Łódź - Gorzew - Piątkowisko - Janowice - Lutomiersk - Babice - Krzywiec - Łódź

Czwartek, 29 lipca 2021 · Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.





Częste utrzymanie pasa rowerowego - na niego zgarnia się piach.
Kierowca BMW nie wytrzymał do końca wysepki.
Jeśli coś dobrego dla rowerzystów, to tylko na poziomie lokalnym. Kontraruch na ulicy Burzliwej.
Wielu rowerzystów wybiera chodnik, bo boi się zachowań kierowców na jezdni. A jakie wnioski z tego wyciąga władza? Trzeba wyrzucić wszystkich rowerzystów na chodniki i inne śmieszki, zamiast poprawić bezpieczeństwo na drodze.
Rozdzielczość kamery za mała, ale tam po lewo był drogowskaz na lotniskowy punkt testów COVID drive-thru.
Planowałem ominąć dużą część płyt betonowych na ul. Pilotów i Ikara drogą szutrową wzdłuż torów, ale było tam trochę za mokro, więc musiałem się przeprosić z płytami. Tu ktoś kiedyś je wyrównał asfaltem, ale płyty już wystarczająco wypłynęły na wierzch.
Dalej są już gołe płyty, okropne do jazdy, także tam, gdzie się dało, omijałem je piaskową ścieżką.
Sznur samochodów na Sanitaruszek wydawał się nie kończyć. Nie wiedziałem czy uda mi się wyjechać, bo na nikogo uprzejmego nie można było liczyć.
Zmiana pierwszeństwa i ustąp. Wcześniej jechałem tędy 10 lipca i ul. Sanitaruszek miała pierwszeństwo.
Aha! Bo rondo wróciło!
Ale co to? Jakoś tak dziwnie, rondo niby, niby wysepka, a krawężnik i prosta...
Po prostej znowu jakiś zawijas. Oznakowania poziomego brak. Nabrałem wątpliwości jaka tu jest organizacja ruchu, co do czego służy i kto ma pierwszeństwo. Ale samochód stanął.
Noweg rondo ma kształt ósemki. Pierwszy raz coś takiego widzę. https://www.openstreetmap.org/#map=18/51.72616/19.35171
Kto tędy jeździł, to może pamiętać sygnalizator, który wg tabliczki dotyczył tylko pojazdów dowożących osad do oczyszczalni. Sygnalizator wyparował.
Ten kundelek na szczęście biegł za panią i był bardziej zainteresowany pilnowaniem jej niż pościgiem za rowerem dla rozrywki.
Coś niespodziewanie dużego mi wyrosło zza pleców.
Muszę przyznać, że na tych dojazdach do pól wzdłuż S14 niezbyt spodziewam się samochodów, bo rzadko się zapuszczają. A już tym bardziej taki kaliber. Notabene tu jest słabo z orientacją na słuch, bo nie wiadomo czy coś jedzie za mną czy z drugiej strony ekranu.
Oryginalnie miałem jechać dość tradycyjnie przez Konin, więc w Piątkowisku od razu powinienem był pojechać na północ. Ale ponieważ trochę uzupełniam tegoroczną mapę przejechanych dróg, co też mnie wysłało dziś na przejazd obok lotniska, to zerknąłem na telefonie na plan okolicy i wydawało mi się przez chwilę, że nie jechałem jeszcze w 2021 tą nitką do Kudrowic, a byłby to niewielki objazd. Jak już dojechałem, to uświadomiłem sobie, że jednak już ją zaliczyłem, więc kontynuowałem prosto.
W Woli Żytowskiej jest z kolei skręt w drogę, którą można by było dodać. Ale skoro już odjechałem dalej na zachód, to uznałem, że dojadę do Lutomierska przez Zalew Pierwszy, bo i tam jeszcze nie dotarłem w 2021. Była tam co prawda zawsze okropna nawierzchnia, ale można zwiedzić i sprawdzić czy wymienili.
Wyprzedzająca policja na sygnale na wioskach to też rzadki widok.
Odnalazłem ich kawałek dalej. Na miejscu tylko samochód, rower i dwóch mężczyzn. Można obstawiać kontakt samochodu z rowerem. Co do rowerzysty, tak na pierwszy rzut oka, to jego stan (nie)trzeźwości mógł nie być argumentem na jego obronę.
A co do sprawdzania, to jednak nie wymienili nawierzchni. Cały ten przejazd od skrętu z Żytowic do Lutomierska z grubsza wygląda podobnie. Nie polecam.
To już trzeci raz, gdy przejeżdżam w okolicy i widzę zamknięty odcinek między Lutomierskiem a Babicami. Pierwszy był 17 lipca. Tym razem postanowiłem wreszcie sprawdzić, co się dzieje.
I już 17 lipca zgadywałem, że może to mieć związek z silną burzą, która przeszła nad Łodzią i okolicami 14 lipca i powaliła wiele drzew. Hipoteza się potwierdziła.
Jest i młynek do drzew.
I ekipa sprzątająca. Natomiast jeżeli to są całe siły dostępne na ten odcinek drogi, to nie ma się co dziwić, że zamknięty jest już 16 dni. To może jeszcze potrwać. Co prawda sama jezdnia jest już uprzątnięta.
Na szczęście jeszcze trochę urokliwych drzew zostało. Choć niepokoją mnie czerwone kropki na niektórych. Może ktoś nagle z tej burzy zrobi pretekst do ich wycięcia i zostawienia obrzydliwej łysej drogi.
Kolejna ofiara starcia z wiatrem.
Uparcie postanowiłem sprawdzić czy da się objechać objazd, bo ostatnio, przy okazji wycieczki z JŁ 22.07, wyglądało na to, że się nie da. Karma dosięgnęła mnie jeszcze przed zakazem, bo tam z lewej wybiegł w moim kierunku duży mieszaniec owczarka, obszczekując mnie rozgłośnie.
Tu widać jego cień obok mojego roweru, także nie kwalifikował się jako mały kundelek. Przeprowadziłem z nim negocjacje na poziomie "do budy!", bo na nierównej szutrowej drodze trudniej po gaz sięgać. Ale na szczęście te większe są mniej przestraszone świata, więc nie rzucają się od razu do gryzienia. Ani nawet nie gonił mnie poza wysokość swojej posesji.
A na budowie jest świeże podłoże pod jezdnię prowadzącą docelowo na wiadukt, które jest całkiem przejezdne.
Tylko na końcówce teren trochę mocniej rozjeżdżony i powstał uskok z jezdni zamiast uprzedniego gładkiego wjazdu.
A tu niespodzianka.
Tego rowerzysta nie przewidział.
Jest fragment zamknięty (co przecież widać na załączonym obrazku).
Fragment ma raptem kilkanaście metrów i na razie nie jest jakimś fizycznym utrudnieniem, ale być może zaraz się tu zacznie większa przebudowa.
Żuczek we wiosenne motywy.
I kolejni rowerzyści, którzy wolą chodnik. A tu nawet nie ma jakiegoś dużego ruchu.
Znaczy że wysyłają rowerzystów prosto do zakładu Skrzydlewskich? To chyba niezbyt dobra wróżba (dla zamiejscowych: Skrzydlewscy to kwiaciarnie i... krematorium, a naprzeciwko jest cmentarz).
Rodzinny spacer ze zwiedzaniem dróg rowerowych.
O, proszę, wspominałem przy okazji poprzedniej wycieczki o tych słynnych strzałkach, lecz na Włókniarzy są po nich tylko ślady. A tu zostało oryginalne malowanie. To jadę pod prąd...
...czy może jednak dobrze?
Nie pamiętam czy kiedyś jechałem po tym DDR. Jeździłem na pewno jezdnią obok, bo dojeżdżając od strony Konstantynowa Łódzkiego to się to nie rzuca w oczy i za skrzyżowaniem nie ma zrobionego wjazdu. I tym razem moją pierwszą myśl było, by przed skrzyżowaniem zjechać na jezdnię, ale ponieważ nigdzie mi się nie spieszyło, to postanowiłem zbadać, co się stanie, gdy pojadę dalej DDR.
Po lewo ktoś trafił w słupek.
A tu ktoś próbował zrobić sobie bramkę.
Ot zagadka. Dla kogo ma być ten znak końca drogi rowerowej postawiony po lewej stronie? Serio. Tu się ten DDR kończy czy nie? To ma być znak dla samochodów? Nie rozumiem.
Ukradli pół pasa rowerowego. No pół, bo taki on długi.
Coraz częstszy widok. A na tej jezdni dozwolona prędkość to 50 km/h. Jeśli o moje zdanie chodzi, to mam mieszane uczucia. Gdyby polscy kierowcy potrafili jeździć z szacunkiem dla innych, to pewnie by się dało wszelkiego rodzaju pojazdami wjechać na jezdnię. Tak jak jest teraz, to bałbym się takimi tu poruszać.
Dzisiaj uświadomiłem sobie jeszcze jedną cechę tego fatalnego zagrożenia dla rowerzystów, w postaci wysuniętego chodnika przy przystankach tramwajowych. Za mną był sznureczek aut, który nie dawał mi nadziei na wjazd między szyny, więc jeszcze można dostać ekstra postój w gratisie. Fatalne!
Zastanawiam się czy autorzy PoRD przewidzieli i takie sytuacje i wpisali do niego, poza zasadą, że trzeba trzymać co najmniej jedną rękę na kierownicy, żeby mieć nogi na pedałach, a nie na ramie. ?
Jeszcze tego brakowało. Rolkarze co do zasady są nieznośni, bo jeżdżą cała szerokością, od lewej do prawej. Ale ten letni "narciarz" to po prostu zajmuje całą szerokość.
Nie wiadomo jak takie coś ominąć, by nie oberwać kijem. Ja bym znalazł lepsze zastosowanie tego kijka dla właściciela. Można by np. puknąć się nim w głowę.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!