Łódź - Kazimierz - Kałów - Porczyny - Uniejów - Spycimierz
Czwartek, 26 maja 2016
· Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Wycieczka na obchody Bożego Ciała w Spycimierzu. Bo Spycimierz z tego słynie, że robi się w nim długie dywany kwiatowe z okazji tego święta.
Boże Ciało wszędzie, więc ledwo się ruszyłem, to przejechałem przed czołem procesji dochodzącej po Rewolucji do Piotrkowskiej. Następną spotkałem w Kazimierzu - ta mnie zatrzymała na kilka minut.
W Charbicach zerkał na mnie bocian z niskiego gniazda. Ale teren prywatny, więc odwdzięczyć mu się mogłem zdjęciem jedynie z odległości.
W dalszej trasie mijałem jeszcze kilku innych przedstawicieli jego gatunku.
Za Puczniewem wybrałem tę węższą drogę w kierunku Kałowa. Miło tu. Dokoła cisza.
Do Mianowa prowadzi urokliwy szpaler drzew.
Droga przez las do Kałowa zachwyca mnie za każdym razem.
Za szczytem góry w Górze Bałdrzychowskiej jest Zagórze, gdzie wspina się na kolejny szczyt. A z tego szczytu rozciąga się widok godny kolejnego zdjęcia.
W Bałdrzychowie jechałem po wyraźnych śladach procesji.
Dalej na zachód jest bardzo dobra nawierzchnia. I znowu ładnie, w lesie.
Na DW437 skończyła się radość z jazdy z bardzo ograniczoną liczbą samochodów. Dojeżdżając do Uniejowa tradycyjnie zignorowałem te politowania godne chodniki rowerowe. Za rondem w kierunku Turka zaczęły się korki. I te korki, jak się okazało, spowodowane były wydarzeniami w Spycimierzu. Z DK72 prowadzą tam dwie drogi. Z okazji święta uczyniono je jednokierunkowymi, także pierwsza, którą mijałem była wyjazdową. To małe dróżki, więc sygnalizacji świetlnej nie ma. A ponieważ chętnych do skrętu do Spycimierza było wielu, to stąd się robił na DK zator. Pojechałem przepisowo, na drogę wjazdową. Korzystając z jednego kierunku jazdy wyprzedzałem przez jakiś czas korek. I poświęciłem chwilę by go uwiecznić.
Niestety chwilę później sam utknąłem, bo wyjeżdżający z parkingów turyści nie zapamiętali kierunku jazdy, a na sznur aut w dwóch kierunkach droga była za wąska. Także wlokłem się na zderzakach aut. Ostatecznie dotarłem do płatnego parkingu stworzonego przez obrotnych mieszkańców na ich polu i zabukowałem miejsce na mój nadjeżdżający w korku transport samochodowy. Po wrzuceniu roweru do bagażnika można było już spokojnie pieszo dotrzeć do centrum wsi i podziwiać.
Ze Spycimierza powstała cała galeria.