Łódź - Kazimierz - Puczniew - Szadek - Wrzeszczewice - Ludowinka - Łódź
Piątek, 4 maja 2018
· Komentarze(0)
Kategoria 70 - 100 km
Do Szadku miałem pierwotnie jechać dzień wcześniej. Jednak KK straszyła mnie pokazując mi burzowe ostrzeżenia. I wystraszyła skutecznie. Ostatecznie burze nie trafiły w moją planowaną trasę, choć szły, co szczególnie odczuł wtedy Zgierz. Na YouTube można znaleźć filmy z ulicami zamienionymi w rzeki.
Do Szadku było pod wiatr, ale byłem wypoczęty, po odpowiedniej przerwie, więc walczyło mi się z nim dobrze i nawet bardzo nie przeszkadzała trochę pompująca się kurtka przeciwwiatrowa. Z powrotem najpierw z wiatrem, lecz odczułem już zmęczenie po pierwszej połowie i zaczęło iść gorzej, a bliżej Łodzi wiatr się obrócił i znowu musiałem się z nim męczyć. Ostatnie kilometry były ciężkie.
Nie było ciepło. Raz, że kurtka się przydała, a dwa to na część trasy przeprosiłem się z opaską na głowę. Tradycyjnie zrobiłem przystanek na Orlenie w Szadku, gdzie zaliczyłem gorącą kawę i hot doga.
Uwielbiam drogę do Babic w ładniejszą część roku.
Na Maratońskiej wokół jednego z domów kwitło mnóstwo bzów. Żałuję, że nie zatrzymałem się na zdjęcia, bo te wycięte fragmenty kadrów z kamery nie oddają im sprawiedliwości. Nawet koloru nie oddają.
W drodze powrotnej, na przejeździe przez Włókniarzy, widziałem "wyluzowaną" użytkowniczkę ŁoRP-a. Pani widząc, że jej droga jest zajęta przez czekających na zielone rowerzystów, zjechała z drogi rowerowej, by z boku pasów wbić się na jezdnię.
Na koniec jeszcze malutka pętla po mieście by był 3-cyfrowy wynik.
W tym roku to był mój pierwszy raz na drodze Kazimierz - Szadek - Wrzeszczewice - Chorzeszów.
Zdjęcia na mapie