Łódź - Petrykozy - Chorzeszów - Lutomiersk - Babice - Łódź
Używasz Stravy? Rozważ
włączenie Flyby , funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
VIDEO
O, to jest myśl! Zakładając, że to nie użytkownik hulajnogi, a ktoś, kto znalazł ją przeszkadzającą na drodze. Powinienem chyba naśladować. Może wtedy właściciele firm nie będą czekać na to, aż robotę wykona za nich policja, a zaczną karać wszystkich nieprawidłowo parkujących klientów, bo mają do tego najlepsze możliwości.
Przyhamowałem, by wpuścić pana nadjeżdżającego z prawej. Niestety świadomość zasad pierwszeństwa w tej kwestii nie jest domeną użytkowników łódzkich dróg rowerowych, od jeansowych składaków po lateksowe baranki.
Pan odwdzięczył mi się skrętem bez sygnalizacji.
Zatrzymał się. Niby nic, ale cóż poradzę, że tak rzadkie wciąż, że mnie pozytywnie zaskakuje?
No, amerykański, więc wolno. Bo nie powiem by miejsca nie starczyło na pełnowymiarową tablicę. To aż nieestetycznie wygląda.
Byłem zdumiony, że nauka jazdy wyprzedza mnie z prawidłową odległością. To jest jedna z tych rzeczy, która się zwyczajnie nie zdarza.
Zaraz się wyjaśniło. Widać wypożyczony do egzaminu (automat?).
Ostatnie chyba trzy wyjazdy omijałem Martońską przez ul. Nowy Józefów, przejazdem przez budowę S14, pod nowym wiaduktem. Ponieważ jednak trwały na nim ostatnio prace, to uznałem, że nie będę ryzykował niespodzianek wbitych w głowę. Gdy dojeżdżałem do dotychczasowego miejsca zwężenia, ale jednak dwukierunkowego, już można było zgadnąć, co się dzieje.
To teraz mamy ruch wahadłowy.
I co do ruchu wahadłowego, to tu jest Ford, a przed nim jeszcze jedno auto.
Na czerwonym przejechałem przed wszystkich i jechałem przodem. Warunków do bezpiecznego (nie wspominając o przepisowym) wyprzedzania pojazdu jednośladowego tu zwyczajnie nie ma.
Pierwszy kierowca jechał za mną spokojnie, nie próbował się wcisnąć. Za to prowadzący Forda za święty obowiązek postawił sobie wduszanie klaksonu cała trasę.
Za nastym zatrąbieniem pokazałem w powietrze niekulturalny gest. Podejrzewam, że niezależnie od niego, ekipa w samochodzie i tak wyraziłaby co o mnie myśli, bo przeze mnie jechali półtorej minuty przez wahadło, a mogliby minutę.
Dodatkiem do gestu było wyrażenie żądania bym zaprzestał poruszać się po jezdni, w jednowyrazowej niecenzuralnej formie. Choć w zasadzie nie wiem czy mieli mnie na myśli, czy tylko przeszkadzał im mój pedał, bo jego wzywali po imieniu.
Przykład dobrego kierowcy, który chwilę wcześniej cierpliwie jechał za mną po tutejszych zakrętach, gdzie nie ma widoczności z naprzeciwka, nie próbując szaleńczo wyprzedzać licząc na łut szczęścia, jak wielu w tych okolicach ma w zwyczaju.
Mam takie podejrzenie, że kierowca nie rozpocząłby manewru zawracania, gdyby to nie rower, a auto jechało po pasie.
Postanowiłem przejechać po śmieszce rowerowej w Wodzieradach, którą zwyczajowo nigdy nie jeżdżę, bo się do tego nie nadaje, ale zrobi się z tego film na temat.
Tak, kontynuacja po lewo i tylko przejście dla pieszych do wyboru.
Tu mi słów brakuje.
Kolega rowerzysta rozciąga się na przystanku.
I już rozciągnięty i to na pewno jedyny powód, dla którego jest wyraźnie szybszy ode mnie. Też muszę się zacząć rozciągać.
Wjechałem też na nowo wybudowaną śmieszkę przed nowym węzłem S14 przy ul. Złotno.
Priorytet dla wyjazdu z zakładu, podkreślony dramatyczną kostką.
Przy okazji tam po prawo przemknął rozciągnięty kolarz, to już chyba mnie dubluje.
No tutaj to przynajmniej jest przejazd. Cieszmy się. Jak otworzą węzeł to tylko pewnie 10 minut czekania.
Znak ktoś obrócił, prawie na pewno wcześniej stał dobrze, może jakiś odważniejszy rowerzysta postanowił symbolicznie pokazać, co o tym sądzi. I już tu widać koniec drogi nieopodal.
Po prostu genialne.
Kolejny przykład z nieśmiertelnością pieszych, wytworzoną przez żenującą propagandę dziennikarzy bez pojęcia, którzy dopowiadają cuda do pseudozmian w PoRD o pierwszeństwie pieszych. Chodnik zastawiony parkującymi, nic kierowca nie widzi, ani ja.
Tu jeszcze wciąż dziarsko jedzie, no bo czas reakcji też robi swoje, ale już pieszy wskoczył na pasy.
Kierowca zdążył stanąć.
Pieszy przeżył, zadowolony niechybnie ze swoich rzekomych nowych mocy, tylko czy warto tak zdrowiem stawiać na swoim?
Ach te łódzkie drogi z *nakazem* ruchu rowerów!
Panowie pędzą dziarsko do akcji.
Całkiem niedawno był tu grząski piach na wjeździe na teren budowy. Inwestor wylał jakiś kawałek asfaltu, może z własnej woli, może przymuszony przez miasto. Trochę strome najazdy, ale i tak zdecydowanie lepiej. Jak na stan tymczasowy ujdzie.
Czy komuś może nie brakuje zderzaka, obstawiam, że przedniego?
Ciężko powiedzieć nawet czy pani przepuściła pieszą, bo przejechała jej po piętach.
Rowerzysty nie miała zamiaru czy tych kolejnych pieszych. Gdyby ktoś się upierał - tak, co do zasady tu nie musi rowerzystów wpuszczać, choć czerwona i wyniesiona wysepka sugerowałaby zwiększone zwracanie uwagi na poprzecznych użytkowników.
Akurat tu nie ma za bardzo co liczyć na refleksję, obawiam się. To raczej bardziej złożony problem.
Uprzejmy kierowca w Mercedesie daje mi znak ręką, bym wyjechał z wyjazdu spod Manufaktury.
Taksówkarz musiał się wcisnąć na dojeździe do czerwonego, przy tych koleinach i na gazetę, bo przecież korona z taksówkarskiej głowy by spadła, gdyby poczekał za rowerzystą.
Stanąłem wpuścić pieszych i cyklistów uważających się za pieszych, a tymczasem rowerzystka zjeżdżająca z ronda...
...
...choć nie do końca się zmieściła w kadrze, to wystarczająco, by widzieć, że postanowiła przejechać między nimi.