Łódź - Górka Pabianicka - Konin - Lutomiersk - Babice - Łódź
Używasz Stravy? Rozważ
włączenie Flyby , funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
VIDEO
Dziś miało wciąż wiać mocno, ale nie tak niebezpiecznie, jak w ostatnie dni, a z kolei na sobotę prognozowano nadejście niżu Eunice, który miał wywołać kolejne niszczycielskie wichury. Od niedzieli miało padać. Wychodziło na to, że było to najlepsze okno rowerowe. Pół godziny przed wyjazdem motywację próbował odebrać mi alert RCB, który radził: "zostań w domu, jeśli możesz". Nie posłuchałem. Z raportu z Lublinka z 14, kiedy to ruszałem, wynika, że średnia prędkość wiatru wynosiła 30 km/h, ale godzinę później już tylko 18,5 i wciąż spadała. Gdybym się lepiej przyjrzał prognozom, to wygodniejsza byłaby trasa ze startem z wiatrem, bo w drodze powrotnej już nie stanowiłby dużego utrudnienia. Ale i tak nie było źle.
Po Lutomiersku, w tym roku do kompletu moich najpopularniejszych standardów został już tylko Stryków. Ale tam taaakie góry! Chyba jeszcze nie mam na to siły.
Pani z siwizną na głowie ruszyła w aerodynamicznej pozie na skrzyżowanie równo z tramwajem z naprzeciwka. Przez tramwaj nic zasadniczo nie przejedzie, ale z pani kierunku to wciąż oznacza czerwone i to takie świeże, przed całym cyklem zmian.
Takie ślady po wyfrunięciu kogoś z tego prostego odcinka na DDR osłabiają moje poczucie bezpieczeństwa.
Motocyklowy kask na hulajnodze to raczej rzadki widok. Wyglądał trochę kosmicznie.
Co do hulajnóg - tradycyjny złośliwie zostawiony potykacz.
Kół u pana biegacza jakoś nie zauważyłem.
Ja się nie zmieszczę?
Tutaj ja narażałem się przedstawicielom władzy, przeciskając się na front kolejki na tym pasie.
Jak ma się wąski samochód, to zawsze można się zmieścić.
Oho! Znowu ślad po wybitnym projektancie. Za chodnikiem zapowiada się droga dla rowerów i nie udało się zaplanować bezpiecznego wjazdu na nią.
Musi się przy wysepce przepchnąć, musi!
Serdecznie pozdrawiam biegacza, który - pewnie nie spodziewając się świadków - testował echo pod wiaduktem.
Wykonawca nie pomyślał o założeniu folii na znaku na początku nieukończonego odcinka rowerówki.
Jeśli się na nią złapie, to trzeba wiedzieć, by przed ósemkowym rondem zjechać...
...bo kawałek dalej jeszcze nie istnieje.
Poruszenie kierownicą w aucie jest trudne, więc trzeba przytulić się do kierownicy rowerzysty...
...ale taki może śmiało wszystko, bo na tablicy rejestracyjnej nie było widać kompletnie nic.
?
n nin? ?
W n...(Ko)ninie przez kilka lat był przepiękny asfalt, ale niestety kolejne zimy już go zmęczyły. Połatany, ale już nie daje tego samego komfortu.
Na odcinkach prosto pod wiatr przejeżdżające z naprzeciwka wywrotki niosły za sobą powiewy... wywrotowe. Przy okazji widać tu już całkowite zachmurzenie i taki stan nieba towarzyszył mi do końca.
Co do wywrotek, to proszę. Szersza niż osobówka, a odległość kierowca zachować potrafił.
Spieszy się, Seicentolot.
Rogi zbliżyły się do siebie na odległość poniżej błędu pomiarowego.
Chyba czas pomyśleć nad wymianą okularów korekcyjnych, bo z odległości te ziemniaki wyglądały mi na jakąś nieudolną figurę minionka.
Lokalny biznes się rozwija. Od dawna widziałem przed tym gospodarstwem reklamę domowych ciast, ale kiosku na przodzie wcześniej nie było.
Muszę poszukać, co to za gatunek. Na pewno odważny, bo osobnik z prawej bardzo chciał mi wejść pod koło.
Wiatrołomy na dowód wiania.
Popularnie pojawiają się filmiki z kamer w samochodzie, wskazujące na oburzenie użytkownikami hulajnóg na jezdniach. Z drugiej strony, co poradzić? Nie wszędzie są chodniki. Pewnie zgodnie z (nieżyciowymi) przepisami, ta dziewczynka w ogóle nie może się taką poruszać.
Tak ładnie, kolorowo. Do niedawna budynek był całkiem szary. Jest to świetlica wiejska w Krzywcu.
Kierowca BMW wyfrunął zza zakrętu w tym terenie zabudowanym jadąc na oko koło 100 km/h. Oczywiście, że moje oczy nie mają homologacji, więc pewnie tak naprawdę dla bezpieczeństwa zwolnił tam do 40.
Pod tartakiem stały świeże produkty, które rozsiewały bardzo przyjemny zapach ciętego drewna.
Widok na Pabianice.
Kolejny rok bez zmian przy budowie. Ktoś obrócił znak nakazu jazdy po kilkumetrowej śmieszce rowerowej, więc choć i tak kończyła się zanim się na dobre zaczęła, to kończy się i przed początkiem. Jeśli o moją opinią chodzi, to należy je po prostu usunąć.
Skrzyżowanie z S14 wygląda na gotowe.
Ruch jest już puszczony wiaduktem nad drogą szybkiego ruchu.
Skutkiem ubocznym jest uczynienie pierwotnego skrzyżowania widocznego na wprost bezpieczniejszym, bo ta nitka została przesunięta w stosunku do oryginału, zatem zamiast poprzedniego skrzyżowania X, są dwa osobne. To upraszcza przejazd rowerem, bo wcześniej niektórzy kierowcy skręcający w lewo z podporządkowanej naprzeciwko nie uznawali pierwszeństwa rowerzysty jadącego prosto.
Przy drugiej części "pękniętego" skrzyżowania jest jakiś dziwny fragment asfaltu.
Pewnie to tylko na zapas, gdyby w przyszłości ktoś pociągnął kolejne DDRamaty.
Tradycyjnie jechałem jedynym pasem dojazdowym do pinezki, gdzie wszyscy jadą wolno, bo ustąp na rondku obowiązuje. Ale i tak musiał się siłą przepchnąć obok mnie wielki pan.
Jak już się przecisnął, widok przyczepki na haku spowodował, że spojrzałem się za siebie.
No super, jeszcze szersza oś, trzeba było uciekać.
No udało mu się panisku, udało, wjechał na rondo tuż przede mną a nie za mną. Będzie szybciej.
Miejsce parkingowe?
Ładny asfaltowy chodnik.
Motodrom ukrył swoją błagającą o remont elewację.
Zakaz wstępu? To się jakoś tak bardzo nie rzuca w oczy na całej długości tego terenu, który niewątpliwie stanowi dojście dokądś.
Kolega lotnik. Wcześniej też zgrabnie wskoczył na konstrukcję fontanny, ale za daleko wtedy był, by mieć akceptowalne ujęcie.
Praca wre. Dźwigi też, korzystając z nie tak wielkiego wiatru. Oby były lepiej obciążone niż ten, który się chyba dwa dni wcześniej przewrócił.