Łódź - Górka Pabianicka - Konin - Lutomiersk - Babice - Łódź

Piątek, 21 maja 2021 · Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.





O! Istnieje jednak jakaś kampania reklamująca szczepienia.
Co to też po tych drogach rowerowych się nie porusza.
I znowu kampania.
Dalmierza nie mam, ale raczej nie była to przepisowa odległość. Pewnie nauczyciel w L-ce poinstruował: "to tylko rowerzysta, tylko na egzaminie musisz pamiętać o prawidłowej odległości".
A tutaj wiadomo, ostatecznie i ten z naprzeciwka będzie uciekał i ja też - prawa fizyki.
To był taki ciekawy manewr, wyprzedzanie z ostrym ścięciem z kierunkiem prosto na łuk zakrętu...
...by zdążyć przed ciężarówką z naprzeciwka.
Ten za to uznał, że nie wytrzyma tej chwili postoju autobusu. Jaka znowu linia podwójna ciągła?
Podczas poprzedniego przejazdu coś nie zadziałała ta nowa instalacja w Górce Pabianickiej, pokazująca prędkość.
Tym razem też jakoś z daleka zmierzyło mi te 46 km/h jakie oczywiście utrzymywałem pod koniec podjazdu.
Konin. Te poduszki coś niezbyt dobrze pasują do wygodnego przejazdu rowerem czy np. autobusem, co niby miało działać z założenia. Obstawiam, że był dostępny jeden rozmiar poduszek w najtańszej ofercie w przetargu, a tu jezdnia jest dość wąska.
I kolejny, któremu za ciężko za rowerem, więc kombinował, zmuszając mnie do użycia hamulców, bo przecież to tak łatwo się zmieścić dwuczęściowym pojazdem...
...tuż przed nadjeżdżającym samochodem.
"Na pewno zdążę" na wąskich drogach zdarza się nader często.
Jak wspominałem.
A tu kierowca wyprzedził mnie tuż przed skrzyżowaniem...
...mając plan skręcić w prawo.
Ścinamy...
...ścinamy!
A tu inny ekologiczny pojazd na dobrą pogodę. Co prawda jego "spaliny" na asfalcie nie wyglądają dla mnie zbyt ekologicznie.
Znak próbował mnie przekonać, że dalej nie pojadę.
Ten też. Ale ostatecznie nie byłoby dużo zawracania.
No i klops. Kolejna żenada, dno, droga antyrowerowa.
Przy wyjeździe z fabryki zdaje się że fragment z nieociosanego granitu czy czegoś innego nieprzyjemnego, by rowerzysta wiedział, że nie ma pierwszeństwa przed bramą.
I oczywiście obniżenia w pozostałych bramach.
Odrobinę dalej zmiana strony jezdni, to też ulubiony niewypał konstrukcyjny projektujących takie żenady architektów-kierowców.
I natychmiast koniec. Jedyne z czym mi się kojarzy coś takiego, to z tymi końskimi "spalinami" wspomnianymi wcześniej. I to właśnie w głowie ma każdy kto bierze udział w projektowaniu takich koszmarków i ich zatwierdzaniu.
Koniec drogi. Jak to zwykle bywa dość nieproblematyczny dla roweru czy pieszego, choć mimo dosyć twardej nawierzchni, być może posiadacze super lekkich opon mogliby nie być zadowoleni z pokonywania tego odcinka.
Na drugim końcu brak utrudnień.
A cóż to?
To Jogo-urt się zepsuł!
Skrzyżowanie Włókniarzy i Drewnowskiej. Ta górka była popularna wśród części rowerzystów, oferując terenowe podjazdy o różnej trudności. Najwyraźniej nastał jej koniec, już jest częściowo zlikwidowana, coś się tu kroi.
Tylko z jakiego powodu budowa musiała się zacząć o destrukcji ciągłości drogi rowerowej? Ja wiem, rowerzyści są absolutnie na końcu priorytetów miasta.
A to tak z mojej niewiedzy. Podczas poprzedniej wycieczki dostrzegłem jedno auto z taką limonkową (?) tablicą. I tak, zupełnie nie wiedziałem co to. Miałem sprawdzić, ale zapomniałem. Manufaktura dziś pomogła, bo trzy auta z takimi tablicami stały pod ładowarką samochodową, a i kierowca tego miał nadzieję (niestety chyba płonną, z racji liczby miejsc na oko), tam się podłączyć.
Jarmark wyrósł na drodze, trzeba było przejechać bokiem.
Jakiś kolorowy zwierz, ale nawet nie zwróciłem uwagi na niego jadąc, więc nie wiem co to.
A tutaj nagły skok prosto pod nadjeżdżającego rowerzystę. O dziwo rodzice nie zbesztali mnie, a dziecku zwrócili uwagę (kulturalnie), że trzeba uważać gdy się wchodzi na drogę. Brawo!
Niby COVID i dystans. Choć to zjawisko istniało i przed.
A tu była zemsta, bo wcześniej, na czerwonym, wyjechałem prawą stroną przed ten samochód. Także przeciskał się jak mógł, a ja nie miałem gdzie uciekać. Moja wina, że nie jechałem środkiem pasa, co jest znacznie bezpieczniejsze w takich sytuacjach, niezależnie co przepisy o tym mówią. Ale wybrałem prawy skraj by jak najszybciej kierowcy dać możliwość przejechania za krawężnikiem. Nie wolno być zbyt uprzejmym.
Szykowali się do wyścigu na ćwierć mili?
Okienko pogodowe. Ja na rower, wielu do ogródków. Wcale się nie dziwię, też bym chciał. Zwłaszcza po rowerze. Ale w miejscach, które lubię, nie ma gdzie szpilki wcisnąć.
Cóż to tym razem? Mandaty za brak maseczek w tłumie?
A nie...
...to mikro protest przeciwko bezprawiu tych u koryta.
Może coś się zmienia, bo w gruncie rzeczy nie tak ich wielu? Chociaż z drugiej strony w tych pojazdach pewnie można zmieścić więcej niż 12 funkcjonariuszy. Ale widywałem już przy tych proteścikach tu pod sądem znacznie większe siły.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!