Łódź - ul. Wycieczkowa - Kiełmina - Swędów - Szczawin - Józefów - Janów - Łódź, ul. Okólna - Kalonka - Łódź
Sobota, 12 lipca 2014
· Komentarze(0)
Późny wyjazd - po 18. Plan wstępnie na trochę ponad 40 km. Dzień może nie najcieplejszy, ale było dość pewne, że już się nie rozpada. Trasa dobrze znana i przyjemna. I tak po znanych asfaltach aż po Szczawin. Tutaj, po przejechaniu nad A2, zwyczajowo jadę zgodnie z pierwszeństwem (względnie wcześniej na Wołyń). Jednakże zawsze mnie zastanawiało dokąd prowadzi przejazd kolejowy na wprost. Krótka konsultacja z mapą czy gdzieś dojadę - ta sugerowała niezbyt długi odcinek gruntowy. Pojechałem. Poza kocimi łbami i piaskiem tuż obok PKP Czaplinek, dalej już był asfalt. Ciekawostką jest to, że na jednotorowej trasie kolejowej Łódź - Łowicz, stacja Czaplinek posiada właśnie drugi tor, na mijankę. Stan asfaltów aż po skrzyżowanie z DK71 różny, ale całkiem rowerowy. Bez utrudniających jazdę dziur. Ruchu samochodowego prawie żadnego. Po chwili trafiłem na własne ślady i - choć nie przepadam za powtarzaniem tych samych odcinków jednego dnia - wstępnie myślałem, że jednak skończę wycieczkę po Wycieczkowej. Jednakże tu znów mnie zaczęła brać ciekawość, bo nigdy chyba (tak do końca pewien nie jestem) nie sprawdziłem dokąd biegnie dalej Okólna. I znowu konsultacja z mapką w telefonie. Pierwsze wrażenie niezbyt dobre - droga biegnie do Strykowskiej (DK14) spory kawałek od centrum. A z kolei jechać po Strykowskiej ochoty nie miałem. Ale przyjrzałem się dalej i proszę - na wprost Okólnej dojazd do znanej i lubianej Kalonki! No to jazda! Za DK14, która nawet nie bardzo chciała mi dać szansę jej przejechania na skrzyżowaniu - na tyle ruch był intensywny - zakręt do Kalonki wydawał być się mocno terenowy. Podglądając oznaczenia dróg na mapce (tak w ogóle to było to OpenStreetMap postanowiłem więc jeszcze kawałek pojechać Okólną i spróbować wrócić na trasę do Kalonki łukiem zaczynającym się od ul. Bursztynowej. Strzał w dziesiątkę!Uroczy asfalt na szerokość jednego samochodu. Pięknie! I dalej wybór okazał się trafiony - kawałek od miejsca gdzie moja trasa dojeżdżała do ul. Aksamitnej, prowadzącej na Kalonkę, zaraz zaczęła się świeżo położona gładka nawierzchnia. Od Kalonki już znane drogi, wybrałem Hanuszkiewicza (bo sześciennych wyszczerbionych kostek, które tworzą ul. Marmurową, nie znoszę). I jeszcze, z ciekawości, postanowiłem wreszcie podjechać do owego najwyższego punktu w Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich - wzgórza "Radary". Dosyć rozczarowujące. Brama pod anteny zamknięta. Dokoła wszędzie gęste drzewa, więc widoków brak. Z tarasu instalacji anten byłoby pewnie co oglądać, ale podejrzewam, że nie jest to miejsce dostępne dla turystów. Dalej już zupełnie tradycyjnie. Ul. Janosika jest o wiele przyjemniejsza w pokonywaniu w tę stronę - zdecydowanie w dół. Na koniec jeszcze skręciłem na sentymentalny przejazd po Lumumbowie, którego jeden z akademików swego czasu służył mi za mieszkanie.
Podsumowując, bardzo udany wyjazd. Nie ma jak trochę nowego, zwłaszcza, gdy nowe okazuje się przyjemne.
Podsumowując, bardzo udany wyjazd. Nie ma jak trochę nowego, zwłaszcza, gdy nowe okazuje się przyjemne.