Łódź - Szadek - Sieradz (2011-06-25)
Sobota, 25 czerwca 2011
· Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Łódź, Mickiewicza - Bandurskiego - Krzemieniecka - Konstantynowska - Konstantynów Łódzki - Lutomiersk - Szadek, Kilińskiego - Warszawska - Sieradzka - Szadkowice - Zduńska Wola, Szadkowska - Przemysłowa - Moniuszki - Spacerowa - Łaska - Sieradzka - Sieradz.
Wiatr silny, kierunek WNW.
Dzień przywitał mnie niższą temperaturą niż się spodziewałem, ale wydawała się być znośna jak na letni strój. Wycieczka okazała się być ćwiczeniem ze zmagań z wiatrem, który nieustannie próbował mnie powstrzymać przed dalszą jazdą.
Z początku pogoda była całkiem ładna, jednak gdy zbliżałem się do Szadku, z naprzeciwka nadciągał front burzowy, co dodatkowo dodało siły wiatrowi. Zaczynało kropić. Ponadto temperatura spadła o kilka kresek i zrobiło się przejmująco zimno.
W Wielkiej Wsi zatrzymałem się na przystanku autobusowym, oceniając jego zdatność na przeczekanie nadchodzących opadów. Poszarpana konstrukcja z kawałków pofalowanej blachy nie budziła zaufania i w razie silniejszych podmuchów mogłoby się okazać, że więcej szkody niż pożytku z takiego schronienia. Postanowiłem jechać dalej.
Chmury nadciągały z zachodu, zrezgynowałem więc z oryginalnego planu, który zakładał jazdę przez Rossoszycę (i ewentualnie Wartę) i popedałowałem w kierunku Zduńskiej Woli. Przy okazji mogłem trochę odpocząć od wiatru. W Szadkowicach się rozpadało i tak już do Zduńskiej. W Zduńskiej ul. Szadkowska w remoncie, trzeba więc było jechać przez centrum. Deszcz ustał a i temperatura znowu zrobiła się znośna.
Nie mniej jednak i deszcz i temperatura, postanowiły jeszcze raz o sobie przypomnieć, gdy mijałem las za Stawiszczem. Tym razem rozpadało się na dobre, zatem chętnie skorzystałem z przystanku autobusowego przy skrzyżowaniu w Woźnikach. Szybko przeszło.
Dotarłem zmarznięty, zmoknięty i wymęczony przez wiatr.
Jeszcze uwaga o warunkach technicznych trasy:
W Suchoczasach, nie dosyć, że jakiś oszołom zdecydował o zrobieniu chodnika dla rowerów (o czym już kiedyś narzekałem), po jednej stronie wsi, to żeby przypadkiem nie było wątpliwości czy jadąc w przeciwnym kierunku, też należy owego chodnika używać, postawiono znaki zakazu ruchu rowerów. A owszem, więcej niż jeden, żeby jeszcze się lepiej upewnić, że za skrzyżowaniem ktoś nie wróci na asfalt. Bo to przecież niemalże autostrada...
Wiatr silny, kierunek WNW.
Dzień przywitał mnie niższą temperaturą niż się spodziewałem, ale wydawała się być znośna jak na letni strój. Wycieczka okazała się być ćwiczeniem ze zmagań z wiatrem, który nieustannie próbował mnie powstrzymać przed dalszą jazdą.
Z początku pogoda była całkiem ładna, jednak gdy zbliżałem się do Szadku, z naprzeciwka nadciągał front burzowy, co dodatkowo dodało siły wiatrowi. Zaczynało kropić. Ponadto temperatura spadła o kilka kresek i zrobiło się przejmująco zimno.
W Wielkiej Wsi zatrzymałem się na przystanku autobusowym, oceniając jego zdatność na przeczekanie nadchodzących opadów. Poszarpana konstrukcja z kawałków pofalowanej blachy nie budziła zaufania i w razie silniejszych podmuchów mogłoby się okazać, że więcej szkody niż pożytku z takiego schronienia. Postanowiłem jechać dalej.
Chmury nadciągały z zachodu, zrezgynowałem więc z oryginalnego planu, który zakładał jazdę przez Rossoszycę (i ewentualnie Wartę) i popedałowałem w kierunku Zduńskiej Woli. Przy okazji mogłem trochę odpocząć od wiatru. W Szadkowicach się rozpadało i tak już do Zduńskiej. W Zduńskiej ul. Szadkowska w remoncie, trzeba więc było jechać przez centrum. Deszcz ustał a i temperatura znowu zrobiła się znośna.
Nie mniej jednak i deszcz i temperatura, postanowiły jeszcze raz o sobie przypomnieć, gdy mijałem las za Stawiszczem. Tym razem rozpadało się na dobre, zatem chętnie skorzystałem z przystanku autobusowego przy skrzyżowaniu w Woźnikach. Szybko przeszło.
Dotarłem zmarznięty, zmoknięty i wymęczony przez wiatr.
Jeszcze uwaga o warunkach technicznych trasy:
W Suchoczasach, nie dosyć, że jakiś oszołom zdecydował o zrobieniu chodnika dla rowerów (o czym już kiedyś narzekałem), po jednej stronie wsi, to żeby przypadkiem nie było wątpliwości czy jadąc w przeciwnym kierunku, też należy owego chodnika używać, postawiono znaki zakazu ruchu rowerów. A owszem, więcej niż jeden, żeby jeszcze się lepiej upewnić, że za skrzyżowaniem ktoś nie wróci na asfalt. Bo to przecież niemalże autostrada...