Łódź - Starowa Góra - Rzgów - Kalinko - Modlica - Tuszyn - Zofiówka - Rydzynki - Prawda - Stara Gadka - Łódź
Niedziela, 6 listopada 2016
· Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Ulice mokre były, ale podobno miało już nie padać. Miałem więc moknąć jedynie od kałuż. Dobrze, że po wczorajszej wycieczce nie wyczyściłem roweru z błota.
Pogoda pozwoliła zaobserwować jeszcze jeden skutek wątpliwych ułatwień w postaci wyrzucania rowerzystów z ulicy na drogę rowerową między Rzgowem a Kalinkiem. Kałuże najbardziej lubią robić się na brzegu jezdni. Gdy nią jadę, to mogę rozlewisko ominąć przy okazji powodując, że nikt obok mnie w nie nie wjedzie. A z DDR jest tak:
Prysznic sięgnął całej szerokość ścieżki, a nie była to największa z mijanych na tym odcinku kałuż.
Wyraźnie zresztą widać różnicę między częścią wysychającą po opadach a obszarem rozprysków.
Jesienny opad liści pozwolił mi sfotografować zarys całej wieży ciśnień w Tuszynie.
Widać co Sołtysowi Zofiówki przysparza dobrego humoru.
Roboty drogowe na Patriotycznej obok Stawów Stefańskiego jakby nadal stały w miejscu. Znów nie zrobiłem zdjęcia, bo gdybym się zatrzymał to utonąłbym w błocie. Jedyne co tam pracowało to jakaś pompa, która wypompowywała wodę prosto w tę błotną maź, po której jechałem.
Dobrze wczoraj zauważyłem - staw spuszczony.
Zdjęcie z dystansu w kierunku wspomnianego remontu, na którym z remontu w zasadzie widać tylko zaparkowane maszyny. Na szczęście Patriotyczna wyglądała mimo wszystko ciut lepiej niż to rozjeżdżone tutaj.
Niektórzy spacerowicze nad stawem korzystali z drogi rowerowej. W zasadzie się im nie dziwię zważywszy na pogodę - część dla pieszych jest nieutwardzona.
Rowerzysta zahaczył przejeżdżając?
Padać nie padało. Mokro, chłodno. Zachmurzenie całkowite. Jedynie gdy dojeżdżałem do Starowej Góry na kilka chwil przebiło się słońce. Na trasie jeden kolarz, który wyprzedzał mnie przed wiaduktem nad S8 w Kalinku, a poza tym rowerowe puchy.
Licznik Sigmy ma odporną konstrukcję. Kilka razy już go upuściłem na twardą nawierzchnię. Dziś gdy po powrocie zacząłem go szukać chcąc pobrać z niego dane, uświadomiłem sobie, że po demontażu z roweru włożyłem go wyjątkowo do kieszeni kurtki przeciwdeszczowej, do tej kieszeni, w której nic nigdy nie trzymam, stąd nie sprawdziłem jej przed wstawieniem prania. Kilka minut w wodzie z płynem do prania najwyraźniej mu nie zaszkodziło. Wydobyty z pralki, pachnący, wciąż prezentował rezultaty wycieczki. Wypłukałem czystą wodą, wysuszyłem - wygląda dobrze, z komputerem rozmawia.
Zdjęcia na mapie