Sieradz - S8 - Róża - Pawlikowice - Pabianice - Łódź
Niedziela, 20 lipca 2014
· Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Jeżeli jeżdżenie w takim skwarze nie nazywa się nieodpowiedzialnością, to już nie wiem co nią jest. Plan powrotu prosty, wiadomo - S8. Tylko nie dobudziłem się w porę, więc wyjazd dopiero koło 10. Dobrze, że chociaż trochę wiało (źle, że w twarz, wiatr południowo-wschodni). Przynajmniej podmuchy nie były jeszcze upalne. Słońce prażyło, napoje schodziły szybko. W przejechanym wczoraj Gorczynie zjechałem więc w poszukiwaniu sklepu. Znalazłem. A jak był cudownie sklimatyzowany! W Teodorach utrudnienie, bo stoi całkiem porządnie skręcony płotek z siatki odgradzający budowę od mającego się lada dzień otworzyć odcinka Łask-Róża. Skrupulatnie poprowadzony w poprzek całej drogi, z zielenią między barierkami oddzielającymi pasy włącznie. Szczęśliwie został wolny wąski skrawek między osłoną dźwiękochłonną a barierką po lewej (północnej) stronie. Jeżeli ma chronić przed zwierzyną biegającą po budowie, to chyba należałoby poprawić. Na węźle w Róży wystarczyło bym był wystarczająco dobrze zauważalnym dla ochrony by być wyproszonym przez bramę prowadzącą na Mogilno. Zgodnie z planem! A dalej postanowiłem pojechać, gdzie mnie jeszcze nie było - do samej Róży, dalej do Pawlikowic. Stamtąd po DW485 (Pabianice - Bełchatów) prosto do Pabianic, i dalej już najzwyczajniej przez Ksawerów do Łodzi.
Co do S8, to znowu coś w niedzielę się działo, ale bardzo niewiele. Ze trzy koparki pracujące pod nasypem drogi, jakieś dwie ciężarówki z piaskiem jadące po S8, ktoś przedmuchiwał zanieczyszczenia z kanałów odprowadzających wodę, inni ktosie siedzieli na barierkach i czekali aż lepsza pora na pracę przyjdzie.
A w samej Łodzi, gdy mój organizm uprażony od ukropu zalewał mi oczy potem z czoła i jechałem już ostatkiem sił, tuż za rondem Lotników Lwowskich wyprzedził mnie rowerzysta, który utrzymywał potem niewygórowane tempo, prowokujące do siedzenia na kole. Tak to bezlitośnie ludzi się zmusza do wysiłku!