Łódź - Piątkowisko - Dobroń - Zduńska Wola - Sieradz
Piękną słoneczną sobotę z temperaturą sięgającą 15 stopni (a w słońcu znacznie więcej) wykorzystałem na przejażdżkę do Sieradza, tym samym podnosząc najdłuższy dystans tego roku. Wyjazd łączył turystykę i wizyty rodzinne. W Dobroniu miałem około godzinny postój, co wykorzystałem do podładowania baterii do kamery, dzięki czemu mogłem nagrać całą trasę.
Na dobry początek na przejeździe rowerowym przez Wólczańską na Mickiewicza pan w służbowym aucie PGE postanowił podnieść mi ciśnienie zmuszając do nagłego hamowania, gdy nie raczył zatrzymać się na warunkowej strzałce. Wraz z pasażerką patrzyli na mnie jak na wariata, gdy z ledwością zatrzymałem się kilka centymetrów od samochodu. Widać nie dotarło do nich.
Przy skrzyżowaniu Bandurskiego z Maratońską na zniszczonym skraju asfaltu namalowali pas rowerowy. To chyba z ostatniej edycji Budżetu Obywatelskiego. Jak zwykle mam mieszane uczucia. A między Kusocińskiego a Maratońską prawy pas był odgrodzony słupkami. Może tam też pomalują?
Samochód z tasiemkami mnie zaskoczył. Widząc kątem oka, że coś się za nim ciągnie, w pierwszej chwili zacząłem się zastanawiać czym oberwę. Nic jednak nie było doczepione.
Tego pięknego dnia mijałem mnóstwo rowerzystów. Na Maratońskiej trafiła się nawet grupka.
Wiosenny wysyp quadów już mnie mniej cieszy. A tak naprawdę wcale nie cieszy.
Drogi terenowe jeszcze nie zdążyły wyschnąć. Miałem kilkanaście sekund przymusowego postoju w błocie, bo łańcuch spadł.
Nad S8 nieopodal Dobronia na kikucie drogi utwardzonej prowadzącej do lasu, rodzice wykorzystywali jej niemalże zerowe natężenie ruchu, by przyczynić się do stworzenia kolejnej generacji rowerzystów. Super!
Warunki dla rowerów w Kolumnie przy już coraz mniej istotnej drodze są chodnikowe. Na szerokim przez większą część wsi asfalcie stoi zakaz ruchu rowerów. Ot złośliwość.
Drogówka też korzystała z ciepłego dnia.
Już zapewne kilka razy polecałem wizytę w sieradzkiej lodziarni Mamma Mia. Nieodmiennie jest pysznie.
Lody są produkowane na miejscu.
Do Łodzi wróciłem na wieszaku (przynajmniej co do roweru) Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej.
Zdjęcia na mapie