Łódź, Piotrkowska - Rokicińską do Józefiaka - na północ trzymając się okolic A1 - Stryków - Szczawin - Janów - Łódź

Niedziela, 10 lipca 2016 · Komentarze(0)


Ponieważ A1 jest już nieprzejezdna, a w każdym razie nieprzejezdna dla rowerów (nie licząc tych na dachach aut), to chciałem sprawdzić czy da się przejechać wzdłuż, licząc na drogi serwisowe. Test od Widzewa na północ do Strykowa. Potencjalna trasa była obiecująca. Na OSM prawie na całym odcinku tuż przy A1 były drogi. Z Malowniczej skręcam na wschód w Taborową. Tu mogę podziwiać autostradę od spodu.



Pod samym wiaduktem piach grząski, bo wisząca nad nim jezdnia ochroniła go przed wczorajszym deszczem. OSM obiecywał drogę po zachodniej stronie. Zamiast tego ogrodzenie. Jadę po wschodniej. Tam trochę asfaltu, trochę szutru, znowu trochę asfaltu. Po chwili trafiam z powrotem na ul. Malowniczą. I tu nie ma jak kontynuować przy A1. Jest nawet obiecywana zachodnia droga serwisowa. Niestety pozostało mi pocałować klamkę. Nie, nawet tego nie mogłem uczynić, to też zepsuli - klamki nie było.



Wróciłem na skrzyżowanie Malowniczej z Taborową, tym razem skręcając na zachód. Kawałek asfaltu, a dalej terenowo. Po drodze przejeżdżam trzy progi zwalniające w terenowej wersji. Czyżby inicjatywa i wykonanie mieszkańców?



Wkrótce znowu mogłem oglądać autostradę, choć z pewnego dystansu.







Taborowa kończy się krzyżując się z ul. Mileszki. Skręcam w kierunku autostrady. Tu fragmentami spaceruję z powodu zbyt grząskiego piasku. Docieram pod wiadukt. Widok z zachodu.





Wokół leżą liczne korzenie, pewnie pozostałe po wycince lasu pod autostradę. I po co one tak leżą?



Ten sam wiadukt ze wschodu.



Po wschodniej stronie znalazłem drogę. O ile dobrze pamiętam, to terenową. Wznosi się nad autostradę.





Za ul. Wiączyńską można wjechać w niepozorną polną dróżkę między domami, którą dociera się do asfaltowej drogi serwisowej. Nie pamiętam czy taka była aż po Natolin. W Natolinie mijam salę weselną, która wesołość ma na oko dawno za sobą.



Po chwili znowu brnę w jakichś piaskach tuż obok A1. Dobrze, że w sobotę trochę padało, to jest wystarczająco twardo. I znowu znajduję się wyżej od autostrady.





Droga zanika. Robi się coraz węższa i bardziej grząska.



Wschodnia droga nad A1 przed Plichtowem zanika - robi się wąsko i grząsko

Tu piesza przeprawa. Dobrze, że las wykarczowali z niewielkim marginesem poza planowane ogrodzenie, to przynajmniej mogłem się zmieścić z rowerem obok.



W Plichtowie kikuty asfaltu spod wiaduktu prowadzą na wschód na szutrowe drogi.



Wiadukt w Plichtowie.



Terenową drogą po zachodniej stronie A1 docieram z Plichtowa do Lasków. Tu jest wiadukt nad A1. Widok na południe.



Na północ.



Dalszy terenowy odcinek na zachodzie A1 (przy okazji, o ile pamiętam, szlak konny) i kolejny przejazd pod autostradą. I też korzenie.





Dalej droga nie dawała za bardzo innej opcji niż dojazd do trasy prowadzącej z Nowosolnej do Skoszewów. Ta zmienia się na jakiś czas na płyty betonowe. To dopiero "radość". Odbijam do Nowych Skoszewów, by wrócić w okolice autostrady. W okolicach wiaduktu jest asfaltowa droga prowadząca w kierunku MOP. Sprawdzam. Niestety zaraz za MOP urywa się.



Co do samego MOP, to tu krajobraz budowy trwa nieodmiennie. Zjazdy do MOP zamknięte zaporami. Czy wicepremier wpadnie też otworzyć MOP?





Wiadukt w Nowych Skoszewach.



Z wiaduktu nad A1 w drodze do Sierżni znowu fotografuję dwie strony świata.





Skrzyżowanie w Sierżni. Ktoś nie miał tu szczęścia.



Z owego skrzyżowania znowu dojeżdżam do autostrady i wjeżdżam na ładny asfalt po jej wschodniej stronie, prowadzący w kierunku skrzyżowania A1 z A2.



Z wiaduktu widocznego na zdjęciu powyżej wykonuję zdjęcie skrzyżowania autostrad.



Następne wymagało wdrapania się na naturalny ekran w postaci nasypu. Ten jest mocno obrośnięty. Trzeba omijać licznie wyrastający nań oset.



Po dotarciu do DW708 przejeżdżam nad A2, by za chwilę przejechać nad od dawna działającą częścią A1. Widok na północ.



Widok na południe czyli skrzyżowanie A1 z A2.



Powrót dobrze znaną trasą. Po tym wszystkim trochę za duże te pagóry. Ogromne szczęście, że mogłem liczyć na sklep w Janowie, bo moje zapasy napojów się skończyły, a odczuwałem odwodnienie. Inne wiejskie sklepy po drodze były zamknięte.

Zdjęcia na mapie.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!