów - Szczawin - Smardzew - Zgierz - Łódź

Piątek, 21 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Wiosna, ach to ty!




Wznowiłem dziś uprzednio gwałtownie przerwaną - dosłownie - poniedziałkową próbę wycieczki. Starałem się nadać sprawom wymiany kierownicy szybki bieg. We wtorek zadzwoniłem do MaxxBike, tuż po otwarciu, by powstrzymać się od stawiania ludzi pod ścianą niezapowiedzianą wizytą, spytać czy mają już kolejki przedsezonowe i czy mogę przyprowadzić rower. Kolejkę mieli długą, ale na kierownicę się zgodzili. Kwadrans potem odmeldowałem się już u nich z rowerem. Złamana to 25.4 mm, długa na 580 mm, prosta, tajwańskiego Kalloya (taką Author oryginalnie zamontował). Niestety nie mieli żadnej pasującej na stanie. Wybraliśmy z katalogu podobną Zooma, ale - co już kiedyś przerabiałem - MaxxBike czeka aż im się więcej zamówień uzbiera od danego dostawcy, więc prognozowany termin jej sprowadzenia wynosił tydzień. Za długo! Postanowiłem zamówić sam. Ale najpierw spróbowałem poszukać lokalnie, telefonicznie. Próba była krótka, bo pierwszy sklep jaki przyszedł mi na myśl, z racji ogólnie dobrego wyposażenia - Dynamo - miał na stanie prostą, o właściwej średnicy, tyle że 600 mm. Różnica niewielka, a odczuwałem desperację. Dzięki uprzejmości kolegi z pracy, który posłużył mi za taksówkę, bo ja nie jestem zmotoryzowany, krótko przed zamknięciem MaxxBike zdążyłem kupić kierownicę w Dynamo i zawieźć ją do docelowego serwisu, mając nadzieję, że w środę będzie gotowy. Notabene na miejscu w Dynamo okazało się, że ich kierownica na stanie to też Kalloy.

W środę czekałem cierpliwie, nie chcąc wyjść na bardzo męczącego klienta. Nie doczekałem się telefonu. Jeszcze nie było mi żal, bo padało. Prognozy natomiast zapowiadały bezdeszczowy czwartek i piątek, a potem powrót deszczu w weekend. W czwartek po południu już nie dałem rady i zadzwoniłem. Niestety, ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu okazało się, że rower nie jest gotowy i że na pewno tego dnia go nie odbiorę. A tak liczyłem na wyjazd! Na dodatek rozmówca nie dawał mi też gwarancji, że w piątek zdążą zrobić, ale proponował by dzwonić w piątek i pytać. W piątek, czyli dziś, mój telefon odebrał sam serwisant - pan Tomek - i jak się okazało już kończył przekładanie kierownicy.

Rower odebrałem przed 16 i pojechałem do domu przebrać się na wyjazd. Po drodze poczułem, jak hamulce mam w całkowicie niewygodnej dla mnie pozycji - za nisko. Dostęp do śrub mocujących klamki jest utrudniony przez dźwignie przerzutek. W tej sytuacji szybsze wydało mi się obrócenie całej kierownicy, co uczyniłem.

3-20170421_203021

Cel wyjazdu był oczywisty - jechać do Kalonki, skoro złamanie kierownicy ostatnio mi to uniemożliwiło. Ponieważ kondycję mam słabą, co oznacza, że pod górę wlokę się jak żółw, a były godziny szczytu, nie pojechałem na Janosika, bo tam na wąskiej jezdni kierowcy w autach z manualną skrzynią panikują gdy muszą na wzniesieniu zwolnić za rowerzystą, co zagraża stanowi ich samochodów i - co gorsza - mnie. Z końcem Krokusowej, którą często już wybierałem, odbiłem w prawo w Czecha, a potem na północ ul. Giewont. Ujdzie. Trochę chyba nawet mniej dziur niż terenowy fragment Krokusowej, a przynajmniej bez kocich łbów. Wydaje mi się, że to był mój pierwszy raz nią.

Imbus pasujący do śrub mostka wziąłem ze sobą na wyjazd (z narzędzi wożę zazwyczaj tylko łyżki do opon). Jak się okazało, przydał się, bo skutkiem przekręcenia kierownicy, co w zasadzie można było przewidzieć, wszystko inne było położone niewygodnie, włącznie z profilowanymi uchwytami. Myślałem, że dam radę. Pora późna, więc nie chciałem stawać. Jednak nie wytrzymałem dyskomfortu. Poprawiałem w Bogini.

Co do wymiany kierownicy, to byłoby pewnie prościej i szybciej gdybym się wziął za nią sam. Ale wyszło jak wyszło, bo liczyłem, że jest szansa, że kierownica będzie na miejscu, a rower odbiorę tego samego dnia i się nie narobię. A zawsze mi coś źle pójdzie jak się sam biorę za mechanikę i mi to krwi napsuje. Za usługę MaxxBike wziął grosze. Nie mniej jednak najwyraźniej i tak będę musiał teraz kombinować ze wszystkim, by znowu odzyskać komfort pod rękami. Zmiennych jest kilka. Włącznie z samą kierownicą, bo choć formalnie zwana prostą, to jednak ma niewielki kąt zgięcia.

Całkowite zachmurzenie, 9 stopni, wiatr zachodni, początkowo 30 km/h, po 19 osłabł. Strój zimowy.

Czytając tablice na wideo: Łódź - Kopanka - Kalonka - Niecki - Borchówka - Boginia - Stare Skoszewy - Bartolin - Warszewice - Cesarka - Stryków - Smolice - Swędów - Szczawin - Glinnik - Samotnik - Smardzew - Łagiewniki Nowe - Zgierz - Łódź.

Wiosna, ach to ty!

2-20170421_152956

1-20170421_152933

Zdjęcia na mapie

Oszukać przeznaczenie, czyli prawie do Kalonki

Poniedziałek, 17 kwietnia 2017 · Komentarze(2)
Pęknięta kierownica mojego Authora




Dziś przeżyłem - z akcentem na "przeżyłem" - jedną z tych awarii roweru, które grożą ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu. Korzystając ze znośnej pogody, bo choć zimnej, to z chwilami słońca, nie za silnym wiatrem i najprawdopodobniej bez opadów, chciałem objechać stary standard przez Kalonkę, Skoszewy i Stryków. Wyjazd skończył się na Narutowicza przy Uniwersyteckiej, gdzie złamała mi się kierownica po lewej od mostka. Szczęście w nieszczęściu miało to miejsce gdy manewrowałem stojąc na czerwonym. Skutki jej pęknięcia podczas pędzenia na jakimś zjeździe w Parku Krajobrazowym Wzniesień Łódzkich mogłyby być opłakane. Wyszedłem bez szwanku. Coś mi faktycznie ostatnio wydawało odgłosy w rowerze, więc przed wyjazdem przyjrzałem się uważnie wspornikom siodła. O kierownicy nie pomyślałem, a i tak nie wiem czy byłoby po niej widać. Zresztą to strona na której montuję kamerę i telefon, i tak jakoś z natury rzeczy bliżej ją oglądam, więc gdyby był jakiś wyraźny niepokojący ślad, to raczej rzuciłby mi się w oczy. Na filmie widać jak kamera wraz z kierownicą traci poziom. Tym Authorem jeżdżę już prawie 13 lat. Widać czas odcisnął swoje piętno na materiale.

1-20170417_144523

2-20170417_144534

3-20170417_144542

4-20170417_144750

5-20170417_144801

Dobrze też, że awaria miała miejsce blisko od domu, w zasięgu spaceru. Same wstrząsy podczas marszu powrotnego dokończyły dzieła - na Traugutta kierownica odpadła całkowicie.

6-20170417_151251

7-20170417_151143

8-20170417_151222

Okropnie mi szkoda wolnego dnia i pogody. Mam nadzieję, że z racji utrzymujących się niskich temperatur wciąż nie rozpoczął się sezon na masowe serwisowanie rowerów i znajdą dla mnie termin od ręki. W takich chwilach żałuję, że nie mam dwóch rowerów. No, niby mam drugi, starszy jeszcze MTB, ale nie w Łodzi i też wymagałby najpierw przeglądu. A i nie mam go gdzie tu trzymać.

Zdjęcia na mapie

Łódź - Starowa Góra - Rzgów - Kalinko - Romanów - Wola Rakowa - Wiśniowa Góra - Łódź

Piątek, 14 kwietnia 2017 · Komentarze(1)
Kategoria 40 - 70 km
Objazd pasem dla rowerów




Na wielkanocny weekend zapowiadali pochmurną pogodę i opady. Mając w planach spędzenie świąt w Sieradzu mogłem na nie pojechać rowerem, ale te prognozy mnie nie przekonywały. Za to dzisiaj miało po południu wyjść słońce. Zatem by weekendu nie zmarnować rowerowo, wybrałem się po pracy. Jedynie wiatr wzbudzał wątpliwości, wiejąc z zachodu ze średnią ok. 40 km/h z porywami do 60 km/h. Ale i tu prognoza obiecywała, że będzie dobrze, bo po 17 zacznie słabnąć. I rzeczywiście, o ile jeszcze wiało okropnie gdy wracałem z pracy, a potem w trasie pchało mnie wciąż mocno w plecy na wschód, to gdy wracałem Rokicińską do centrum wiatr był już zdecydowanie słabszy (co potwierdza wykres ze stacji meteorologicznej na Lublinku, dając mu wtedy już tylko 15 km/h).

Na przejeździe przez Pabianicką przy Jana Pawła II nastąpił jakiś problem z programowaniem świateł i jedna zmiana przeszła bez zielonego dla rowerzystów i pieszych. Czekałem na nie prawie 3.5 minuty...

W Woli Rakowej wciąż jest ruch wahadłowy. To jest niewiarygodne! Przecież te światła widziałem tam już 3 września ubiegłego roku. I nadal robota nieskończona.

tt20170414_191444

Do Wiśniowej inaczej niż zwykle, zupełnym przypadkiem, bo tak byłem zamyślony, że zapomniałem odbić na łuku drogi w prawo.

tt20170414_192040

Robię to, by nie pchać się na ruchliwy i dość wąski odcinek. Ale tym razem problemu nie było. W ogóle całą wycieczkę drogi były puste. Widać ludzie Wielki Piątek spędzali w domach na ostatnich przygotowaniach i porządkach. Dzięki zmianie trasy przejechałem obok skateparku w Stróży (po prawo), służącemu lubiącym inne formy rowerowania. Z racji mojego zwyczajowego objazdu, widziałem go wcześniej tylko raz.

tt20170414_192541

Na A1 przy Feliksińskiej stał korek. To pewnie zator na zjeździe do Łodzi, powodowany światłami na wyjeździe z Józefiaka na Rokicińską. A stąd do tego skrzyżowania jest jeszcze 3.5 km.

20170414_193727

Niech będzie, że przesadzam i się czepiam. Było już po zachodzie, jeszcze zmierzch, ale światła coraz mniej, widoczność coraz gorsza. Włączyłem światełka w Stróży. Tymczasem kilka kilometrów dalej, już w Łodzi, wyprzedziło mnie dwoje kolarzy. Bez świateł i ubrani na czarno. Ujęcie z kamery jest mylące, bo ta zwiększa czułość w ciemnej scenerii, w efekcie czego klatka jest znacznie jaśniejsza, niż było to w rzeczywistości.

tt20170414_194121

Awersja do oświetlenia wśród rowerzystów nie jest niestety rzadka. Sam zresztą w licealnych latach zaliczyłem kilka przejazdów samobójczych po nocy bez lampek. Nie trzeba było długo czekać, by z naprzeciwka mijali mnie ojciec z synem, również mało widoczni. Niewyraźny kadr spowodowany jest nie tylko dziurami w drodze, ale właśnie zwiększeniem czułości matrycy, więc znowu wydaje się, jakby było wciąż jasno. Nie było.

tt20170414_194524

Za to w kwestii oświetlenia pozytywnie zaskoczył mnie przejazd pod starym wiaduktem na Kolumny. Spodziewałem się, że będzie tam ciemno. Pewnie nie pierwszy raz tam jechałem po zachodzie, ale mogły mi nie utkwić te latarnie w pamięci.

tt20170414_195600

Zazwyczaj jadąc z tej strony na al. Ofiar Terroryzmu 11 Września skręcam z ronda prosto na właściwą jezdnię, bo w końcu na tej dwujezdniowej drodze, przy południowej jezdni nie ma drogi dla rowerów. Tym razem postanowiłem zachować się jak wymarzona przez kierowców (którzy okazjonalnie trąbią na mnie na tej ulicy) wersja rowerzystów i pojechać chodnikiem. Znaczy śmieszką, po północnej stronie. Zapomniałem, że podstawowym utrudnieniem jest brak jakiejkolwiek możliwości zjazdu z ronda na nią. Pozostało mi wdrapać się na chodnik przez krawężnik.

tt20170414_195645

Hala, do której budowa dojazdów spowodowała opisywane zimą wykopki w ciągu DDR, okazała się być centrum logistycznym Decathlona.

tt20170414_195905

Wszystko jest znowu na miejscu, włącznie z nowymi przejazdami, aczkolwiek ułożona z powrotem kostka jest całkiem luźna i hałasuje pod rowerem.

tt20170414_195933

Przystanek w trybie wireframe na Józefiaka przy Rokicińskiej. Na pierwszy rzut oka obstawiłem, że to nowy, w trakcie montażu. Ale patrząc na resztki połamanego dachu i naklejki na tablicy od rozkładu zacząłem mieć wątpliwości. Mam jednak nadzieję, że resztę zabrało MPK a zostało tak skutecznie wytłuczone i rozkradzione.

20170414_201350

Na przejeździe przez Piłsudskiego przy Niciarnianej jest nowe programowanie świateł. Po zielonym na południowej połówce, na północnej trzeba jeszcze długo poczekać. Nie jestem miłośnikiem tych przejazdów na kilka razy.

tt20170414_203610

Gdy dojechałem do Kopcińskiego i stanąłem przed przejazdem, lampka na przycisku nie zapaliła się. Popatrzyłem z rozczarowaniem na czujnik po lewej i znowu na przycisk z prawej, zwłaszcza, że ustawiłem się od niego za daleko. Nim pokonałem boleść na twarzy i zabrałem się do zwleczenia się z roweru, przechodzący obok pieszy nacisnął przycisk za mnie. Nadal nie wiem czy była to tak wysoka spostrzegawczość i wyjątkowa uprzejmość czy liczył, że przyspieszy to mu światła na przejście, które jednak jest kilka metrów dalej od przejazdu (i tam też przycisk nacisnął).

Przejazd Mickiewicza przez Sienkiewicza. Nie widziałem tego. W związku z przebudową DDR objazd był cały czas, ale byłem pewien, że drugą stroną jezdni. Dla obu kierunków jazdy. A tu tymczasem pasem dla rowerów? Niewiarygodne!

20170414_205151

Przy okazji są tu nowe barierki. Czy ta taśma ma oznaczać, że nieoddane oficjalnie do użytku, więc nie ruszaj rowerzysto? Na pewno działa.

20170414_205217

Wracając do objazdu - rzeczywiście. 2 m dalej znak twierdzi, że na Mickiewicza jest pas rowerowy. Na jezdni go nie widać. Pojechałem. Kawałek dalej widziałem śladowe resztki żółtej linii, więc niewykluczone, że faktycznie ktoś go tam onegdaj wyznaczył, a ja go przez wszystkie miesiące remontu przeoczyłem, w ciemno zakładając, że trzeba tu zawsze przejeżdżać na południową stronę, bo tak objazd jest oznakowany dla kierunku z Piotrkowskiej do Sienkiewicza.

20170414_205331

Objazd jezdnią jest tak zaskakująco dobrze przygotowany, że nawet uwzględnili wyłączenie rowerów spod zakazu skrętu na Piotrkowską. I to zarówno bezpośrednio na powtórzeniu na skrzyżowaniu na zdjęciu, jak i kilkanaście metrów wcześniej. Jestem zadziwiony. Przyzwyczaiłem się, że przy wyznaczaniu objazdów dla rowerzystów nie dba się o jakość oznakowania.

20170414_205519

W dystansie dodatkowo 4.90 km dojazdów do i z pracy.

Premierowo na mapie zdjęć są również klatki wycięte z kamery. Bo wreszcie wymyśliłem, jak to robić. Odtwarzacz mpv przy odpowiednim argumencie:

$ mpv --screenshot-template='%{metadata/by-key/creation_time}_%P' *.MP4


przy zrzucaniu klatek (klawisz S) tworzy pliki zawierające czas rozpoczęcia nagrywania wideo (z metadanych) oraz przesunięcie w czasie filmu zapisanego obrazka. Potem uruchamiam skrypt, który zmienia nazwy plików sumując te czasy. A na koniec z pomocą przychodzi nieoceniony exiftool:

$ exiftool -DateTimeOriginal\<FileName *.jpg
$ exiftool -geotag slad_z_wycieczki.gpx *.jpg


Zdjęcia na mapie

Łódź - Starowa Góra - Rzgów - Kalinko - Kalino - Bronisin Dworski - Łódź

Poniedziałek, 10 kwietnia 2017 · Komentarze(2)
Kategoria 40 - 70 km
Kolarze w Tadzinie




Już zdążyłem wcześniej sprawdzić, że w tym roku nie mam jeszcze kondycji na dwa dni wycieczek rowerowych pod rząd. Dla pewności powtórzyłem potem próbę z dwoma trochę dłuższymi dystansami. Ale nie mogłem nie sprawdzić czy wnioski te mają zastosowanie do trzeciego dnia z rzędu. W związku z tym po sobotniej wycieczce w północne okolice Łodzi i niedzielnej przejażdżce do Sieradza, zrobiłem też sobie rowerowy poniedziałek. Niczym w studenckim sprawozdaniu na politechnice stwierdzam, że wyniki badań są zgodne z tymi założonymi, wynikającymi z teorii.

Ale cóż robić, gdy wg długoterminowych prognoz miał być to jedyny pogodny dzień przed tygodniami zimna i deszczu? I to słoneczny, w przeciwieństwie do poprzedzającego go weekendu. Chciałem wykorzystać.

Staw w Tadzinie.

20170410_181144

20170410_181214

Gdy zatrzymałem się, by go sfotografować, przejeżdżało dwóch kolarzy, którzy jak i jak korzystali z pięknej aury. Rowerowych turystów mijałem tego dnia więcej.

20170410_181148

Wielokrotnie już myślałem o przetestowaniu ul. Zygmunta jako alternatywę ul. Tomaszewskiej, bo ta ostatnia jest wąska i ruchliwa. Nie udało mi się do tej pory tego dokonać, bo zawsze zniechęcało mnie to, że jest to droga nieutwardzona. Tym razem przetestowałem. Nie zostanie ona stałym punktem mojego programu. Jej stan jest księżycowy. Gdyby Robert Woźniak w ramach swojego trwającego programu zwiedzania ulic Księżycowych zdecydował się opierać się nie tylko na nazwie, a także na stanie, to zdecydowanie mógłbym mu ją polecić. Dziury ogromne.

bandit_20170410_162659

Na Zygmunta ZWiK ma ujęcie wody podziemnej.

bandit_20170410_162732

Dzięki pokonaniu dziur poznałem osiedlowe uliczki Łodzi, których znam bardzo niewiele. I trafiłem na akcję protestacyjną lokalnej społeczności, o której, jak mi się wydaje, słyszałem coś w ŁWD, ale nie pamiętam o co się rozchodziło. Na płocie chyba każdej posesji na ul. Ideowej były zawieszone transparenty.

20170410_183457

20170410_183625

Nie powiem by krajobraz z detalem w postaci rur ciepłowniczych kojarzył mi się z zielonymi (czystymi) dzielnicami.

20170410_183545

Była też reklama facebookowego profilu akcji.

20170410_183602

Pojechałem do parku na Młynku by sprawdzić czy woda wróciła. Bo w październiku jej nie było. Woda jest.

20170410_185534

Tu chyba trochę lepiej uporządkowali.

20170410_185557

Jaka aktywna okolica - rowerowy piknik!

20170410_185242

W parku powstał park liniowy.

20170410_185325

20170410_185359

Na skrzyżowaniu Przybyszewskiego z Nurta-Kaszyńskiego spotkałem spacerującą parę kaczek. Dziwne miejsce wybrały. Na mapie nie widzę żadnego zbiornika wodnego w pobliżu.



Dzień, w którym wcześniej nie miałem okazji zjeść żadnego ciepłego posiłku, zwieńczyłem wizytą w Gastromachinie. Tę burgerownię mogę z czystym sumieniem polecić.

20170410_205503

Jedynym mankamentem pogody był wiatr wiejący z prędkością powyżej 20 km/h. Zwiększył efekt wnioskowania o brakach w mojej kondycji. Ale było naprawdę ciepło. Strój letni. Kurtka przeciwwiatrowa jechała na kierownicy na wszelki wypadek, ale choć pod koniec trochę się ochłodziło, to dałem radę bez jej pomocy.

Zdjęcia na mapie

Łódź - Pabianice - Łask - Zduńska Wola - Sieradz

Niedziela, 9 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Zduńska Wola zakwitła




Pojechałem przez Ksawerów, wychodząc z założenia, że w końcu to niedziela, więc na drogach będzie pusto. Nie wziąłem poprawki na to, że to Niedziela Palmowa, a z tej okazji nawet sporadycznie aktywni katolicy wsiadają do samochodów, by dotrzeć do kościoła. W efekcie czego Ksawerów i Pabianice były całkiem ruchliwe. Dalej było spokojniej.

Na wiadukcie kolejowym na wjeździe do Zduńskiej Woli wyprzedzał mnie typowy kierowca BMW. Tylu kierowców tam było i tylko jeden wielki pan miał problem z jadącym (prawidłowo) rowerem. A może po prostu chciał się pochwalić, że było go stać na kupno klaksonu w wyposażeniu?



W Zduńskiej Woli wyszło na chwilę słońce. Ale tylko na chwilę. Nie chcąc opóźniać dotarcia do celu miałem nie robić żadnych zdjęć, ale skoro już ruszyło to kwitnienie, to chociaż tu zatrzymałem się na sekundkę, uwiecznić obsypany kwiatem rządek pod blokiem.

20170409_145227

Wycieczka do Sieradza 64.03 km, a reszta to dojazdy do i z PKP.

Zdjęcia na mapie

Łódź - Klęk - Dobra - Swędów - Szczawin - Janów - Łódź

Sobota, 8 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Kurtka przeciwwiatrowa na kierownicy




Nic to nowego, że zebrałem się na rower późno. Tym razem trochę później niż nawet moja norma przewiduje, bo dopiero po 17. Tradycyjnie też nie wiedziałem w co się ubrać, choć byłem wcześniej na dworze. Pewien byłem długich spodni. Chciałem natomiast zrobić eksperyment i sprawdzić czy sama kurtka przeciwwiatrowa na trykocie wystarczy. Eksperyment był krótki - wyszedłem przed blok, kilka razy na mnie powiało przejmującym chłodem i błyskawicznie wróciłem do domu po polar.

Przy Łagiewnickiej stoi dom po pożarze. Cóż za krajobraz.

2017-04-08_01_spalony_dom

Dobrze, że nie zostawiłem kurtki przeciwwiatrowej w domu. Bo i w polarze zmarzłem dość szybko, tak, że przy cmentarzu za klasztorem przy Okólnej i ją musiałem założyć. Jak wspominałem niedawno, wisząc na kierownicy nie przeszkadza.

20170408_181132

Światła na skrzyżowaniu ul. Wodnej w Dobrej z DK71 to jedne z tych zatrzymujących rowerzystów potencjalnie w nieskończoność. Bo cewka. Szczęśliwie szybko nadjechał samochód z naprzeciwka.

2017-04-08_02_skrzyzowanie_w_dobrej

Znak na wjeździe do Janowa głosił "ubytki w nawierzchni".

2017-04-08_03_ubytki_znak

Rzeczywiście. Wręcz kawałek ulicy zniknął.

2017-04-08_04_ubytki

Zbliżając się ponownie do DW71 dostrzegłem migające niebieskie światła w oddali, ale po chwili zgasły. Gdy dojechałem stał tam Opel, który wyglądał niepozornie, nie licząc siedzących w środku umundurowanych policjantów. Tajniacy.

2017-04-08_05_tajniacy

Światła przejazdu kolejowego obok ogródków działkowych im. Juliusza Słowackiego zostały szczelnie obłożone folią i zaklejone taśmą. To chyba ma wzmocnić przekaz znaku informującego, że sygnalizacja jest uszkodzona.

2017-04-08_06_rogatki

Na początku było 13 °C i szybko spadało, do tego wiało chłodem. Wiatr zachodni 15 - 20 km/h.

Dystans był zachowawczy, bo w planach na następny dzień miałem wyjazd do Sieradza.

Zdjęcia na mapie

Łódź - Aleksandrów Łódzki - Grotniki - Orła - Mariampol - Stare Krasnodęby - Aleksandrów Łódzki - Łódź

Niedziela, 2 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Cebulice w parku Klepacza w Łodzi




Poranek (znaczy przedpołudnie) spędziłem zastanawiając się nad trasą. W zeszłą niedzielę stwierdziłem, że nie nadaję się do dwóch wycieczek 50 km dzień po dniu. Tym razem w sobotę zrobiłem 70 km, więc powinienem wybrać coś znacznie krótszego. Z drugiej strony liczyłem, że może namówię KL na wspólny wyjazd i tu jakoś samo przyszło mi na myśl, by wznowić naszą ostatnią wspólną wycieczkę do Orłej z zeszłego sezonu, której nie udało się wówczas dokończyć, a która jednak wymagałaby przejechania przeszło 60 km. Potem na Endomondo trafiłem na sobotnią wycieczkę znajomego ze zdjęciem z pięknie kwitnącymi cebulicami w parku Klepacza, a ponieważ ten stan trwa tam krótko, to nabrałem wielkiej chęci by park odwiedzić. To z kolei zaowocowało planem alternatywnym jazdy głównie po Łodzi. Ostatecznie KL odmówił jakichkolwiek dłuższych wyjazdów. Wybrałem się więc sam z myślą by i samemu z długością wyjazdu nie przesadzić, jednocześnie ciągle mając gdzieś tę Orłą w głowie.

Zacząłem od Teofilowa, planując by stamtąd pokierować się na obwód miasta. Po drodze na Lutomierskiej zrobiłem zdjęcie pasa rowerowego z kierownicy. To jest to charakterystyczne zjawisko, wspólne dla pasów rowerowych na wszystkich ulicach. Pasa rowerowego się nie sprząta. Rowerzyście pozostaje jechać przez piaskownicę.

20170402_134455

Orła i okolice wciąż mnie kusiły, postanowiłem więc odłożyć jeszcze trochę decyzję o skracaniu i dojechać do Aleksandrowa. Kąkolowa, czyli ulica równoległa do Aleksandrowskiej, ale położona bardziej na północ i pozwalająca dojechać do Aleksandrowa bez nadmiernego towarzystwa aut, jest na szczycie rankingu najgorszych ulic w Łodzi. Trzeba tu jechać slalomem między dziurami.

2017-04-02_kakolowa

Lawirując utwierdzałem się w przekonaniu, że najrozsądniej będzie z Aleksandrowa pojechać do Rąbienia i wrócić do Łodzi. Jak zwykle rozsądku nie posłuchałem i nim się obejrzałem, jechałem już przez Jastrzębie Górne i Jedlicze. Tu nawet nieźle mi szło, bo o ile wiejący południowo-zachodni wiatr w drodze do Aleksandrowa przeszkadzał, to w drodze na północ pchał już w plecy.

W Grotnikach wyprzedził mnie kolarz, któremu przez jakiś czas trzymałem się na kole. Z początku zresztą nie wymagało to wysiłku, ale w końcu się obrócił i zorientował, że za nim jadę, więc przycisnął. Jeszcze chwilę udawało mi się trzymać blisko, bo na podjeździe za dużego ciągu nie miał, ale już za Grotnikami odpuściłem.

2017-04-02_cyclist

Przez Pustkową Górę jechałem już nie pierwszy raz, ale jak zwykle za przejazdem kolejowym nie mogłem sobie przypomnieć, która droga jest moja. Chwila suwania palcem po mapie pomogła.

Znowu jechałem pod wiatr i powoli zignorowany wcześniej rozsądek zaczynał się na mnie fizycznie mścić. Nie stał się cud, kondycja nie wskoczyła o kilka poziomów wyżej od zeszłego tygodnia, więc 70 km ze wcześniejszego dnia w połączeniu z wiejącym wiatrem dawały się we znaki. W Mariampolu przyszedł kryzys. Głownie zaczęły mnie mocno boleć stopy. Ledwo pedałowałem. Najchętniej bym przestał, ale jakoś trzeba było wrócić. Gdy wjechałem do Aleksandrowa było tak źle, że wiedziałem, że muszę zrobić postój. Postanowiłem wytrwać jeszcze kilka chwil by doczołgać się do jakiegokolwiek sklepu. Lewa stopa dokuczała na tyle, że nie mogłem nawet na niej opierać ciężaru stojąc. Posiliłem się Snickersem i Colą i kilka minut odpocząłem pod sklepem. Pomogło.

Tym razem sprawdziłem wyjazd z Aleksandrowa przez osiedle, co już dawniej chodziło mi po głowie. Dobry wybór. Na drodze z Rąbienia do Łodzi dość tradycyjnie licznie przeciskali się przy mnie na gazetę kierowcy. Ponieważ do Łodzi wjeżdżałem już wiele kilometrów po kondycyjnej śmierci powinienem był jechać prosto do domu. Ale przecież nie mogłem odpuścić sobie wspomnianego parku Klepacza.

20170402_172623

20170402_172711

20170402_172736

20170402_172838

20170402_174100

O tej porze dnia katedra była ładnie oświetlona od tyłu.

20170402_174740

Wniosek z wycieczki jest taki, że jak się nie ma kondycji by przejechać 50 km dwa dni pod rząd, to nie ma się również siły, by dzień po dniu przejechać dwukrotnie 70 km. Zaskakujące, prawda?

Co do pogody, to był to kolejny piękny i ciepły dzień - temperatura i tym razem sięgnęła 22 °C. Letni strój wystarczył, choć kurtka przeciwwiatrowa i tym razem wisiała na kierownicy na wszelki wypadek.

Wypatrując tabliczek na wideo: Łódź - Aleksandrów Łódzki - Brużyczka Mała - Jastrzębie Górne - Jedlicze A - Grotniki - Orła - Pustkowa Góra - Chociszew - Radzibórz - Mariampol - Stare Krasnodęby - Karolew - Nakielnica - Ruda Bugaj - Aleksandrów Łódzki - Rąbień - Antoniew - Łódź.

Zdjęcia na mapie