Po Łodzi
Piątek, 26 stycznia 2018
· Komentarze(0)
Temperatura na plusie, wszystko się roztapia, nawet przebłyski słońca. I jeszcze miałem dzień wolny od pracy. Trzeba było się przejechać. W niewielu miejscach drogi rowerowe pokryte były jeszcze resztkami zmarzniętego śniegu.
Na skrzyżowaniu Rzgowskiej z Bronisławy trafiła mi się typowa niestety sytuacja. Kierowca, stojący już na przejeździe rowerowym, chcąc skręcić w prawo - jedyny możliwy kierunek wyjazdu z Bronisławy na Rzgowską - jak zahipnotyzowany patrzył wyłącznie w lewo. I gdy po nadjechaniu z jego prawej przejeżdżałem przed jego maską, ruszył, nie patrząc nawet na wprost. Przed lądowaniem na masce uratowało mnie to, że jeszcze trafił się samochód na Rzgowskiej uniemożliwiający mu wyjazd. Bo mnie nie dał rady zauważyć.
Zdjęcia na mapie