Sieradz (ul. Sienkiewicza, ul. Uniejowska) - Rossoszyca - Wielka Wieś - Zduńska Wola - Czechy - Polków - Rzechta - Podłężyce - Sieradz.
Wiatr ok. 20 km/h, zachodni, lekko z północy. Do Rossoszycy zatem pod wiatr (i pod górkę, ale to się jakoś nie chce zmienić ;]). Dalej do Wielkiej Wsi zdecydowanie najlżejszy odcinek trasy - wiało w plecy. Po drodze mijałem dwóch rowerzystów, którzy na tym pięknym fragmencie asfaltu postanowili powalczyć pod wiatr. Do Zduńskiej Woli również całkiem nieźle. Potem upie... męczące zakazy ruchu rowerów, trochę kostki na DK12/DK14, a w Czechach ucieczka na lepsze asfalty do Polkowa (bo z tej strony w Polkowie to nawet pod wiatr niespecjalnie przeszkadza - ok. 2.9 km i 47 m w dół). Jeszcze kilka km na północ, kilka na zachód i Sieradz.
Prognozy pogody straszyły gwałtownymi burzami w okolicy. Z prognozami wyszło jak zwykle ;), miałem więc błękitne niebo i słońce. Do tego całkiem ciepło.
Coraz chłodniej. Upale wróć! Wiatr północno-zachodni (bardziej z północy) ok. 20 km/h, zatem na odcinku do Włynia, to wiatr był Sprite. Zresztą dość luźny polar, który mnie dogrzewał, pomagał mu w tym znakomicie. Gdy już skręciłem na wschód, rolę rzeczonego Sprite'a przejął deszcz - i tak od dawnego awaryjnego pasa lotniczego towarzyszył mi średniointensywny opad. Kurtka przeciwdeszczowa musiała się więc przenieść z plecaka na plecy. Czy był sens? Trudno ocenić - pod warstwą ciepłego polaru i zdecydowanie nieoddychającej kurtki koszulka zrobiła się idealnie mokra. Deszcz mógłby nie dać rady jej tak zmoczyć. A o moich zdecydowanie przemakalnych spodenkach nawet nie wspomnę :).