Nowe platformy już są. Była to wprawdzie dobra okazja by pomyśleć nad SPD, ale zastanawiałem się długo, a rower się kurzył. Teraz już mogę się zastanawiać jeżdżąc.
Dziś kilka nowych fragmentów:
Z Nowosolnej wyjazd Byszewską i tam prosto przez Byszewy aż po Boginię. Pagórki, dobry asfalt, trochę bardziej obecny ruch samochody w porównaniu z trasami przez Kalonkę, ale nie uciążliwy.
Nowe Skoszewy - piękna nawierzchnia, pagóry, ładne widoczki. Za karę ostatnie 500 m przed Janinowem to żużel.
Jadąc w kierunku Strykowa, chwilę za Sierżnią, minąłem drogowskaz na Anielin. Po chwili zastanowienia zawróciłem, by tą drogą symbolicznie przejechać nad A1. Przy okazji to chyba jedyne miejsce w okolicy, gdzie można znaleźć istniejący fragment A1 budowanej na południe. Potem droga 708, gdzie panuje trochę większy ruch.
Ostatnią nowością jest Wołyń. Tu też przyjemnie z pagórem i świeżym asfaltem, ale i tu trzeba się liczyć z chwilką terenu. 300 m drogi piaskowo-kamienistej.
Powrót po Zgierskiej. Nowo budowana droga rowerowa ma już załatane najbardziej przeszkadzające dziury - asfalt wyłożono po krawężnik na jej południowym końcu przy Włókniarzy, gdzie jeszcze dopiero co był szuter, a brakujący metr przy ul. Truskawkowej został wyłożony kostką chodnikową.
Meteorolodzy tworzący prognozy dla różnych stacji i portali nie byli zgodni co do łódzkiej pogody na dziś. Przeważająca większość prognoz stawiała na deszcz. Ja od wczoraj pokładałem nadzieje w tych niewielu bardziej optymistycznych. Tradycyjnie przed wyjazdem dogłębny przegląd radarów i pomiarów ze stacji w serwisie IMGW - nie wyglądało to zbyt dobrze. Ale ostatecznie uznałem, że szanse na suchy przejazd jakieś są, więc wybrałem się na skróconą (by tak bardzo losu nie kusić) wersję tradycyjnej ostatnio północno-wschodniej pętli. Nie zmokłem. Przy tym nie za chłodno.
Miłe zaskoczenie w Skotnikach. Gdy jechałem tam ostatnio i co potwierdzają zdjęcia Google Street View (te z października 2011) fragment tej trasy był pozbawiony asfaltu. Ok. 400m trzeba było przejechać po piachu. Koniec z tym! Piękny asfalt towarzyszy od początku do końca przejazdu tą malowniczą dróżką. Polecam!
Korzystając z najdłuższych dni wieczorny rowerek po pracy. Postanowiłem sprawdzić na ile nadaje się przejazd od Pomorskiej wprost do Hanuszkiewicza ulicą Iglastą. Cóż, gdyby nie te Gatorskiny 700x23C może i by się nadawał. A tak na jednej z kolejnych piaskowych wysepek koło zakopało się bokiem, a mi pozostało strzepać z siebie szarobury brud. Mijana (albo ledwie goniona) turystyczna rodzina miała trochę bardziej adekwatne ogumienie i szło im zdecydowanie lepiej.
Jesienny ten czerwiec. Zmusiło mnie do długich spodni i opaski na głowie. Przynajmniej nie padało. Od Zgierza, na końcówkę trasy, wyszło też słońce. Wiało dość uciążliwie z zachodu.
Wyjazd koło południa. Krótkie spodenki, ale polar na plecach. I dobrze - zimno. Po DK72 do ul. Hanuszkiewicza, która w przeciwieństwie do Marmurowej nie ma męczącej mozaiki z kostki. Asfalt zniszczony, ale droga jest malownicza, wąska, przyjemna. Ruchu brak.
Przed wyjazdem przyglądałem się sat24 i Pogodynce obstawiając czy da się sucho. Wyglądało na to, że są jakieś szanse. Tymczasem już na DK72 zaczęło kropić. W myślach ściskałem kciuki by deszcz się nie wzmógł. Życzenie się spełniło i wkrótce padać przestało, nawet słońce się pokazało. Padał na głowę jedynie deszcz zebrany przez oponę z mokrej jezdni. W planie były małe eksperymenty na szybko podpatrzone w mapach Google. Przede wszystkim przejazd przez Boginię. Należy rzec "boski" (nazwa zobowiązuje)! Znów wąski asfalt i miłe pagóry. Po wyjeździe z Bogini na drogę do Starych Skoszewów mijałem jadącą z naprzeciwka ok. 10-osobową ustawkę kolarską. Potem do Strykowa przez Warszewice. Świetna pusta trasa, piękna gładka nawierzchnia. W Szczawinie chwila błądzenia, z powodu braku pewności gdzie też miała być wymyślona tam modyfikacja. I kolejna piękna droga - asfalt wśród pól, który ostatecznie prowadzi do centrum Zgierza (ul. Szczawińska). Ze Zgierza do Łodzi najprościej jak się da, kojarząc jakieś wzmianki o rozbudowie dróg rowerowych w tym kierunku. W praktyce niewiele się zmieniło. Do granicy Zgierza z Łodzią żadnej nowej infrastruktury, a ul. Łódzka nadal nie należy do przyjemnych do objeżdżania na dwóch kółkach. W Łodzi jest już dawna kostkowa DDR (i przy okazji zakaz ruchu rowerów na jezdni) i tak do skrzyżowania z Włókniarzy.
Tu zaczyna się nieukończona jeszcze nowa droga rowerowa wiodąca wzdłuż Zgierskiej. I niestety, nie mogło być dobrze do końca - towarzysząca mi na północy przez całą trasę czarna chmura w końcu mnie dogoniła na wysokości ul. Liściastej (wiatr WNW, ale bardziej zachodni, więc nie goniła zbyt szybko). Lać zaczęło bardzo szybko. Stanąłem pod drzewami, ale po chwili deszcz zmienił się w grad, który nic sobie nie robił z liści drzew i wartko leciał mi na głowę. Przejechałem więc pod klatkę bloku przy ul. Kniaziewicza i tam przeczekałem najgorszy fragment ulewy. Całej nie mogłem, bo harmonogram dnia mnie gonił, więc żałując, że moje okulary nie są wyposażone w wycieraczki ruszyłem do domu w strugach deszczu, nie bardzo widząc przez mokre szkła drogę. Z mokrymi ubraniami i butami w końcu dotarłem do celu. Ostatecznie nie było źle, lepiej jak zleje na końcu niż na początku.