Łódź - Wiączyń Dolny - Gałkówek - Brzeziny - Ksawerów - Moskwa - Plichtów - Łódź

Niedziela, 13 marca 2022 · Komentarze(3)
Kategoria 40 - 70 km
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.





Do Cyganowa. Brzeziny pamiętałem jako miejsce, które wygląda gorzej niż najniebezpieczniejsze dzielnice Łodzi. Ale raz na jakiś czas można odważyć się zahaczyć, oznaczyć drogi na mapie. W tym dziś realizowałem plan na kilka zupełnie nieznanych asfaltów. Miała być to też kontynuacja unikania PKWŁ. Jakoś nie uwzględniłem jak bardzo to wszystko już jest na wzniesieniach. Oj nie mam ja do tego formy, nie mam. Wykończyło mnie. A temperatura była zdecydowanie przereklamowana! Gdy ruszałem, telefon radośnie obwieszczał 10 °C. Ale ledwo stanąłem pod blokiem, w cieniu i powiał na mnie wiatr, poczułem, że raczej się nie przegrzeję. I zaiste wiatr całą drogę był mroźny.

Jest i z tej strony objazd oznakowany. Zauważyłem oznakowanie objazdu poprzednio jadąc ze wschodu. Jestem pewien, że gdy remont się zaczął, znaku nie było.
A na objeździe taki przyjemny zielony mat.
No niby 10 °C było, ale... i ten zimny wiatr. Nie wiem czy da się tyle watów w nogach wyprodukować, by wystarczyło na tę temperaturę. Brrr!
Wie pan kierowca jak działa pierwszeństwo?
Oczywiście, że nie wie! Albo ma to w nosie.
Jak rodzinnie, wesoło! :-)
Gdy poprzednio jechałem przez Widzew z tej strony, dwa lustra po drodze patrzyły w niebo. Poprawione.
Koledzy byli w trybie nieśmiertelności i szli przez przejście bez najmniejszego rozejrzenia się. Dobrze, że ja jestem powolny.
Tu jest ten historyczny sukces wcześniejszych budów dróg rowerowych przez Łódź. Śmieszka rowerowa to to po prawo. A tymczasem rowerzyści dobrowolnie wybierają chodnik. Bo udało się miastu zrobić lepszy chodnik niż DDR.
Szkrab był umęczony i jechał trochę od lewej do prawej. Gdy tata kazał mu trzymać się jednej strony, bo nadjeżdżałem, dzieciak patrząc na mnie podejrzliwie spytał: "a tu wolno jechać do tyłu?".
Zbyt dobrze wiem co to za bubel, by choćby rozważać ten absurdalny skręt 90°.
Właśnie... wszyscy, którzy maczali w tym palce, od projektanta po wystawiających temu pozytywną ocenę policjantów, powinni być bezrobotni.
Dotarłem.
Po tej wizycie mam nową ocenę. Brzeziny to dziura!
Jedna wielka dziura.
W zasadzie to dziura na dziurze.
Mijałem drewniany kościół, który odważyłem się stanąć sfotografować któregoś lata, ale szybko poczułem się niepewnie, bo pod kamieniczką naprzeciwko zaznawali słońca autochtoni. Powiedziałem autochtoni? Oj cofam. Mieszkańcy raczej wyglądali na romską brać.
Tu Mapy.cz z głośnika mojego telefonu obwieściły "skręć w lewo". No tak z grubsza zerknąłem czy są asfalty na planie wszędzie. Ale to nie wyglądało dobrze. Tak terenowo. Zerwałem z planem, zostałem na twardym.
Odrobinę dalej telefon zasugerował powrót do planu jakąś małą wewnętrzną uliczką. Zaryzykowałem. Widok kolarza dawał nadzieję, że dokądś to prowadzi.
W prawo do DK72, a w lewo do pominiętej wcześniej drogi. Kontynuowałem ryzyko, nie będąc pewnym czy skuszę się na ewentualną szlakę czy zawrócę.
I jednak asfalt. W obie strony. Może szlaki były tylko śladowe ilości. Albo od słońca mi się wydawało, po nagranie włącznie.
Chwilę wcześniej na drutach widziałem jakieś intrygujące rozłączniki. Jak ktoś wie, co to dokładnie i z jakiej okazji może się pojawić (zerwanie sieci?), to chętnie się dowiem.
Miało być tak pięknie, wyjechać odpowiednio wcześnie, żeby było ciepło i dzień, bo nocą nie lubię jeździć. A wyszło jak zwykle. A przynajmniej jak często. Koniec słońca, a droga daleka.
To jak wszyscy, to wszyscy. Ja też. Nie będę oryginalny. Mieszkańcy wsi powinni też się wreszcie zreformować i pozbyć się tej okropnej nazwy.
I znowu telefon chciał w lewo, na piach. Zignorowałem. Wiedziałem, że jakoś się do tego Plichtowa jechało asfaltem. Nie wiedziałem jak, ale tuż za A1 skojarzyłem, że to może tam trzeba skręcić. I faktycznie, sprawdziło się.
Pojechałem śmieszkami. Włącznie z przejazdem z prawej na lewą i z lewej na prawą. Bo już byłem tak zmęczony, że ten podjazd brałem tak wolno i z bólem, że trudno mi było nawet jechać prosto, to mogłem oszczędzić przejeżdżającym kierowcom stresu. Mięśnie bolały w drodze na szczyt.
Za "gwiazdą" wybrałem Jugosławiańską. Nigdy mnie tam wcześniej nie było, ale chciałem podejrzeć pewne stosunkowo świeże osiedle domków. O ile jest tu lepszy asfalt niż na Pomorskiej. Ale sekret polega na tym, że ten asfalt biegnie donikąd i dalej pozostaje już jazda polem.
Furtka otwarta, ale osiedle ma ochronę. Żywą i czuwającą, więc zaraz pan do mnie wychynął. Ale nie należał do tych dziwnych i nie widział problemu w tym, że zrobię zdjęcia osiedla.
Wracając do jazdy polem, to to pozwoliło mi pierwszy raz wypróbować moją lampkę w miejscu bez latarni. Lampkę sensowniejszą mam od niedawna. Wcześniej jeździłem z czymś co bardziej sygnalizowało moją pozycję innym niż oświetlało drogę. Co do światła, to widziałem co mam przed sobą. Ale i tak nie lubię jeździć w ciemnościach. Tego kundla, który wybiegł na mnie z bramy z boku, to nie miałem szans zobaczyć.
Ta polna droga to ul. Popielarnia. Tuż przed Pomorską robi się na niej trochę ciaśniej. A kreski po lewo to pyłki w świetle tak zarejestrowane przez kamerę.
Światełko z naprzeciwka, to inny cyklista musi być.
Tego nie przewidziałem. Hulajnogista.
Przed rondem Solidarności trafiłem na rowerzystę, który zaraz zjechał na chodnik po lewej by pokonać skrzyżowanie wyznaczonymi przejazdami. Ucieszyło mnie, bo o ile wiadomo, że z zachodu na wschód jest to bez sensu, bo jedzie się nimi na podzielone cykle, a jezdnią w jednym, o tyle w tę stronę, również na jezdni ma się osobne światła, więc mogłem zobaczyć czyja droga będzie szybsza. Gdy wjeżdżałem w Pomorską już za skrzyżowaniem, to ten drugi dopiero przejechał pierwszy z trzech (czterech, gdyby miał kontynuować tam, gdzie ja) przejazdów.
Na "ślepej" obecnie Zielonej kamienica oświetlona jest w barwach narodowych Ukrainy.
Koniec. Nie mnie, bo mnie to już dawno. Ale moje mocno już zużyte baterie kamery nie starczyły na ostatnie metry moich powolnych zmagań.

Komentarze (3)

Hehe, dobry pomysł :)

Trollking 22:38 wtorek, 15 marca 2022

I tam gdzie skręt prosty, choć trudny, to to ma ok. roku. A po drodze przy przystanku autobusowym koniec DDR przed i początek za, bez możliwości włączenia się na jezdnię. Tu jest ta bardzo typowa filozofia policjanta - przecież można zejść i prowadzić rower. Gdybym był dyktatorem, to wprowadziłbym na okres próbny nakaz przepychania samochodów przez skrzyżowania. Może potem by już nikt takich głupich poglądów nie miał. :)

SlaBo 22:31 wtorek, 15 marca 2022

...a ja narzekam na okolice Poznania... :) Nawet one (też masakrujące) są lepsze od tego czegoś, gdzie chodnik ma mniej dziur niż część dla rowerów, a i nie kojarzę tu skrętu 90 stopni z piachem i krawężnikiem gratis. Współczuję debili u szeroko rozumianych władz.

Trollking 22:25 wtorek, 15 marca 2022
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!