Sumienne zwiedzanie wyasfaltowanej części budowy S14
Wtorek, 3 maja 2022
· Komentarze(2)
Kategoria 40 - 70 km
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
W ostatnią sobotę w drodze powrotnej wjechałem na budowę S14 na nieco ponad 2 km. Pomyślałem sobie wtedy, że wreszcie wypadałoby ją kiedyś zwiedzić, bo jeszcze ją otworzą, zanim się zbiorę. A codziennie niemalże widuję ślady cudzych wycieczek po tej drodze. Tymczasem ja dopiero byłem na niej drugi raz. Poprzedni był 17.07.2021. Wtedy przejechałem odcinek od DK14, z dokładnym zwiedzaniem tamtejszego węzła, do wysokości Łaskowic, bo tam kończył się asfalt. Tamten odcinek też miał ok. 2 km, choć wtedy objechałem go w obie strony plus doszło zwiedzanie węzła.
Dzień wcześniej tak z grubsza założyłem, że może zrobię taką wycieczkę, choć późno wstałem i falami mi się trochę chciało, trochę nie chciało, ale w końcu przed 17 się zebrałem, co już było zupełnym limitem jak na sens w ogóle ruszania. Nie miałem pojęcia jak daleko sięga asfalt. Nie miałem jakichś założeń czy jechać również tam, gdzie nie sięga. Natomiast to co wiedziałem, to że chcę dokładnie objechać wszystkie ślimaczki węzłów jakie będą po drodze.
I tyle się udało. Od Maratońskiej (węzeł Retkinia) kierowałem się na północ, objeżdżając wszystkie nitkach skrzyżowań, aż przed Aleksandrowską zatrzymały mnie hałdy piasku. Potem jazda już bez zwiedzania na południowy kraniec, choćby dlatego, że wiatr był dziś dość silny, północny, więc w tym kierunku mogłem sobie przyjemnie utrzymać jako-takie tempo.
Przy DK14 (węzeł Łódź Lublinek) część ruchu jest już przekierowana na nowo wybudowane nitki, więc nie da się ich zwiedzić w całości, ale na szczęście te objechałem w lipcu. A skutkiem zmian ruchu trochę dodałem śladu w tamtej okolicy, tam gdzie pewnie nie powinienem :X.
Objechałem też śmieszki rowerowe przy Maratońskiej w okolicy węzła. I śmieszno i straszno. I tamtejsze rondo ósemkowe i rondo na wschód od S14. Zapomniałem o mniejszym rondzie na zachód, by tam też zrobić kółko. No trudno.
Bardzo przyjemny sposób na świętowanie. Bo i na budowie prac nie ma w weekendy i w święta, więc można pozwiedzać nie wadząc nikomu. Przejeżdżał zresztą nieopodal mnie samochód inspekcji lub ochrony, ale ani mnie ani nikogo innego nie zaczepiali.
W niedalekiej przyszłości może się odważę na próby terenowe i zwiedzenie podwalin pod dalszy odcinek na północ, który ma sięgać aż do A2.
Ach, dziś pełno zdjęć i wyciętych klatek. A co!
W ostatnią sobotę w drodze powrotnej wjechałem na budowę S14 na nieco ponad 2 km. Pomyślałem sobie wtedy, że wreszcie wypadałoby ją kiedyś zwiedzić, bo jeszcze ją otworzą, zanim się zbiorę. A codziennie niemalże widuję ślady cudzych wycieczek po tej drodze. Tymczasem ja dopiero byłem na niej drugi raz. Poprzedni był 17.07.2021. Wtedy przejechałem odcinek od DK14, z dokładnym zwiedzaniem tamtejszego węzła, do wysokości Łaskowic, bo tam kończył się asfalt. Tamten odcinek też miał ok. 2 km, choć wtedy objechałem go w obie strony plus doszło zwiedzanie węzła.
Dzień wcześniej tak z grubsza założyłem, że może zrobię taką wycieczkę, choć późno wstałem i falami mi się trochę chciało, trochę nie chciało, ale w końcu przed 17 się zebrałem, co już było zupełnym limitem jak na sens w ogóle ruszania. Nie miałem pojęcia jak daleko sięga asfalt. Nie miałem jakichś założeń czy jechać również tam, gdzie nie sięga. Natomiast to co wiedziałem, to że chcę dokładnie objechać wszystkie ślimaczki węzłów jakie będą po drodze.
I tyle się udało. Od Maratońskiej (węzeł Retkinia) kierowałem się na północ, objeżdżając wszystkie nitkach skrzyżowań, aż przed Aleksandrowską zatrzymały mnie hałdy piasku. Potem jazda już bez zwiedzania na południowy kraniec, choćby dlatego, że wiatr był dziś dość silny, północny, więc w tym kierunku mogłem sobie przyjemnie utrzymać jako-takie tempo.
Przy DK14 (węzeł Łódź Lublinek) część ruchu jest już przekierowana na nowo wybudowane nitki, więc nie da się ich zwiedzić w całości, ale na szczęście te objechałem w lipcu. A skutkiem zmian ruchu trochę dodałem śladu w tamtej okolicy, tam gdzie pewnie nie powinienem :X.
Objechałem też śmieszki rowerowe przy Maratońskiej w okolicy węzła. I śmieszno i straszno. I tamtejsze rondo ósemkowe i rondo na wschód od S14. Zapomniałem o mniejszym rondzie na zachód, by tam też zrobić kółko. No trudno.
Bardzo przyjemny sposób na świętowanie. Bo i na budowie prac nie ma w weekendy i w święta, więc można pozwiedzać nie wadząc nikomu. Przejeżdżał zresztą nieopodal mnie samochód inspekcji lub ochrony, ale ani mnie ani nikogo innego nie zaczepiali.
W niedalekiej przyszłości może się odważę na próby terenowe i zwiedzenie podwalin pod dalszy odcinek na północ, który ma sięgać aż do A2.
Ach, dziś pełno zdjęć i wyciętych klatek. A co!