Łódź - Złotno - Krzywiec - Babice - Kazimierz - Lutomiersk - Prusinowice - Konin - Petrykozy - Łódź
Niedziela, 19 lutego 2017
· Komentarze(2)
Kategoria 40 - 70 km
Przyszedł kolejny weekend. Temperatura nadal miała być trochę poniżej założeń. W sobotę cały dzień mżyło i to mnie skutecznie zniechęciło. Niedziela zapowiadała się lepiej, a wg prognozy pogody temperatura mogła dobić w porywie nawet do 5 stopni. I były też szanse na przejaśnienia (dzień zaczął się z zachmurzeniem). Wszędzie topniał śnieg, więc wszystko płynęło. Nie są to moje ulubione warunki. W zasadzie prawie nigdy nie wyjeżdżam na mokre ulice. Znowu poczułem, że błotniki mogłyby się czasami przydać. Na pocieszenie miałem kominiarkę - w niej nie czuć jak woda z tylnego koła pryska na głowę.
Skoro nie wyszło z dwoma dniami krótszych wycieczek, obrałem kierunek na Lutomiersk zastanawiając się po drodze czy może jednak odbić w Traktorową i pokręcić po mieście lub czy pojechać tylko do Konstantynowa. Ostatecznie jednak osiągnąłem Lutomiersk, tym samym wymęczając najdłuższy póki co dystans w tym roku.
Na fontannach w Manufakturze utworzyły się malownicze kominy ze śniegowych pryzm, przez które przebiła się woda.
Niby pogoda nie była pod psem. Ale za to psów trafiło się pod dostatkiem. Nietypowo jak na tę pętlę. Zazwyczaj przejeżdżam niezaczepiony przez żadnego.
Jak słychać na nagraniu, nie dałem rady przemówić psom z drugiej sceny do rozsądku. Niestety nie mam teraz gazu na rzepie na ramie a jedynie jakiś w torbie i zdecydowanie nie nadaje się on do dobywania szybko podczas ataku. Dopiero ostatniego psa widziałem wystarczająco wcześnie, by się w porę uzbroić. Muszę bezzwłocznie wyposażyć się w wersję do szybkiej obrony. Zidentyfikowałem adresy domów, z których pochodziły dwie pary psów. Na nagraniu widać jak wyglądają. Rozważam sprawdzenie na jakim etapie przyjazności dla klienta jest współcześnie polska policja. Znalezienie psa i jego właściciela, by tego ostatniego ukarać, to powinna być betka.
Ach ten przyjazny wyraz pyska!
Kamera TomTom ma kaprysy. Po poprzedniej jeździe rozładowana (nie pozwalająca włączyć kamery) bateria na własnym wskaźniku pokazywała przeszło 75% zapasu mocy. Tym razem po ok. pół godziny jazdy kamera stwierdziła, że prąd się skończył. Wg wskazania na ekranie. I tego się uparcie trzymała jeszcze przeszło 2 godziny. Tym razem wyłączyłem GPS w kamerze licząc, że coś na tym zyskam. Tymczasem dała radę nagrać 14 minut mniej materiału niż gdy był on włączony.