Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
Miała być to misja "zdążyć przed upałem". Nie do końca wyszła. Planowałem wyjechać o 6. Ale po nierównej walce z budzikiem (nierówna dla budzika, rzecz jasna, bo co on może?) wyjechałem krótko po wpół do ósmej. Także jedno jest pewne - nie zmarzłem. W drugiej połowie termometr licznika pokazywał 36 °C. W słońcu, ale w słońcu byłem i ja. W niezbyt długich odcinkach cienia spadł do 29. Przy dłuższych być może by jeszcze drgnął, bo on ma dużą bezwładność, ale cienia nie było już zbyt wiele do odnalezienia.
Hulajnogowy bałagan.Trzeba po hamulcach, bo król zielonej strzałki.Wszędzie tego pełno.Na Maratońskiej zacząłem słyszeć od roweru dźwięki brzmiące jak szprychy. Zatrzymałem się, zacząłem szukać pękniętej. Ale to jednak nie to. Zdjęcie już po wyjęciu, bo ten zagubiony gumowy fragment czegoś wkręcił mi się w wózek przerzutki i końcówka uderzała o szprychy.Dziś było spokojnie na wahadle - wczesna pora, jak dojeżdżałem, to trzech stało i zrobiło się zielone zanim dotarłem, więc pojechali przodem, a dwóch następnych jechało za mną nie wduszając, o dziwo, nogą klaksonów.Tylko już na samym końcu Zgierzanom zabrakło cierpliwości i nie wytrzymali jeszcze tych kilkudziesięciu metrów do wolnego lewego pasa.Ponieważ było gdzie wjechać, to postanowiłem sprawdzić jak wygląda nowo wylewany DDR, tj. jego mały odcinek.Studzienki pośrodku, no ale pośrodku, od biedy ujdzie. Poza tym tutaj bez skoczni.Przy miejscu na przystanek wygląda nieźle.Przejazd krótki, bo do Sanitariuszek jeszcze nie dopłynął asfalt. Te metry za mną były OK, aczkolwiek nie wierzę w cuda i na pewno się okaże, że skocznie i inne cudactwa zrobią po wschodniej stronie węzła.Sam pas jezdni też jeszcze nie dojeżdża. Mam nadzieję, że na finiszu wróci tu rondo. Tak by można było zgadywać po fragmentarycznej wysepce.Kilku wycieczkowiczów mijałem. Choć to raczej takich, co zbierali się sprawniej przed upałami niż ja i już kończyli przejazd."SZOSÓWKA". I znowu dyskryminacja.Już zjeżdżając z wiaduktu widziałem tego pana, "wyprowadzającego" psy. Ręka na gazie i nadzieja, że to blokowe kanapowce i nie polują na cyklistów. Udało się.Co gryzie Mazdę? Tytuł na nowy przebój filmowy z DiCaprio?Sielanka. Do koszyka w zgrabnym mieszczuchu zaraz dotrą wiosenne kwiatki.Ten patriotyzm pewnie przed dzisiejszym meczem. Moją uwagę bardziej zwracało to, jak prężnie ta flaga była wyprostowana, choć czułem ten wiatr i bez jej pomocy.O jak mnie ucieszyła obecność tego kolarza. Tu zatrzymałem się, zaniepokojonymi trzema roślejszymi kundlami zajmującymi jezdnię na wprost. Trauma po dawnym skutecznym ataku takiego trzyma. Natarcie jednego odpiera się stosunkowo łatwo gazem, dwóch od biedy, ale trzech to już ciężka praca. Do tego zapasy gazu niezbyt duże. Także puściłem kolegę, z radością, na wabia, by popatrzeć czy będą go chciały złowić i zakopać w ogródku czy nie. Nie były zainteresowane.Jak dojeżdżałem, jednego zdążyła zawołać właścicielka, drugi skupił się na wołanym, a trzeci na drugim, więc spotkanie było bezkonfliktowe.Sytuacja absolutnie typowa. Zakręt z całkowitym brakiem widoczności (a jadąc z prawej mam w tej sytuacji lepszą niż kierowca za mną).To nie przeszkadza dojeżdżającemu za mną wyprzedzać i no niespodzianka, ktoś wyjechał zza zakrętu!Powrót na hamulcach by nie wypaść z drogi (wielokrotnie w takich sytuacjach wyprzedzający rył przed moim rowerem pobocze).I w efekcie ledwo się zmieścili, bo nie dał rady nawet wrócić do końca na prawą stronę. Tak jeżdżą nasi doskonali kierowcy, którzy utyskują potem przed kamerami, jak to rowerzyści łamią przepisy, bo ich, rzekomo, nie znają. Jak widać, nie w samej znajomości jest rzecz.Wyjeżdżanie o poranku ogólnie ma wliczone w ryzyko zwiększoną liczbę psów. Rankiem bramy są otwarte, psy zwiedzają okolicę. Tu się wymieniliśmy jedynie spojrzeniami z dystansu.Ten rolnik już chyba się uzbroił na najazd tych rzekomych rosyjskich hakerów. Uch, ach, atak hakerski, dostał ktoś maila z "admin@sej.pl", brzmiało wiarygodnie, prawie jak sejm.pl, kliknął posłusznie link. Klękajcie narody z podziwu nad tymi zaawansowanymi technikami szpiegowskimi! Teraz tylko czekać aż to będzie pretekst do jakiejś nowej wersji ustawy inwigilacyjnej, dla dobra Polaków, ekh, ekh. Taka sama jakość tych ustaw jak wiedza z podstaw używania komputera.Vintage!Zatrzymałem się zatankować w "Darze Teściowej" (ujmuje mnie nazwa tego sklepu). Pod sklepem rower zostawił też (na oko) 13-latek. Fotka była związana z myślą, że pewnie niedługo tych z rowerami bez silnika będzie uważać się za dziwaków lub komentować "nie stać cię". W domu z ciekawości sprawdziłem co to, bo moja wiedza o e-bike'ach jest żadna. I jestem skonsternowany. Z jednej strony, kto bogatym rodzicom zabroni? Z drugiej.,, No nie znam się na wychowaniu i wpływie rozpieszczania finansowego na dzieci, ale tzw. komunijny rower za 20k+ jest dla mnie co najmniej zastanawiający.Pod kościołem na Farnej rozrzucili dwa zestawy pinezek.Zrobię małą niesponsorowaną reklamę, jako ciekawostkę. Może potem pojadę do właściciela zażądać rabatu za naganianie mu klientów przy okazji relacji z wycieczek rowerowych. :)To jest specyficzne miejsce dla klientów ze specyficznymi potrzebami. Jeżeli wiesz, że wirujące szczotki służą tylko do zdejmowania lakieru z auta, na myjni ręcznej boisz się, że Zbynio lub Wadim wytatuuje ci samochód piaskiem w niewypłukanej gąbce, a na myjni samoobsługowej jesteś lepiej umyty niż twoje auto i nie odstraszą cię ceny (najniższa to teraz chyba 22 zł), to ta myjnia może być dla ciebie. Jest to jedyna automatyczna myjnia bezdotykowa jaką znam w mieście. Zaznaczam, że jeżeli ktoś marzy, że jego auto wyjdzie idealnie czyste, to nie, to nie jest dobry adres. A nawet jak ma się jakiś spojlerek zasłaniający trochę szyby, jak u mnie, to i może dobrze w jego okolicach nie wypłukać. Co lepiej doklejone muchy nie zejdą i w najdroższym programie. Niektóre brudy, obawiam się, wymagają trochę szorowania. Ale coś za coś - brak stresu i dodatkowego prysznica. Działa to tak, że samochód objeżdża ramię w kształcie litery L (obejmuje bok i dach jednostronnie) z zainstalowanymi wieloma dyszami do chemii i do wody pod wysokim ciśnieniem. Na YT znajdzie się jakiś film.W sam raz dla pieszych. Szczególnie niewidomych to cieszy.Jestem narąbany, to se mogę iść, kiedy mam ochotę.W takich momentach nie ma w zasadzie sensu się zastanawiać czy hamować tylko czy starczy drogi hamowania.Bo przecież nie ma szans, by król zielonej strzałki się zatrzymał.Zwłaszcza, że wjeżdżając na przejście i przejazd patrzył wyłącznie w lewą stronę, bo przecież tam jest zagrożenie potencjalne dla niego, a kij z tymi, którym on zagrożenie stwarza.No wyśmienicie, wyśmienicie!Dzieci nie wiedzą, z której strony jest pierwszeństwo (a może są w wieku, w którym powinny wiedzieć, że droga nie jest w ogóle dla nich).Pani zmuszona do hamowania.I dalej dzieci blokują całą szerokość, bo to przecież plac zabaw."Katastrofa klimatyczna". Ale czy trzeba do niej dokładać katastrofalny wandalizm?Czujnik nad światłami oberwał chyba nisko lecącym gołębiem, bo skierowany donikąd. Jak to zwykle bywa, oświetlenie w przycisku dla rowerzystów nie działa lub przycisk nie działa, bo przecież rzekomo "zgłoszenie automatyczne". I rowerzysta nie wie czy kiedykolwiek doczeka się zielonego.Wydawało mi się, że tym objazdem uda mi się skręcić w lewo. No to zrobiłem kółko. Na dodatek, po fakcie, uświadomiłem sobie, że już się tak kiedyś złapałem, ale nie zapamiętałem nauczki.Na 28 Pułku Strzelców Kaniowskich wyrosły cuda infrastruktury rowerowej, jakich w Łodzi nie widuję. Choćby prowadzenie pasa rowerowego po lewej stronie od pasa do skrętu w prawo. Gdzieś jeszcze chyba widziałem, ale to jest w Łodzi bardzo rzadkie.Co prawda mój pas jest wyraźnie starszy, ale po lewo domalowali kontrapas.Przewidziano również na nim skręt w lewo.Nie mogłem się napatrzeć. Dobrze, że w tym zadziwieniu nie wpadłem w drzwi pana wietrzącego się w aucie.Więcej hulajnóg!Tu koniec odcinka dwukierunkowego, gdzie samochody mają nakaz skrętu, a rowerzystów chcących jechać prosto, środkiem prowadzi dedykowana nitka.Nowa nieśmiertelność pieszych?Nie, Linda powiedział czyim miastem jest Łódź. A oni od zawsze tak przechodzą przez jezdnie.A spodenki jakby rowerowe.Tu tak tajemniczo z zakazem. Raz, że obrócony o 90 stopni.Dwa to jedyne co zostało z "Nie dotyczy" (tego samego co prawda nie da się dostrzec), to: "i rowerów". Naiwnie pojechałem.W tym miejscu wzruszyłem ramionami i pomyślałem, że no przecież nie sposób w tym mieście przewidzieć, gdzie akurat zawali się kamienica.Ale nie! To przecież budowa łódzkiego metra. Zapomniałem!Ciśnienie skacze mi za każdym razem gdy widzę to okropieństwo. Pewnie skoczyło też motorniczemu, który akurat do mnie dojechał i musiał poczekać aż przejadę, z odrobiną szczęścia nie wpadając w szynę.Chłopak z różowym puszystym stworzeniem pod ramieniem. Pewnie niesie w prezencie dla dziewczyny. Ot taki widok, który dla mnie jest pocieszny.Po lewo kadru jest kurtyna. Wypatrywałem w miejscach z zeszłego roku, więc zorientowałem się za późno i nie skorzystałem. A widziałem tylko tę.Na dobry koniec roweru, szklaneczka świeżo wyciskanych pomarańczy z dodatkiem kostek lodu.A gdy ruszałem spod kawiarni, przypadkiem udało mi się zarejestrować, do czego prowadzą hulajnogi. No i oczywiście patrzenie w telefon idąc. Ale przecież chodnik jest w teorii dość bezpieczny.Pan wzroku nadal nie odrywa od telefonu. To wspaniały kadr na pytanie "co było dalej?".Panu udało się ostatecznie wylądować na dwóch po starciu z przeszkodą. Aczkolwiek spomiędzy rzucanych klątw dało się zrozumieć, że się poobijał.
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
Gdzie ten pan zgubił resztę roweru?Wyprzedzanie na czołówkę.Z oddali już widzę - jego na rowerze, ją na rolkach, całą szerokością, już jeden rowerzysta musiał ich chodnikiem ominąć.I żeby chociaż kontynuowali jazdę, a tu nagle stop.Gdy przejechałem na chodnik, by jakoś płynnie ominąć to zjawisko, to on postanowił po chodniku zawrócić.Jeżeli nie potraficie korzystać z dróg, to ułatwcie życie innym i trzymajcie się od nich, proszę, z daleka.Mała ustawka minęła mnie w okolicach Zofiówki.Tu poznaję strój PTC.To jest bardzo niebezpieczne miejsce, które przypomina mi, że warto by było dzwonek zamontować. Gdy go miałem, to dzwoniłem w tym miejscu rutynowo. A czemu?Bo bardzo łatwo tu o to, by ktoś z naprzeciwka wymusił pierwszeństwo zjeżdżając do przejazdu.Ach te współczesne dzieci. Z akumulatorem zasuwają zamiast ćwiczyć nogi na rowerku biegowym. Oczywiście, że zazdroszczę, bo nie miałem takiego wozu.Marząc o dotarciu do świateł przed zmianą, z zawalidrogami na całej szerokości, nieładnie tu "przypiraciłem". Obyło się bez ofiar, choć pani w różu obrzuciła mnie zasłużonym karcącym spojrzeniem.Zza lewego rogu torby widać rowerzystę jadącego z naprzeciwka.To nie przeszkodziło temu przede mną próbować wyprzedzać. Jak widać, do zderzenia było blisko.Ten z naprzeciwka zdołał uciec.Na nieprawidłowo wyprzedzającym chyba sytuacja nie zrobiła zbyt wielkiego wrażenia.Dojeżdżałem do skrzyżowania środkiem ulicy, z wyciągniętą lewą ręką, zaczynam skręcać i... wyrosła ściana. Brawo, brawo!Po miłej wycieczce kolacja w Pomodoro na Rewolucji. Makaron z pomidorkami i stekiem z tuńczyka. Trzeba korzystać zanim miłościwie nam panujący rząd znów zacznie bezprawnie odbierać restauracjom możliwość działania.
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
To naprawdę przeszkadza, nie wiadomo czy hamować czy uciekać na chodnik, bo może ten z naprzeciwka nagle na chodnik przejedzie.Ech, chłopaki, chłopaki.Po prawo serce rozdarte.Przynajmniej jako tako w załomie upchnięta.Jak ja nie znoszę tego dziwactwa tutaj z wielką dziurą za krawężnikiem.Ktoś trafił.Kosiarka by się tu przydała.Po prawo pod TME trwał montaż telebimu, technik siedzi na górze. Dalej spomiędzy drzewek widać parasole. Na ekranie już leciał jakiś mecz. Najwyraźniej TME postanowiło zrobić strefę kibica na mecz Polska - Słowacja. Obstawiam, że dla pracowników.Tutaj też ktoś się przytulał do barierek.I nawet słupowi nie dadzą postać spokojnie.Kolejna limonkowa EV-tablica. Coraz więcej ich widać.Progi, progi. Choć możliwe, że były tu i rok temu.Mniejsza o podwójną ciągłą, ale zakręt ma kiepską widoczność......lecz niektórym to i tak nie przeszkadza.Przed remontem chyba tu nie było wysepki. Ale może mi się tylko wydawać.Propagandowa kontrakcja do stojących gdzie indziej reklam chwalących udział funduszy unijnych. Ciekawe tylko czy te pieniądze na drogi są wolne od tych funduszy czy tylko od flagi (czy jak kto woli - logo) UE. Choćby wpadających do innej kieszonki, by na kieszonkę drogową było.Niemalże podwójny selfik. Tak, wiem, "ha ha".Mmm, to chyba świeżo wylane.I koniec. Nowe jest szersze, to dobrze, bo wąsko tu było.Potem jest drugi odcinek, do najbliższego skrzyżowania.Z tego co zauważyłem, to flaga Widzewa. I tak stoi pod chałupą. Pachnie mi postawą konfrontacyjną. A przynajmniej przesadą.Kulturalny rowerzysta, który się przywitał. Realia są niestety takie, drodzy barankowi koledzy, że z takim byle crossowcem jak ja, żaden baranek nie tylko witać się sam nie chce, ale w znakomitej większości wypadków nawet nie odpowie, więc przeszła mi chęć na takie uprzejmości na drodze. No nie jestem najwyraźniej w królewskiej kategorii spandeksu.No i atak. Coś wyszedłem z wprawy, a i wiało, więc zatrzymanie go gazem długo zajęło, bo coś trudno było wycelować, ale finalnie dostał to, o co prosił.Żeromińskie palmy wyglądają teraz dość rachitycznie.Obstawiam, że ta ruina to po młynie.I znowu propagandowa tablica. Ale jaka by tablica nie była, piękny asfalt cieszy.Wszystko co dobre musi się jednak kiedyś skończyć. Dalej, przed Brójcami, był kolejny nowy odcinek. Szkoda, że nie ma ciągłości.Postanowiłem spróbować przejechać się po i udokumentować tzw. drogę rowerową (formalnie to drogę dla rowerów i pieszych) przy DW714. Na początku z poświęceniem trzeba było wskoczyć na chodnik, przez krawężnik poprzedzony dziurą.Skrzyżowanie z podporządkowaną, więc przerwa w drodze, to przecież logiczne, prawda?Nakaz ponownie za skrzyżowaniem.Czy to tylko monitoring czy viaTOLL za zjazdem z autostrady?Tak wyglądają wszystkie wyjazdy z bram. Ofiara losu, która to projektowała, nie dosyć, że stworzyła skocznie, to jeszcze ostre uskoki po obu stronach wyjazdu. Są fatalne - każdy przejazd boli fizycznie.Jedyny sposób pokonywania skrzyżowań to zjazd na jezdnię. Nie - pojazd nie służy do pchania, prowadzenia, służy do jeżdżenia. I przy tej okazji poddałem się z męczarniami, bo moje plecy miały już poważnie dość uskoków.Kolejne.I kolejne.I tak cały czas.A tu niespodzianka - było pole, wyrósł zakład.Oryginalnie było tu wyniesione przejście, ślady po montażu widać. Wydaje mi się też, ale musiałbym poszukać w archiwum, że był na nim również przejazd dla rowerów, łączący tzw. drogi rowerowe po obu stronach.W zamian za wyniesione przejście dorzucili poduszki.No ta poduszka coś odfrunęła ze swojego miejsca.A tu jedna zniknęła.Przejechałem też nową tzw. drogą rowerową z Andrespola do Łodzi. Szkoda czasu na kompletny opis. Bubel jak wszystko. I nie wiadomo co wybrać. Jezdnia pozostawiona (za) wąska, ruch bywa duży, nieprzyjemnie, a i szkoda mi kreować korki. Pseudo-DDR nienadający się do jazdy. Katastrofa.Wyprzedził mnie kuzyn mojego roweru.Przed przejazdem tutaj postawiony jest przypominający znak ustąp pierwszeństwa, na wypadek rowerzystów, którzy by nie wiedzieli o tym, że to pierwszeństwo wjazdu jest przed pojazdami skręcającym. Takie oznakowanie stanowi pewną kontrowersję, bo rowerzysta, który już się na tym przejeździe znajduje, ma pierwszeństwo, jak pieszy na pasach.Nie byłem pewien czy gdzieś dojadę, jeśli pojadę dalej prawą stroną, bo projekty polskie są jakie są, a pamiętałem, że po lewej na pewno jest łączność. Ale zwróciłem uwagę na prawą jadąc dalej - rowerówka dociera do Józefiaka.Mama z synkiem wjeżdża z prawej, skręcają w prawo.Tylko dlaczego mama ustawiła się skrajnie po lewej i już tak zostali i trzeba ich było omijać chodnikiem?Czyli walizki też są teraz użytkownikami dróg rowerowych? A tymczasem po prawej...Dzwon.Temu udało się jednoosobowo zająć cała szerokość. I tu również byłem zmuszony skorzystać z chodnika.To jakiś trend, jak widać.No nie ma wyjścia.Miałem taką myśl, by zwrócić uwagę na ilość obsadzonych gniazd bocianich po drodze. Pierwsze.Drugie.Trzecie i... no ja mam nadzieję, że to tylko moja słaba spostrzegawczość. Bo to było ostatnie jakie zauważyłem po drodze i przy przeglądzie filmu po fakcie. To chyba nie najlepszy wynik.
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
O, to jest myśl! Zakładając, że to nie użytkownik hulajnogi, a ktoś, kto znalazł ją przeszkadzającą na drodze. Powinienem chyba naśladować. Może wtedy właściciele firm nie będą czekać na to, aż robotę wykona za nich policja, a zaczną karać wszystkich nieprawidłowo parkujących klientów, bo mają do tego najlepsze możliwości.Przyhamowałem, by wpuścić pana nadjeżdżającego z prawej. Niestety świadomość zasad pierwszeństwa w tej kwestii nie jest domeną użytkowników łódzkich dróg rowerowych, od jeansowych składaków po lateksowe baranki.Pan odwdzięczył mi się skrętem bez sygnalizacji.Zatrzymał się. Niby nic, ale cóż poradzę, że tak rzadkie wciąż, że mnie pozytywnie zaskakuje?No, amerykański, więc wolno. Bo nie powiem by miejsca nie starczyło na pełnowymiarową tablicę. To aż nieestetycznie wygląda.Byłem zdumiony, że nauka jazdy wyprzedza mnie z prawidłową odległością. To jest jedna z tych rzeczy, która się zwyczajnie nie zdarza.Zaraz się wyjaśniło. Widać wypożyczony do egzaminu (automat?).Ostatnie chyba trzy wyjazdy omijałem Martońską przez ul. Nowy Józefów, przejazdem przez budowę S14, pod nowym wiaduktem. Ponieważ jednak trwały na nim ostatnio prace, to uznałem, że nie będę ryzykował niespodzianek wbitych w głowę. Gdy dojeżdżałem do dotychczasowego miejsca zwężenia, ale jednak dwukierunkowego, już można było zgadnąć, co się dzieje.To teraz mamy ruch wahadłowy.I co do ruchu wahadłowego, to tu jest Ford, a przed nim jeszcze jedno auto.Na czerwonym przejechałem przed wszystkich i jechałem przodem. Warunków do bezpiecznego (nie wspominając o przepisowym) wyprzedzania pojazdu jednośladowego tu zwyczajnie nie ma.Pierwszy kierowca jechał za mną spokojnie, nie próbował się wcisnąć. Za to prowadzący Forda za święty obowiązek postawił sobie wduszanie klaksonu cała trasę.Za nastym zatrąbieniem pokazałem w powietrze niekulturalny gest. Podejrzewam, że niezależnie od niego, ekipa w samochodzie i tak wyraziłaby co o mnie myśli, bo przeze mnie jechali półtorej minuty przez wahadło, a mogliby minutę.Dodatkiem do gestu było wyrażenie żądania bym zaprzestał poruszać się po jezdni, w jednowyrazowej niecenzuralnej formie. Choć w zasadzie nie wiem czy mieli mnie na myśli, czy tylko przeszkadzał im mój pedał, bo jego wzywali po imieniu.Przykład dobrego kierowcy, który chwilę wcześniej cierpliwie jechał za mną po tutejszych zakrętach, gdzie nie ma widoczności z naprzeciwka, nie próbując szaleńczo wyprzedzać licząc na łut szczęścia, jak wielu w tych okolicach ma w zwyczaju.Mam takie podejrzenie, że kierowca nie rozpocząłby manewru zawracania, gdyby to nie rower, a auto jechało po pasie.Postanowiłem przejechać po śmieszce rowerowej w Wodzieradach, którą zwyczajowo nigdy nie jeżdżę, bo się do tego nie nadaje, ale zrobi się z tego film na temat.Tak, kontynuacja po lewo i tylko przejście dla pieszych do wyboru.Tu mi słów brakuje.Kolega rowerzysta rozciąga się na przystanku.I już rozciągnięty i to na pewno jedyny powód, dla którego jest wyraźnie szybszy ode mnie. Też muszę się zacząć rozciągać.Wjechałem też na nowo wybudowaną śmieszkę przed nowym węzłem S14 przy ul. Złotno.Priorytet dla wyjazdu z zakładu, podkreślony dramatyczną kostką.Przy okazji tam po prawo przemknął rozciągnięty kolarz, to już chyba mnie dubluje.No tutaj to przynajmniej jest przejazd. Cieszmy się. Jak otworzą węzeł to tylko pewnie 10 minut czekania.Znak ktoś obrócił, prawie na pewno wcześniej stał dobrze, może jakiś odważniejszy rowerzysta postanowił symbolicznie pokazać, co o tym sądzi. I już tu widać koniec drogi nieopodal.Po prostu genialne.Kolejny przykład z nieśmiertelnością pieszych, wytworzoną przez żenującą propagandę dziennikarzy bez pojęcia, którzy dopowiadają cuda do pseudozmian w PoRD o pierwszeństwie pieszych. Chodnik zastawiony parkującymi, nic kierowca nie widzi, ani ja.Tu jeszcze wciąż dziarsko jedzie, no bo czas reakcji też robi swoje, ale już pieszy wskoczył na pasy.Kierowca zdążył stanąć.Pieszy przeżył, zadowolony niechybnie ze swoich rzekomych nowych mocy, tylko czy warto tak zdrowiem stawiać na swoim?Ach te łódzkie drogi z *nakazem* ruchu rowerów!Panowie pędzą dziarsko do akcji.Całkiem niedawno był tu grząski piach na wjeździe na teren budowy. Inwestor wylał jakiś kawałek asfaltu, może z własnej woli, może przymuszony przez miasto. Trochę strome najazdy, ale i tak zdecydowanie lepiej. Jak na stan tymczasowy ujdzie.Czy komuś może nie brakuje zderzaka, obstawiam, że przedniego?Ciężko powiedzieć nawet czy pani przepuściła pieszą, bo przejechała jej po piętach.Rowerzysty nie miała zamiaru czy tych kolejnych pieszych. Gdyby ktoś się upierał - tak, co do zasady tu nie musi rowerzystów wpuszczać, choć czerwona i wyniesiona wysepka sugerowałaby zwiększone zwracanie uwagi na poprzecznych użytkowników.Akurat tu nie ma za bardzo co liczyć na refleksję, obawiam się. To raczej bardziej złożony problem.Uprzejmy kierowca w Mercedesie daje mi znak ręką, bym wyjechał z wyjazdu spod Manufaktury.Taksówkarz musiał się wcisnąć na dojeździe do czerwonego, przy tych koleinach i na gazetę, bo przecież korona z taksówkarskiej głowy by spadła, gdyby poczekał za rowerzystą.Stanąłem wpuścić pieszych i cyklistów uważających się za pieszych, a tymczasem rowerzystka zjeżdżająca z ronda.........choć nie do końca się zmieściła w kadrze, to wystarczająco, by widzieć, że postanowiła przejechać między nimi.
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
Ten objazd jednak jest wciąż trochę ryzykowny dla zdrowia, muszę przyznać.Pani wyjeżdżając z zakrętu gdzie nic nie widać, jedzie sobie środkiem tej dwukierunkowej jezdni.Tak miała silne przyciąganie do lewej strony, że zacząłem nabierać wątpliwości czy mnie nie trafi.Pieszy w trybie nieśmiertelności tych dyskusyjnych zmian w PoRD.A rowerzysta też nie ma nieskończenie krótkiego czasu reakcji a i droga hamowania raczej dłuższa przy danej prędkości niż w aucie.Szerokie sianko.Już prawie jestem na rondzie, jeszcze jestem sam......a tu cwaniak co mu się tak spieszy, że musi jeszcze zdążyć wyprzedzić na wcisk.Trochę na pamięć ustawiłem się tu po lewo, zanim się zorientowałem, że jest tu świeża zmiana organizacji ruchu. Poprzednio byłem tu 4 dni temu i jeszcze nie było.Za wyraźnie tego nie widać, ale pan miał zestaw "słuchawkowy" w postaci telefonu na ramieniu dociśniętego pochyloną głową. Pomijając ewentualny ból karku, to dobry sposób na niezaplanowany szybki demontaż aparatu.Sobie jadą, deskorolkarze. Ja jestem wolnym rowerzystą, ale kogoś szybszego to zmusza do hamowania. Ale wiem, wiem, przecież droga rowerowa nie jest po to, by rowerzysta pędził ile może.Wyprzedzanie rowerzysty w stylu MPK Łódź.
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
Trzeba ostro po hamulcach, bo rodzice wysłali dziecko na drogę rowerową, gdzie go być nie powinno i jedzie po lewej stronie, przed siebie nie patrzy, jak to dziecko.Tu jest Polska i nie ma miejsca dla pedalarzy?To tak pogotowie zdobywa klientów jak teraz wakacyjny spadek zakażeń koronawirusem?Zaznaczam, że nie jechali na sygnale.I znowu hulajnoga zaparkowana w sposób złośliwy.Bociana rodzina w Kalinku.No, jestem podbudowany, policja nauczyła się wyprzedzać rowerzystów. Może to dzięki temu przegranemu przez nich procesowi o kopnięcie przez rowerzystę w przejeżdżający radiowóz?Pas rowerowy w Tuszynie znalazł nowe zastosowanie......jako poszerzenie miejsc parkingowych.A tu takie małe zwierzątko spotkałem, trochę mentalnie zawieszone na asfalcie.Wyglądał na młodego osobnika i na szczęście rower tuż obok ("daleko", bo szeroki kąt) zachęcił go do powrotu na drzewo.Tam bezpieczniej.Czerwieńsze nie będzie. Ale trochę żartuję, bo na drodze było pusto po horyzont.Przeskoczyć? Przejechać środkiem? Trzeba było wystosować wniosek i poczekać, aż się pan obudzi, mozolnie przyspieszy, zjedzie.Znajoma torebka. W konkursie "Kręć Kilometry" organizowanym przez Allegro wielu uczestnikom przesyłali apteczki w takich. Znajoma, bo też dostałem.Pomodoro, ul. Rewolucji przy Piotrkowskiej. Jedno z niewielu miejsc, w których można zjeść pizzę a nie amerykańsko-polski placek zalany podejrzanymi substancjami zwanymi potocznie sosami.A jakoś mi frajdę sprawiają te rozwieszone napisy.
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
Właściciel wyprowadzał "Azorka" (w rzeczywistości wołał na niego jakimś ludzkim imieniem, chyba Radzio) bez smyczy.Pies miał wołania pod ogonem, bo zdecydowanie wolał zająć się mną. Teren niestabilny więc nie zdołałem dobyć gazu. W zamian mnie nie pogryzł, a tylko obszczekał, więc nie tak źle.W Górce Pabianickiej, z obu stron, stoją radary motywujące (przynajmniej niektórych) do zwolnienia.Gdy widziałem takie same kiedyś w Starych Skoszewach, gdzie już ich nie ma, to znalazłem w prasie notkę, że to taki ruchomy projekt, wędrujący między wioskami.No niby dobrze, że pani wyprzedza rowerzystę z zachowaniem jakiejś odległości......tylko dlaczego przy okazji prawie mi kierownicę skręciła lusterkiem.Panorama Łódzi widoczna z Górki Pabianickiej.A to niecodzienny pojazd. Ale dobrze, dobrze - Pan ma jak ruszyć się poza dom w piękną pogodę.Tu bocian ładnie prężył pierś, a bociany lubię. Ale z powodu późnego wyjazdu i dłuższego przystanku na zdjęcia w Górce Pabianickiej, postanowiłem już przed Dobroniem nie robić więcej postojów fotograficznych.Ten już z drogi powrotnej. Spodziewałem się, że jakiegoś tam znajdę. Aczkolwiek nie pozował za bardzo.Jedzie, aż dymi! I bynajmniej nie złapał kołem pobocza. Zapach w powietrzu to chyba był palony olej silnikowy. Ale może mi się tylko wydawać.A ten tutaj mnie chwilę wcześniej strąbił przed wyprzedzaniem na DDR. To chyba taka ostrzegawcza forma, albo jechałem za mało przy prawej, nie wiem. Nie mniej jednak odczuwam pewien dyskomfort w rozwoju sytuacji ruchu na rowerówkach.No tak, hulajnogi jak zwykle w świetnych miejscach. Chyba już czas zacząć każdorazowo wzywać Straż Miejską, by jak najwięcej ludzi, którym takie parkowanie się wydaje dowcipne, zapłaciło mandat.Dzisiaj ciepło, więc mocniej odczuwam mankament mojego obecnego roweru - brak mocowania na drugi kosz na bidon. Po drodze wypiłem wszystko co miałem i tak mocno usychałem, że już od wielu kilometrów rozglądałem się z tęsknotą za otwartym sklepem, ale nic po drodze się nie znalazło. Finalnie stanęło na Macu, mimo że to było mniej niż 10 km do celu. Ale potrzebowałem.O, i takie pojazdy też. Na dodatek najpierw jechali zygzakiem.Na dole kadru porzucona maseczka - demonstracyjne skończenie z restrykcjami?A tu taka scenka, która jest świadectwem tego, że również drogówka słabo przewiduje konsekwencje działań. Rowerzysta jedzie a tam w oddali drogą rowerową spaceruje chłopak.I rowerzysta wyminąłby go bez problemu, ale zrobiło się groźnie, gdy stojący obok funkcjonariusz krzyknął do chłopaka, by ten zszedł. To zawsze kiepskie rozwiązanie w ostatniej chwili, bo nie mając oczu z tyłu głowy, zszedł w dokładnie złym kierunku. Zdążył uskoczyć.A co do zgromadzenia, to najwyraźniej patrol przyjechał do jakiegoś wypadku na ścieżce. Siedzący młodzieniec wydawał z siebie wyraźne odgłosy boleści, więc może się mu, biedakowi, przytrafiło skręcenie lub złamanie. Przejeżdżając nie zauważyłem niczego co podpowiedziałoby mi okoliczności zdarzenia.
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
Taki pojazd przejechał w ruchu ulicznym, jezdnią, po Wólczańskiej przez skrzyżowanie z Mickiewicza.A cóż to za pojazd?Tymczasem ja trochę żałowałem, że nie wziąłem kurtki.Wyprzedzanie na wcisk przy wysepce.Nie przypominam sobie tego zakazu. Jest ograniczony do okienek godzinowych. Najwyraźniej w godzinach szczytu się tu korkowało.Na jednym z najbardziej stromych podjazdów w Łodzi, w ramach dodatkowych atrakcji, dorobili próg.Notabene dziwi mnie wybór miejsca, bo to zupełnie boczna ulica wewnątrz osiedla, ruch jest tu niemalże żaden.Kobiety nie odgadniesz - zaczynała ze swojej prawej......potem nagle zjechała skrajnie na lewą, więc wydawało mi się, że parkuje i już zacząłem skręcać by ominąć......i za chwilę zjechała w bramę w prawo. Uwielbiam jak ktoś ma tak wielki promień skrętu. Już pomijając ignorowanie jadącego pojazdu z naprzeciwka przy tym fantastycznym manewrze.Objazd. Tego się nie spodziewałem.Postanowiłem sprawdzić co się dzieje.I jest jakaś przebudowa.Jest bez asfaltu, mocno nierówno i warstwa sypkich kamieni, ale twardo, da się jechać.Odcinek terenowy nie jest zbyt długi.A dalej asfalt wygląda mi na całkowicie nowy.Systemowe zwalczanie rowerzystów w toku - kolejne utrudnienie się buduje.Lubię wyskoczyć na północ. W tym roku jeszcze mnie tu nie było.Koło 16, godziny szczytu.Końca korka na lewym pasie nie widać.A to chyba barwy kolarskiego klubu ze Strykowa.Ot pizzeria z dobrą nazwą.I kolejny co się wciska na siłę przy wysepce.Remoncik.Przy skrzyżowaniu trochę dyskomfortu jak na rower, bo trzeba między szynami.No w rzeczy samej, Piotrkowska.Kilka takich szyldów wywieszono wzdłuż ulicy.
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
O dziwo zdążył zahamować.Pod wiaduktem obok dworca klimat baldachimów.Nie pamiętam czy gdy poprzednio tu jechałem tabliczka już była.Ale wydaje mi się, że bywałem tu, gdy ich nie było.Zmiany na lepsze, formalnie. Choć z drugiej strony jeździłem tu bez względu na zakaz, niezależnie czy tabliczki czy nie, bez dodatkowych kosztów znaków.Tutaj już jest o "pojazdach budowy", a nie rowerzystach, ale w mojej bardzo żółtej kurtce mogę się podawać za Strabag. Ostrzeżenie o końcu drogi jest wcześniej, ale w zeszłym roku dało się przejechać, byłem ciekawy jak teraz.Teraz jest lepiej, bo przed powstaniem wiaduktu grunt tutaj był poważnie rozjeżdżony sprzętem budowlanym.Dobrze jednak popatrzeć czy coś nie spadnie przypadkiem z góry. Ale ostatecznie to był wyśmienity objazd zwężonej Maratońskiej, tym bardziej, że akurat były godziny szczytu.A tu jakieś zjawisko nie z tej planety - kierowca po lewo postanowił mnie wpuszczać z podporządkowanej. Dziękuję, miłe. Nie wiem tylko czy to ma duży sens gdy jadą kierowcy z naprzeciwka.W Dobroniu długi remont peronów chyba już dobiegł końca.I jakoś tak poczułem nagły brak piłki do koszykówki pod ręką.W Róży nad S14.Węzeł Róża.Czy to ptak? Czy to samolot? Nie! To Super... a nie, jednak ptak. Wcześniej przelatywał nade mną inny bocian, który niósł tak dużo materiału na gniazdo w dziobie, że z początku nie mogłem rozróżnić gdzie co ma anatomicznie - lecąc z kępą traw ususzonych wyglądał jakby poruszał się ogonem do przodu.Rondo w Pawłówku wreszcie otwarte.Są też jakieś DDR na DW485 przy tej okazji. Nie wiem jeszcze jaka jakość (choć raz chyba już przejechałem krótkim odcinkiem po lewo w czasie budowy, ale nie pamiętam dobrze), sama droga bywała nieprzyjaźnie ruchliwa i nie była szeroka, więc może dla odmiany będzie w miarę z takim dodatkiem?Parafrazując komputerowe prawa Murphyego - na drodze w Rydzynach stare dziury ulepszono i dodano kilka nowych.Na pewno już kiedyś komentowałem śmieszkę w Pabianicach przy Warszawskiej.Ale muszę jeszcze raz to kuriozum pokazać. "Zwolnij"! W ciągu DDR biegnącego przy drodze z pierwszeństwem. Przed wyjazdem, z którego można wyłącznie skręcać. Czemu więc czerwona farba z takim napisem nie jest wylana przed obliczem wyjeżdżających kierowców? Typowy brak logiki.No tutaj to już nie ma jak nie zwolnić, choćby ostatecznie na barierce. Ciekawe ile czasu zajmie dorobienie tego metra kwadratowego do połączenia tej ścieżki z nową biegnącą w prawo. Już nie wspomnę, że nikt nie wpadł na umożliwienie włączenia się z powrotem na jezdnię (skręt 90° na przejazd się nie kwalifikuje).Pani wyjechała prosto na mnie, jak już byłem na przejeździe, zdaje się, że skupiona na rozmowie z zestawu głośnomówiącego, zorientowała się w ostatniej chwili, gdy ja już robiłem unik.Se idę, no jejkuś, no!Zaparkowana na zaczepki kierownicy.I wreszcie powiew (choć chłodny, bo 16 °C) normalności - można skończyć rower w knajpianym ogródku. Tak to ja lubię! Sczeźnij COVID-zie!
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
Dla odmiany rowerzyści w trybie wpakowywania się pod koła, żadnego rozejrzenia się uprzednio.Łapią hulajnogi na suszarkę?Jakżeby inaczej?Pani kierowca patrzy się jedynie w lewo, bo kij z pieszymi czy rowerzystami, "szczałka" jest, jadę!Kompletne psie szczęście!"E0 TOMASZ"! Tablicy indywidualnej na sprzęcie rolniczym jeszcze nie widziałem! Sha-tzun.Przykład skrajnej niecierpliwości. Czekam na zielone pośrodku pasa, by nikomu nic głupiego nie przyszło do głowy (jadę prosto)......robi się zielone i natychmiast wyjeżdża zza mnie auto na drugi pas, by mnie wyprzedzić......i gdyby chociaż on tak w lewo, ale gdzie tam, on też prosto, ale żyłka by mu pękła za rowerzystą.Konie w Zofiówce.Postanowiłem dokonać testowego przejazdu po łajnie z głowa inżyniera drogowego. Oczywiście wjazdu brak. Dla tych co nie wiedzą, wyjaśniam, że wjazd to coś takiego, co pozwala wjechać płynnie na drogę, a nie hamowanie i skoki na krawężniku przy bramie.Są tu jedne z łagodniejszych w okolicach Łodzi obniżeń przy wjazdach-widmo do posesji. Ale żaden, najłagodniejszy, nie znajdzie mojej akceptacji.Przed mostem koniec i tu też nie ma żadnego wjazdu z powrotem na jezdnię.Na dodatek na wprost jest zeskok z krawężnika, przejechanie po obniżeniu wymaga dojechania do końca w prawo.Za wiaduktem nie wiadomo nawet gdzie tu skakać, bo przy znaku najwyższy krawężnik.Odrobinę dalej jest obniżenie, choć pewnie planowane do posesji.Atrakcje. Ponieważ to nie miejsce samochodów, to pewnie nigdy nie sprzątną.Kolejny (z wielu) wyjazdów-skoczni.Na końcu też nie ma żadnego mechanizmu włączenia się z zachowaniem ciągłości jazdy czy chociażby zapewnienia rowerzyście należnego na tej drodze pierwszeństwa.A tu konina w Gospodarzu.Osobnik był zbyt zajęty koszeniem trawy, więc nie chciał pozować.Jedno z częstych zagrożeń na tzw. "drodze" dla rowerów. Małe dzieci, które zdaje się w ogóle wg przepisów nie powinny się po niej poruszać. Jechały cała szerokością, nigdy człowiek nie wie jak nieobliczalny manewr im przyjdzie do głowy.I oczywiście skończyło się nieobliczalnie.Wyjazd był z dużym akcentem pogodowego ryzyka. Ale ponieważ od tego ryzyka nie mogłem się tyle dni już zebrać, to dziś, oceniając po nowcastingu, że jest jakieś 60% szans na suchy przejazd, wyruszyłem. Z wiaduktu obok Prawdy już straszyło.Gdy wjechałem już do Łodzi (formalnie to jeszcze pewnie Stara Gadka), straszyło mocniej.Przed Przestrzenną zaczęły spadać pierwsze krople.W końcu zaczął padać rzęsisty deszcz. Na tym etapie nie było już sensu zastanawiać się czy próbować przeczekać aż przejdzie. Można zmoknąć. Wolałbym tylko moknąć w lepszej temperaturze, bo przy opadzie ta spadła do 11 °C.Pamiątkowe błoto spod kół.