Łódź - Lutomiersk - Górka Pabianicka - Łódź
Czwartek, 5 lipca 2012
· Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Pogody ostatnich dni nie nadawały się do wyjazdów za dnia. I dziś też upał, wyjechałem więc o 20:20. Przy cmentarzu św. Antoniego (vel Manii) wycieczkę przystopował telefon, który postanowił zawiesić się przy wysyłaniu SMS-a. Reboot, ponowne łapanie namiaru GPS-em i można było kontynuować.
Na początek standard - ul. Złotno, Niesięcin i Babiczki. Tam jednak nie bezpośrednio do drogi na Lutomiersk, a na ładny asfalt prowadzący do Babic. Ten zastanawiał mnie już dwa ostatnie razy. Nie miałem go na swoich dawno aktualizowanych mapach OSM i faktycznie wygląda na dość świeży. Bardzo dobry wybór!
W Lutomiersku coś mi się moje położenie nie zgadzało z mapą. Spytałem więc o radę dwie miejscowe kobiety. Ciężko było dostać odpowiedź, bo uparcie chciały się dowiedzieć do jakiej rodziny bądź firmy chcę trafić, by mi dokładnie pomóc. Po kilku zapewnieniach, że naprawdę chcę jechać *do* Pabianic, wykrzyknęły w zdumieniu, że to strasznie daleko (straszne 15 km ;]), ale ostatecznie potwierdziły, że jestem na dobrej drodze.
W Lutomiersku pożegnałem też słońce. Lampka przednia, w którą byłem wyposażony, spełnia tylko funkcję sygnalizacyjną dla innych pojazdów. I tu myśl czy zainstalować na następny wyjazd nieporęczną i niezbyt dobrą lampę halogenową czy kupić nowe oświetlenie czy może wstawać przed świtem w te upalne dni i jeździć przed pracą.
Na wysokości Świątnik(ów?) wyprzedzałem biegacza. Ten zaczepił mnie:
- Halo! Przepraszam! W którą stronę do Górki Pabianickiej?
- Prosto.
- I zaraz będzie?
Spojrzałem na mapę - nic już po drodze nie było, choć skalę trudno określić.
- Tak. - przytaknąłem niepewnie.
I ruszyłem dalej. Tej drogi było jeszcze ok. 1.5 km. Jestem ciekaw czy dla truchtającego pod górę biegacza ta odległość mieści się w definicji "zaraz".
Dalej Łaskowice, które mimo latarni przywitały mnie ciemnością - miasto nie spieszy się szczególnie z włączaniem światła. A potem asfaltem Pabianicką i al. Politechniki. Ruch znikomy, więc spokojnie, bez przygód. I jeszcze parę metrów miastem dla równego wyniku.
Podsumowując przyjemna jazda ciepłą nocą. Podstawowa wada nocy jednak pozostaje - ciemno.
Na początek standard - ul. Złotno, Niesięcin i Babiczki. Tam jednak nie bezpośrednio do drogi na Lutomiersk, a na ładny asfalt prowadzący do Babic. Ten zastanawiał mnie już dwa ostatnie razy. Nie miałem go na swoich dawno aktualizowanych mapach OSM i faktycznie wygląda na dość świeży. Bardzo dobry wybór!
W Lutomiersku coś mi się moje położenie nie zgadzało z mapą. Spytałem więc o radę dwie miejscowe kobiety. Ciężko było dostać odpowiedź, bo uparcie chciały się dowiedzieć do jakiej rodziny bądź firmy chcę trafić, by mi dokładnie pomóc. Po kilku zapewnieniach, że naprawdę chcę jechać *do* Pabianic, wykrzyknęły w zdumieniu, że to strasznie daleko (straszne 15 km ;]), ale ostatecznie potwierdziły, że jestem na dobrej drodze.
W Lutomiersku pożegnałem też słońce. Lampka przednia, w którą byłem wyposażony, spełnia tylko funkcję sygnalizacyjną dla innych pojazdów. I tu myśl czy zainstalować na następny wyjazd nieporęczną i niezbyt dobrą lampę halogenową czy kupić nowe oświetlenie czy może wstawać przed świtem w te upalne dni i jeździć przed pracą.
Na wysokości Świątnik(ów?) wyprzedzałem biegacza. Ten zaczepił mnie:
- Halo! Przepraszam! W którą stronę do Górki Pabianickiej?
- Prosto.
- I zaraz będzie?
Spojrzałem na mapę - nic już po drodze nie było, choć skalę trudno określić.
- Tak. - przytaknąłem niepewnie.
I ruszyłem dalej. Tej drogi było jeszcze ok. 1.5 km. Jestem ciekaw czy dla truchtającego pod górę biegacza ta odległość mieści się w definicji "zaraz".
Dalej Łaskowice, które mimo latarni przywitały mnie ciemnością - miasto nie spieszy się szczególnie z włączaniem światła. A potem asfaltem Pabianicką i al. Politechniki. Ruch znikomy, więc spokojnie, bez przygód. I jeszcze parę metrów miastem dla równego wyniku.
Podsumowując przyjemna jazda ciepłą nocą. Podstawowa wada nocy jednak pozostaje - ciemno.