Wygrał deszcz (Łódź - Niesięcin - Konstantynów - Łódź)
Niedziela, 15 lipca 2012
· Komentarze(0)
Na rower zebrałem się późno, kilka chwil przed 17. W planach był Lutomiersk i pewnie Łask. Niestety już jadąc przez Niesięcin byłem pewien, że nie da się tego planu zrealizować inaczej niż na mokro. Z zachodu nadciągała granatowa chmura, z której wisiały warkocze deszczu. By nie wracać po swoich śladach, co jest raczej nudne, zerknąłem na mapę. Tam niestety nic ciekawego i szybkiego nie widziałem. Pojechałem więc do centrum Konstantynowa i wracałem nie lubianą przeze mnie i ruchliwą drogą 710.
Deszcz gonił, trochę kropiło, ale ostatecznie zdążyłem do Łodzi przed nim. Na tyle nawet, że gdy jechałem po Krzemienieckiej, to wydawało się być całkiem pogodnie. I to złudzenie mnie zgubiło. Zamiast dojechać do celu zatrzymałem się na chwilę na przystanku obok Atlas Areny, porozmawiać przez telefon. Skutkiem tego spędziłem pod jego wiatą godzinę patrząc na ulewny deszcz...
Deszcz gonił, trochę kropiło, ale ostatecznie zdążyłem do Łodzi przed nim. Na tyle nawet, że gdy jechałem po Krzemienieckiej, to wydawało się być całkiem pogodnie. I to złudzenie mnie zgubiło. Zamiast dojechać do celu zatrzymałem się na chwilę na przystanku obok Atlas Areny, porozmawiać przez telefon. Skutkiem tego spędziłem pod jego wiatą godzinę patrząc na ulewny deszcz...