Łódź - Kalonka - Anielin - Niesułków - Stryków - Swędów - Szczawin - Janów - Łódź
Sobota, 22 października 2016
· Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Pierwszy sobotni plan zakładał dojazd do Głowna przez Kalonkę i Niesułków, tam spotkanie z JC i wspólny powrót do Łodzi przez Domaradzyn, Koźle, Swędów i Szczawin (łącznie ponad 80 km). JC jednak ostatecznie nie zdecydował się na chłodne kilometry. By nie planować nowej trasy postanowiłem wyjechać w kierunku Głowna i po drodze decydować jak daleko dojechać. Choć formalnie pogoda była łagodniejsza niż w zeszły weekend, to dziś było mi chłodniej. I nogom się nie chciało, co pewnie jest skutkiem rzadszych wyjazdów. Do Głowna nie dojechałem, wracałem od Niesułkowa. Ciężko by mi było przejechać 20 km więcej.
Bardzo lubię po drodze do Skoszew skręcić na wąskie asfalty malowniczej Bogini.
Dwa zdjęcia z pętli autobusowej w Starych Skoszewach. Tu napój w bidonie (o czym niżej) miał wciąż znośną temperaturę.
Dawniej stacje benzynowe z perspektywy roweru były mi użyteczne do pompowania kół. Teraz już mniej, bo moje opony potrzebują więcej niż kompresory na stacjach dają radę. Ale za to naszła taka pora roku, że stacje mają wyraźną przewagę nad mijanymi na wsiach sklepami - można się napić gorącej kawy. Skorzystałem z Orlenu w Strykowie. Mają tu stanowisko samoobsługowe z wyborem herbat i z ekspresem.
Przyjemnie w takie pogody wypić coś gorącego w drodze.
Dwa ujęcia ze Szczawina z okolic boiska.
Wracając do wspomnianego bidonu. Ponieważ o dziwo mimo tego zimna ciągle jeszcze mam jakąś chęć na rower, to wybrałem się wczoraj do sklepów na poszukiwania bidonu termoizolacyjnego, bo picie napoju wymrożonego na ramie nie jest dla mnie przyjemne. Nie miałem problemu z wyborem, bo w MaxxBike nie mieli wcale, a w Go Sport w Manufakturze był tylko jeden model - Kellys Antarctica. Kupiłem.
Butelka plastikowa w butelce plastikowej plus folia aluminiowa między nimi.
Tego samego dnia byłem zmuszony zapoznać się z jego budową bliżej, bo przy myciu przed pierwszym użyciem okazało się, że woda łatwo przecieka do komory między butelkami. Myślałem, że będzie szczelny. Rozczarowany rozmontowałem do suszenia. Następnym razem z zewnątrz będę tylko przecierał, bo konstrukcja powoduje, że składanie i rozkładanie naraża folię na szybkie zniszczenie.
Wg instrukcji można używać z napojami o temperaturze do 60 stopni. Dziś wlałem taki w temperaturze pokojowej licząc, że nie ochłodzi się zbyt szybko. Korzystałem z niego tylko we wspomnianych Skoszewach i jak napisałem, wtedy jeszcze nie wychłodził się całkowicie. Potem była już kawa, a potem nie piłem. Sprawdziłem po powrocie - już przyjął temperaturę owiewającego bidon wiatru. Następnym razem spróbuję z czymś cieplejszym.
To nie jedyny zakup z wczoraj. Szukałem rękawiczek na rower na jesień, na wymianę swoich "cywilnych". Sprawdzają się wprawdzie na chłód, ale ich podstawową wadą jest to, że nie są kompatybilne z moim obecnym dotykowym sprytofonem. Modeli, które mają deklarowaną "dotykowość" nie brakuje. Przymierzałem i testowałem - większość działała tak sobie. Oczywiście wpływ może mieć jeszcze warstwa folii z obudowy ochronnej na moim telefonie. Dodatkowo wiele z tych dotykowych palców było gumowe, więc kiepsko sunęły po folii. Najlepiej w teście wypadły rękawiczki Meteor.
Te mają złotawy paluszek wykonany z nie mam pojęcia czego, ale i gładko sunie po folii i wyjątkowo dobrze sprawuje się z ekranem pojemnościowym.
Wybieranie rękawiczek na rower wyłącznie na podstawie ich współpracy z telefonem nie jest zapewne najrozsądniejsze. Pierwszy test praktyczny wypadł tak sobie. Było mi chłodno w dłonie. Ale może to dlatego, że dziś było mi ogólnie chłodno. Dłonie się w nich pocą, więc chyba nie najlepiej oddychają. Może po praniu im się zmieni. A sprzedawca tak bardzo starał się mnie namówić na ponad dwa razy droższe rękawiczki Shimano. Ciekawe czy byłyby dwa razy lepsze.
Zdjęcia na mapie