Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2022

Dystans całkowity:266.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:53.20 km
Więcej statystyk

Putin to zbrodniarz wojenny

Czwartek, 24 lutego 2022 · Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Oby bezprawna agresja Rosji doprowadziła ją do konsekwencji, jakich nigdy w swojej historii nie doświadczyła.

Łódź - Rzgów - Wola Rakowa - Romanów - Kalinko - Modlica - Pałczew - Łódź

Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.





Nie spodziewałem się, że będzie aż tak wiało. Okrutnie mi wiatr dał po nogach. Pierwsza połowa pod wiatr. Dodatkowo trasę wstępnie wyznaczyłem przez Kolumny i tamtędy wyszło jakieś 53 km. Przed snem pomyślałem, że pojadę jednak DW714 ze Rzgowa, tylko dlatego, że nigdy wcześniej mnie tam nie było. To jednak wydłużyło trasę, o prawie 10 km - znacząca różnica przy moim braku formy w tych warunkach. Dojazd z Romanowa do Kalinka był chwilową odmianą i jazdą z wiatrem i przez to na skrzyżowaniu wydawało mi się, że mogę kontynuować plan do Pałczewa, zamiast wracać do Rzgowa i skrócić wycieczkę. Ledwo skręciłem i przywitał mnie podjazd na wiadukt nad S8, przekonałem się, że paliwo w moich nogach się całkowicie skończyło, a tu jeszcze wiele kilometrów i jeszcze trochę zmagań z wiatrem. Ale decyzja dokonała się na skrzyżowaniu, głupio tak zawracać. Było już lepiej, gdy skręciłem na północ w Pałczewie. Kryzys jednak wrócił na Rokicińskiej. A ponieważ wiem, że od Józefiaka do domu jest 10 km, to rozpocząłem cierpiennicze odliczanie do końca. Zmęczyłem się.

Bardzo mi się podoba ten kolor strojów klubu PTC. Rozpoznaje się ich z daleka. A jednocześnie nie wali po oczach.
Proszę jaka jednorodność głów!
Ja jego, a on mnie. Ciekawe, czy dobrze widać dziury i krawężniki z kamerą na brodzie.
Już zdążyłem ruszyć, gdy nagle z lewej przypędził bezmyślny knur. Tu jeszcze nie skończył hamować.
Dopiero na DDR. I jeszcze gestykulował zza kierowniczki. Doprowadził mnie do utraty kontaktu z pedałami i równowagi na skutek manewrów asekuracyjnych.
Mam podejrzenie, że ktoś miał plan, by zmieścić w tym słowie jak największą liczbę błędów ortograficznych. Niestety, by błędy robić dobrze, najpierw trzeba byłoby znać poprawną pisownię...
Tu jak zwykle.
Tym razem trochę się rozejrzałem i uznałem, że w zasadzie nie ma po co kto tam parkować. I eureka! Najpewniej to komis samochodowy rozpakowuje swój parking w godzinach pracy.
I jak się chce, to można zachować odległość.
Może wysokość kabiny wystarczyła, by widzieć, czy pusto za wzniesieniem. Bo ja nie widziałem.
Ale krótki pojazd, to w razie czego szybko skończy manewr, prawda?
Ciasno.
Wiatr odsłonił okna nieużywanej połówki bliźniaka.
Selfik.
Punk decyzji - prosto, krócej, albo w lewo, cały plan. Jeszcze tu mi się wydawało, że nie jest ze mną tak źle. Pewnie przez to, że był za mną krótki odcinek z wiatrem. Kilkaset metrów dalej poczułem, że nogi mi się już całkowicie skończyły, no ale mimo kilkuset metrów, rozjazd już był za mną, więc pojechałem dalej.
Wiatrowskaz wstążkowy. I na skrzyżowaniu w lewo, co miało wreszcie rozpocząć podróż z wiatrem.
Względnie niedawno (zeszły rok?) powstał tu jakiś zbiornik wodny. Nie znam się na infrastrukturze drogowej. Może to zbiornik przeciwpożarowy?
Dostałem lekcję przejazdem na gazetę i wciśniętym do deski rozdzielczej klaksonem.
Widzę, że wciąż nie przywracają tu oficjalnie drogi rowerowej. I bardzo dobrze!
O, tak, zdecydowanie dobrze jest ten znak obrócony.
Jeżeli ten koniec ograniczenia został urzędowo wyłączony, to niezbyt to czytelnie wyszło.
Przy mojej kurzej ślepocie i leżącej pierwszej barierce byłem bliski wpakowania się w nią.
Na skrzyżowaniu Józefiaka z Rokicińską nastąpił deadlock. Przejazd kolejowy na Malowniczej z opuszczonymi zaporami, a ponieważ rzadko który kierowca patrzy czy starczy dla niego miejsca na skrzyżowaniu, to wszyscy stali i trąbili rytmicznie na siebie.
Ponieważ TIR utknął na pasach i przejeździe, to podczas zielonego na nich, pozostało się przecisnąć za.
Parking.
O, jak ładnie. Widziałem już u kogoś na Stravie zdjęcie. Wypadałoby chyba sprawdzić do kiedy to i wybrać się obejrzeć, bo lubię światełka.
Proszę! Jest wyznaczony objazd! Co prawda znak zauważyłem dopiero podczas przeglądania nagrania.
Nie rzucił mi się w oczy przy jeździe, więc nielegalnie przejechałem DDR-em występującym gościnnie w roli chodnika.

Łódź - Górka Pabianicka - Konin - Lutomiersk - Babice - Łódź

Piątek, 18 lutego 2022 · Komentarze(0)
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.





Dziś miało wciąż wiać mocno, ale nie tak niebezpiecznie, jak w ostatnie dni, a z kolei na sobotę prognozowano nadejście niżu Eunice, który miał wywołać kolejne niszczycielskie wichury. Od niedzieli miało padać. Wychodziło na to, że było to najlepsze okno rowerowe. Pół godziny przed wyjazdem motywację próbował odebrać mi alert RCB, który radził: "zostań w domu, jeśli możesz". Nie posłuchałem. Z raportu z Lublinka z 14, kiedy to ruszałem, wynika, że średnia prędkość wiatru wynosiła 30 km/h, ale godzinę później już tylko 18,5 i wciąż spadała. Gdybym się lepiej przyjrzał prognozom, to wygodniejsza byłaby trasa ze startem z wiatrem, bo w drodze powrotnej już nie stanowiłby dużego utrudnienia. Ale i tak nie było źle.

Po Lutomiersku, w tym roku do kompletu moich najpopularniejszych standardów został już tylko Stryków. Ale tam taaakie góry! Chyba jeszcze nie mam na to siły.

Pani z siwizną na głowie ruszyła w aerodynamicznej pozie na skrzyżowanie równo z tramwajem z naprzeciwka. Przez tramwaj nic zasadniczo nie przejedzie, ale z pani kierunku to wciąż oznacza czerwone i to takie świeże, przed całym cyklem zmian.
Takie ślady po wyfrunięciu kogoś z tego prostego odcinka na DDR osłabiają moje poczucie bezpieczeństwa.
Motocyklowy kask na hulajnodze to raczej rzadki widok. Wyglądał trochę kosmicznie.
Co do hulajnóg - tradycyjny złośliwie zostawiony potykacz.
Kół u pana biegacza jakoś nie zauważyłem.
Ja się nie zmieszczę?
Tutaj ja narażałem się przedstawicielom władzy, przeciskając się na front kolejki na tym pasie.
Jak ma się wąski samochód, to zawsze można się zmieścić.
Oho! Znowu ślad po wybitnym projektancie. Za chodnikiem zapowiada się droga dla rowerów i nie udało się zaplanować bezpiecznego wjazdu na nią.
Musi się przy wysepce przepchnąć, musi!
Serdecznie pozdrawiam biegacza, który - pewnie nie spodziewając się świadków - testował echo pod wiaduktem.
Wykonawca nie pomyślał o założeniu folii na znaku na początku nieukończonego odcinka rowerówki.
Jeśli się na nią złapie, to trzeba wiedzieć, by przed ósemkowym rondem zjechać...
...bo kawałek dalej jeszcze nie istnieje.
Poruszenie kierownicą w aucie jest trudne, więc trzeba przytulić się do kierownicy rowerzysty...
...ale taki może śmiało wszystko, bo na tablicy rejestracyjnej nie było widać kompletnie nic.
?
n nin? ?
W n...(Ko)ninie przez kilka lat był przepiękny asfalt, ale niestety kolejne zimy już go zmęczyły. Połatany, ale już nie daje tego samego komfortu.
Na odcinkach prosto pod wiatr przejeżdżające z naprzeciwka wywrotki niosły za sobą powiewy... wywrotowe. Przy okazji widać tu już całkowite zachmurzenie i taki stan nieba towarzyszył mi do końca.
Co do wywrotek, to proszę. Szersza niż osobówka, a odległość kierowca zachować potrafił.
Spieszy się, Seicentolot.
Rogi zbliżyły się do siebie na odległość poniżej błędu pomiarowego.
Chyba czas pomyśleć nad wymianą okularów korekcyjnych, bo z odległości te ziemniaki wyglądały mi na jakąś nieudolną figurę minionka.
Lokalny biznes się rozwija. Od dawna widziałem przed tym gospodarstwem reklamę domowych ciast, ale kiosku na przodzie wcześniej nie było.
Muszę poszukać, co to za gatunek. Na pewno odważny, bo osobnik z prawej bardzo chciał mi wejść pod koło.
Wiatrołomy na dowód wiania.
Popularnie pojawiają się filmiki z kamer w samochodzie, wskazujące na oburzenie użytkownikami hulajnóg na jezdniach. Z drugiej strony, co poradzić? Nie wszędzie są chodniki. Pewnie zgodnie z (nieżyciowymi) przepisami, ta dziewczynka w ogóle nie może się taką poruszać.
Tak ładnie, kolorowo. Do niedawna budynek był całkiem szary. Jest to świetlica wiejska w Krzywcu.
Kierowca BMW wyfrunął zza zakrętu w tym terenie zabudowanym jadąc na oko koło 100 km/h. Oczywiście, że moje oczy nie mają homologacji, więc pewnie tak naprawdę dla bezpieczeństwa zwolnił tam do 40.
Pod tartakiem stały świeże produkty, które rozsiewały bardzo przyjemny zapach ciętego drewna.
Widok na Pabianice.
Kolejny rok bez zmian przy budowie. Ktoś obrócił znak nakazu jazdy po kilkumetrowej śmieszce rowerowej, więc choć i tak kończyła się zanim się na dobre zaczęła, to kończy się i przed początkiem. Jeśli o moją opinią chodzi, to należy je po prostu usunąć.
Skrzyżowanie z S14 wygląda na gotowe.
Ruch jest już puszczony wiaduktem nad drogą szybkiego ruchu.
Skutkiem ubocznym jest uczynienie pierwotnego skrzyżowania widocznego na wprost bezpieczniejszym, bo ta nitka została przesunięta w stosunku do oryginału, zatem zamiast poprzedniego skrzyżowania X, są dwa osobne. To upraszcza przejazd rowerem, bo wcześniej niektórzy kierowcy skręcający w lewo z podporządkowanej naprzeciwko nie uznawali pierwszeństwa rowerzysty jadącego prosto.
Przy drugiej części "pękniętego" skrzyżowania jest jakiś dziwny fragment asfaltu.
Pewnie to tylko na zapas, gdyby w przyszłości ktoś pociągnął kolejne DDRamaty.
Tradycyjnie jechałem jedynym pasem dojazdowym do pinezki, gdzie wszyscy jadą wolno, bo ustąp na rondku obowiązuje. Ale i tak musiał się siłą przepchnąć obok mnie wielki pan.
Jak już się przecisnął, widok przyczepki na haku spowodował, że spojrzałem się za siebie.
No super, jeszcze szersza oś, trzeba było uciekać.
No udało mu się panisku, udało, wjechał na rondo tuż przede mną a nie za mną. Będzie szybciej.
Miejsce parkingowe?
Ładny asfaltowy chodnik.
Motodrom ukrył swoją błagającą o remont elewację.
Zakaz wstępu? To się jakoś tak bardzo nie rzuca w oczy na całej długości tego terenu, który niewątpliwie stanowi dojście dokądś.
Kolega lotnik. Wcześniej też zgrabnie wskoczył na konstrukcję fontanny, ale za daleko wtedy był, by mieć akceptowalne ujęcie.
Praca wre. Dźwigi też, korzystając z nie tak wielkiego wiatru. Oby były lepiej obciążone niż ten, który się chyba dwa dni wcześniej przewrócił.

Łódź - Pabianice - Rydzyny - Róża - Mogilno Duże - Dobroń - Piątkowisko - Łódź

Poniedziałek, 14 lutego 2022 · Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.

W niedzielę się nie zebrałem, trzeba było więc wykorzystać drugi słoneczny dzień z rzędu, bo w perspektywie kolejnych były opady. Był to dzień z tzw. średnim wiatrem, czyli ponad 20 km/h. Lublinek odnotował porywy i do 38. "Kondycję", ekhum, mam jaką mam, więc i wiatr opisywany w prognozie jako lekki mnie męczy. Pierwsza połowa pod wiatr. Po 1/3 zacząłem dochodzić do wniosku, że ta trasa to był zły pomysł. Ale jakoś przetrwałem do końca. I nawet nie musiałem wpychać pieszo roweru na Górkę Pabianicką. Choć było blisko...





Tu była gra nerwów, na odwagę, ale ostatecznie postanowił zahamować.
Natomiast na następnym skrzyżowaniu postanowił wygrać i drogę mi zajechał.
Tak, to był ten sam.
Chodnik miał niekorzystny kąt.
Zawsze mnie to zastanawia, że do jazdy przy porządkach wybiera się DDR, a tu chodnik jest szerszy.
Jak też ten przedszkolak zdołał sięgnąć, by zakleić znak? Chyba że przedszkolakiem był głównie mentalnie.
To dopiero niespodzianka. Zamknięta droga.
Ku mojemu zdumieniu, nawet ktoś postanowił zakleić znak zakazu ruchu rowerów na wiadukcie obok. Choć dla wielu rowerzystów może to być małe pocieszenie. Sam jakoś nie miałem wielkiej ochoty się pchać.
Chodnik też szczelnie zamknięty. Postanowiłem sprawdzić czy coś się dzieje czy to blef.
Zupełnie nic się nie działo. Jedynym jeszcze śladem remontu było zamknięte w kierunku Pabianic torowisko.
Zakończenie też szczelne.
Pozostało postawić wisienkę na torcie łamania zakazów i spacer po torach. Szczęśliwie zamkniętych.
Świeżo wyremontowane skrzyżowanie. Zgodnie z obecnie obowiązującą "logiką", mamy nierówny bruk zamiast asfaltu.
Kolejny remont - asfalt na dotychczas gruntowej Wyścigowej. O dziwo nie kostka.
Ach to rozdwojenie jaźni! Z jednej strony lubią zatrąbić i pokrzyczeć z okienka wskazując, gdzie znajduje się droga rowerowa. Z drugiej po remoncie coś nie bardzo jest gdzie parkować, więc można zastawić DDR.
Dla miłośników DDR są tu ciekawe rozwiązania. Tuż przed skrzyżowaniem koniec.
A za skrzyżowaniem ciąg dalszy. Do tego bez wjazdu.
Tu jest swoją drogą niespotykana ciekawostka. Są bramy, przy których DDR przebiega bez zmiany poziomu, a dalej jest zjazd dla samochodu.
Nawet tutaj wygoda nie jest wieczna, bo odrobinę dalej już są fale, choć wyjątkowo łagodne jak na zestawienie z ogólnym standardem.
Tu powtórka z atrakcji na skrzyżowaniu. Ale wydanie jest jeszcze lepsze, bo ciąg dalszy rowerówki biegnie za rogiem, po tej samej stronie. A ciągłości i tak nie ma.
Na wyjeździe z Warszawskiej na DK71 są zmiany. Dawniej zamknięte rozwidlenie w prawo teraz jest dedykowane do skrętu w tymże kierunku.
Skonfundowały mnie te już trochę blade żółte oznaczenia. I nie tylko mnie, bo kierowcy ciągnęli przy prawym krawężniku.
Pusto na drugim pasie, ale prawie mi kierownicę skręcił.
Stara tablica i stary kierowca. Nie przeszkadzają mi dziadkowie za kierownicą, jedynie brak umiejętności bezpiecznej jazdy.
Kolejny, który na pustej drodze nie umie zachować wymaganej przepisami odległości.
A miejsca nie brakowało.
Pokibicowałem w myślach dobrego pchania.
Poprzerywali asfalt w Róży.
I drugi uskok.
Kierowca wpychał maskę pod szlaban już jak się ten po lewo podnosił (a dopiero po pełnym jego podniesieniu zaczął podnosić się prawy).
Czerwone nadal migały gdy był w połowie drogi. Po ostatniej relacji ze zmiażdżenia samochodu przez pociąg po tym, gdy ten wjechał po podniesieniu zapory, zanim zgasło czerwone, zwiększyłem swoją ostrożność. Pomijam, że co do zasady sprawdzam zawsze przed przejazdem przez tory czy jedzie pociąg, niezależnie czy strzeżony przejazd czy nie.
Usłyszałem za sobą poskrzypiwanie napędu rowerowego z wysoką kadencją. Tak to młody się na mnie zawziął. I nawet ładnie zasygnalizował manewr.
Kolejna niespodzianka remontowa. Obstawiałem, że wymienili resztki zniszczonej nawierzchni w kierunku Piątkowiska.
Ale nie! Dopiero co kilka dni temu dziwiłem się w komentarzu pod wycieczką na Stravie, gdzie ślad biegł po asfaltach, że tu inny rowerzysta pojechał prosto, bo że ja wolę w prawo, po utwardzonej. Tu na wprost była dotąd gruntowa. A teraz piękny, gładki, nieśmigany asfalt.
Kolejna linia podziału i kończą się czyściutkie kamyczki, więc pewnie ten dalszy odcinek już był, ale go nie pamiętam.
Tych latarni chyba dawniej nie było.
Na ich szczytach jest dziwna obudowa, która spowodowała, że jadąc pod pierwszą zastanawiałem się, jak ktoś wrzucił na nią kubeczek.
Trochę gravelozy? Dobra, dobra, nie krzyczeć. Ja jestem za cienki na takie imprezy.
Miałem taką myśl, by w drodze powrotnej wjechać w Górce Pabianickiej na budowę S14 i dojechać do Maratońskiej. Bliżej węzła przypomniało mi się, że gdy jechałem tamtędy samochodem, to objazd był po ślimakach węzła, więc mogło już nie być wjazdu roboczego. I zaiste. Samochody.
Może gdzieś tam dalej było przebicie, ale nie miałem ochoty przedzierać się przez błoto.
Za to na Maratońskiej jest którędy wbijać na budowę.
Wiadomo, spieszy się.
Tutaj to nawet nie można tłumaczyć samochodem z naprzeciwka.
Bo był daleko jeszcze od krawędzi swojego pasa. Odrobinę dalej wyprzedzała mnie wywrotka i jakoś jej kierowca dał radę nie jechać mi po lusterku na tej "wąskiej" ulicy.
Postanowiłem pobawić się w legalistę i pojechać tu drogami rowerowymi.
Ciekawe. Za Armii Krajowej po staremu i jezdnią. A mam silne déjà vu, że przy ostatniej okazji (w zeszłym roku), jadąc z drugiej strony, widziałem nakaz ruchu rowerów na tym zniszczonym asfaltowym chodniku.
Przejaw agresji drogowej. Postanowił zaznaczyć swoją obecność klaksonem przy mijaniu mnie. To tak jak psy oznaczają teren?
Czyżby kolejne billboardy rządowe? Trochę religii po ściemniającej żarówce? Faktycznie, że przydałaby się odmiana na tej ziemi, głównie na Wiejskiej ziemi.

Łódź - Gospodarz - Rydzynki - Tuszyn - Modlica - Rzgów - Łódź

Czwartek, 10 lutego 2022 · Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.

Z okazji gorącego dnia, przynajmniej gorącego relatywnie, bo 8 °C jak na utrzymujące się od wielu tygodni pogody, to niemalże upał, wybrałem się na pierwsze 50 od października. Niemalże całą wycieczkę niebo było bezchmurne, więc dodatkowo towarzyszyło mi słońce. Siły jeździć nie mam, ale przyjemność z przejażdżki wciąż jest.





Droga jednokierunkowa?
Pani obrzucała mnie zdumionym wzrokiem, że nie zjeżdżam jej na przejście dla pieszych.
Cud! Tutaj to się zasadniczo nie zdarza, by ktoś się zatrzymał, gdy rower jedzie z tej strony. Brawa dla kierowcy!
A to dziwne UFO po prawo. Czy jak to się tam ten skrót pisało.
Tak mocno uderzona, że jeszcze zdążyła się owinąć?
Czy aby na pewno to jest właściwe miejsce do parkowania?
Może elektryczne mają jakieś specjalne wyłączenia?
Łata po wykopkach. Wyjątkowo dobrze wykonana, nawet nie poczułem granic podczas przejazdu. To niespotykane. Przy al. Politechniki obok Sukcesji też było kopane i łatane, ale tam nie udało się zrobić równo.
Ślady po kołach poza obrębem jezdni. Wiadomo - progi służą do omijania.
Silny powiew patriotyzmu zapowiadał trochę zmagań z wiatrem na późniejszym odcinku z Kalinka do Rzgowa.
Taka ładna droga była. I znowu lobby kierowców postanowiło zniszczyć i wyrzucić z niej rowerzystów.
Po krawężnikach już widać, że będzie to bubel.
Ta granda z priorytetem na wyjeżdżających z bram lub dojazdów do niezamieszkałych działek ciągnie się do Guzewa.
W samym Guzewie, przed skrzyżowaniem, za którym jest już wcześniej ukończony taki sam bubel, jest dosyć wąski chodnik i łańcuchy. Ciekawe czy plan ćwierćinteligenta projektanta jest taki, że trzeba będzie na początku wsi wracać na jezdnię na drugą stronę, za skrzyżowaniem znowu na lewo. Przed dalszym wiaduktem już teraz formalnie trzeba na prawo, bo na wiadukcie śmieszki nie ma, a za wiaduktem jest kontynuacja znów po lewej. Wszystko dla bezpieczeństwa i wygody! Znaczy wygody na pewno - kierowców.
Mieszkańcy Rydzynek nie muszą się stresować myślą o tym, że po zimie zrobią się dziury w jezdni. Bo i tak nie bardzo dałoby się rozróżnić nowe. Znak stanął, nie bez przyczyny. Faktycznie kilka załatali, ale też niewiele to zmienia.
Znowu zdjęcie kota z oddali zupełnie mi nie wyszło. Ostrość nie tam gdzie trzeba. Ale wrzucę tę plamę na pamiątkę, bo majestatycznie siedział na balustradzie.
Gdy robiłem zdjęcie temu poprzedniemu, patrzył się na mnie i dobiegało mnie wyraźne miauczenie. Trochę byłem zdziwiony, że może być aż tak głośny, bo fotografowany teleobiektywem 5x. Gdy przestałem patrzeć w ekran telefonu okazało się, że to nie on, a jego kolega, który przybiegł do mnie do furtki.
Lustro po prawo odpadło od stelażu.
Przynajmniej w Zofiówce remont skończył się tylko chodnikiem, a nie dyskryminacją rowerzystów.
Ciągnik stary czyli jary, bo wciąż działa.
Zakład Wodociągów i Kanalizacji w Kalinku.
Widok z wiaduktu nad S8 w Kalinku na rozświetloną słońcem Łódź.
Ciekawie zaparkowane.
Golf będący rzadko spotykanym przykładem poprawnie jadącego kierowcy. Pani kierowcy.
Na zatorze przed światłami wyprzedziłem go z prawej, a za światłami ukazał się długo ciągnący się korek na drugim pasie i kolejni dojeżdżali. A Golf jechał za mną. Nieustannie. Na naszych drogach w takich sytuacjach narasta we mnie napięcie, bo spodziewam się, że w każdej chwili może wydarzyć się niebezpieczny manewr. Z tego napięcia jechałem już prawie po krawężniku.
Ale nie. Pani wytrzymała aż do czasu, gdy można było przepisowo wyprzedzić. Prawie minutę! Brawo!
Tu jest jakaś taka droga, z mało czytelnym znakiem dla czyjego ruchu może być przeznaczona. A co tam widać w oddali?
Miejsca parkingowe. Chyba helikopter ich tu musiał opuścić.
Prosto pod rowerzystę.

Łódź - Rzgów - Kalino - Tadzin - Konstantyna - Łódź

Piątek, 4 lutego 2022 · Komentarze(4)
Łódź - Starowa Góra - Rzgów - Kalinko - Kalino - Tadzin - Bronisin Dworski - Konstantyna - Łódź.

Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.





Do kogoś pędzi obiad.
Ta nawet jest jako-tako poza drogą.
Ta już nie...
Gdzie tam pierwszeństwo na przejeździe przy skręcaniu z ronda!
Spacer z pieskiem środkiem DDR. Pani się odwróciła słysząc odgłosy mojego roweru i susami uciekła na trawnik.
Łatwiej objechać czy przeskoczyć?
Pewnym symbolem kiczu w tramwaju w Rzgowie jest już kukła motorniczego. Ale to komuś nie wystarczyło i dodatkowo zawisły lampki choinkowe.
Idealne miejsce na wyprzedzanie, bo się spieszy.
Potem hamowanie, bo jednak zakręt ostry.
Klasyka. Pani sobie wędrowała chodnikiem i weszła na drogę bez najmniejszego rozejrzenia się. Wzmogło się od wprowadzenia tych bezsensownych zmian o przejściach w PoRD.
Czy gdzieś można się dowiedzieć, kto, imiennie, wymyślał pracę tych świateł? Dojechałem przed zielonym na równoległej jezdni, ale trzeba guziczek nacisnąć. To już było za późno w cyklu. Było więc bez zielonego, mimo że cała reszta skrzyżowania świeciła odpowiednio do zmiany na przejazd. I trzeba było przeczekać cały program. Zapewne wujek jest producentem przycisków. I tych zwykle niedziałających czujników rowerów.
Tuż przed swoim skrętem w prawo wyprzedzał mnie powoli, pół metra ode mnie, bo DDR tuż przy jezdni, ale kto by tracił czas na ustępowanie?
Asfalt wygodniejszy dla butów.
Postanowiłem pojechać tu dziś hiper poprawnie. Już zapomniałem jakie tu są absurdy. Trzeba przejechać na drugą stronę, wyjścia nie ma i...
...co to tam za zaciemniony znak bardziej z prawej kadru?
No wiadomo! Logiczne! Ale 10 metrów doszło do statystyki długości dróg rowerowych w mieście.
Jeszcze jeden potykacz na DDR.
Na koniec galeria asfaltów szwajcarskich. Choć część z tych dziur niekoniecznie pojawiła się po zimie, a raczej zimę przezimowały nienaruszone.