Wzdłuż granic zachodniej połowy Łodzi
Sobota, 3 grudnia 2016
· Komentarze(1)
Kategoria 40 - 70 km
Kontynuacja zeszłotygodniowej wędrówki wzdłuż granic miasta - wówczas we wschodniej, a dziś w zachodniej połowie. Na uMap zestawiłem ślady obu wycieczek ze śladem granic miasta.
Podoba mi się oznakowanie dla rowerzystów przed targowiskiem Dolna. Na zjeździe na parking z biegnącej w tym miejscu zygzakiem Zgierskiej, pod znakiem drogi bez przejazdu jest informacja, że nie dotyczy rowerów (D4-a z T-22). Bo droga się faktycznie kończy, ale za chodnikiem jest przejście dla pieszych wraz z przejazdem dla rowerów prowadzącym do drogi rowerowej po zachodniej stronie Zgierskiej. A dobrze wiedzieć zawczasu, że można tamtędy jechać, bo jezdnią nie można przejechać skrzyżowania Zgierskiej z Zachodnią na wprost.
Droga rowerowa przy Zgierskiej na Helenówku jest stara, więc pozbawiona jest wygodnego wjazdu na jezdnię przed jej końcem. Nie pamiętając gdzie się kończy przejechałem dogodny do włączenia się do ruchu wyjazd z bramy i pozostało mi spacerować po pasach. Mokra Okulickiego przypomniała mi, że nie jeździ się po kałużach, a już szczególnie na nieznanych drogach. Na szczęście zamaskowana dziura, w którą wjechałem, nie była bardzo głęboka.
Zastanawiałem się czy nie będzie to uciążliwa pod względem ruchu ulica, bo PolskiBus.com do Poznania, którym kiedyś jechałem, właśnie w nią wówczas skręcał. A z okien widziałem wtedy, że jest tu dość wąsko. Oznakowanie wyjaśnia co tam robił. Jest to najwyraźniej dedykowany objazd dla nie mieszczących się pod wiaduktem w Zgierzu. A PolskiBus.com wozi pasażerów piętrowymi autobusami o wysokości nieco ponad 3.7 m.
Moje obawy się nie potwierdziły. Większy ruch był za to na Szczecińskiej, ale na jej fragmentach już bywałem, więc nie spodziewałem się niczego innego. Nawierzchnia między Rojną a Rąbieńską jest sfrezowana. Drogowcy pracowali, więc na krótkim odcinku ruch odbywał się wahadłowo.
Przypadkiem trafiłem dziś w wyszukiwarce na artykuł o urządzeniu pozwalającym rejestrować kierowców nie zachowujących właściwej odległości przy wyprzedzaniu rowerzystów. Dzisiaj mógłbym wielu takich "ustrzelić".
Konstantynów Łódzki utrzymuje najgorsze drogowe tradycje - wyganianie rowerzystów na chodnik, kostka. I nawet przy skrzyżowaniu z byle osiedlową dróżką z trylinką zamiast asfaltu nie potrafią zrobić przejazdu. Do tego wyrzucanie pieniędzy na bezsensowne sterowniki z przyciskami i cewkami, których stanem domyślnym jest czerwone z każdej strony.
Na murze pod oczyszczalnią ścieków powstało graffiti. Ekologiczne, tj. przynajmniej pod względem motywu graficznego, bo za farby nie ręczę. Przy tym, jak widać, dzień był słoneczny.
Ładny ten malunek.
Przejazd przy przystanku kolejowym Lublinek. Czyżby ktoś swoim pojazdem zahaczył sygnalizację?
Remont Patriotycznej ciągnąc się w nieskończoność rozciągnął się także na sąsiednie ulice. Tudzież rozlał błotem. Miałem jechać Rafową, ale jak zobaczyłem jej stan, to zawróciłem. Bardzo to nie pomogło, bo remont dopadł mnie (chociaż w zasadzie to ja jego) również na Orłowskiej. Ale tam było trochę lepiej. Na samej Patriotycznej wysypali kamienie, więc też jest trochę lepiej niż było.
Po minięciu Rudzkiej mój plan prowadził do Starowej Góry po nieznanej mi dotąd ulicy Skrajnej. To jeden z tych rzadkich wyjątków, gdzie lepszy standard jest na chodniku niż na jezdni, bo chodnik jak to stary chodnik, a ulica ułożona jest z ażurowych płyt betonowych. Ale przynajmniej nie są bardzo popękane i nawet nie ma większych uskoków na łączeniach.
Skrzyżowanie Granicznej z Trasą Górną czy w zasadzie, jak dopiero dziś zauważyłem na mapie i potwierdziłem w prasie - al. Władysława Bartoszewskiego. Złamany znak końca drogi dla rowerów. Tego nie mógł raczej spowodować rozpędzony rowerzysta.
Zakład budujący się przy Trasie Górnej zyskał już częściową elewację.
Willa Hüffera od strony ul. Skrzywana.
W oddali kościół św. Mateusza oświetlony był ostatnimi promieniami zachodzącego słońca.
Przy okazji warto zwrócić uwagę na tablicę informacyjną (na zdjęciu niewyraźna) na skrzyżowaniu o podziale pasów na jezdni. Wg niej są tam dwa pasy dla kierunku północnego, w tym z prawej dla rowerów. Praktyka natomiast, mmm. Widać, że tu była jakaś linia. Tyle że tak jakby jej już nie było. Kierowcy też jej nie dostrzegali.
Pozostałością dobrej woli jest czujnik na skrzyżowaniu, który, w przeciwieństwie do cewek, ma szansę wykryć nadjeżdżającego rowerzystę.
Przejazd Wólczańską wybrałem zafascynowany zdjęciem rusztowania nad częściowo spalonym rektoratem Politechniki Łódzkiej, które widziałem w relacji z wycieczki barklu do Pabianic. Chciałem je zobaczyć na własne oczy. Jest ono rzeczywiście wyjątkowe.
Brakuje kilku szyb. I dachu, co łatwo zauważyć choćby po tym, że przez górne okna widać dach rusztowania.
Przez wieżyczkę z prawej można oglądać niebo.
Korzystając z okazji sfotografowałem rower pod dębem Fabrykantem.
Na Piotrkowskiej stanął nowy licznik rowerów. Lub raczej "nadlicznik", bo ten pokazuje wyniki z innych egzemplarzy zainstalowanych w mieście i ich zsumowanie.
Zrobiłem rundę do pl. Wolności i z powrotem dla równego wyniku. Właśnie trwały ostatnie testy świątecznej iluminacji przed jej oficjalnym włączeniem. W tym fotela św. Mikołaja.
Przy pl. Wolności ze stacji zniknęły nie tylko rowery, ale już również i komputer. Zamiast niedopasowanej kolorystycznie tablicy reklamowej w jego miejsce można by wstawić informację, że trwa przerwa zimowa i datę, kiedy miasto znów zaprosi do korzystania z nich.
Było dużo słońca, ulice w większości suche, ale zimno. Licznik rowerowy nagrzewany słońcem dociągał wprawdzie aż do 5.5°C, ale mimo wszystko zimny wiatr dawał się we znaki. A pod koniec to już i słońca zabrakło. Gdy odtajałem po wycieczce, wyszedłem zobaczyć oficjalne włączenie świątecznej choinki, zaplanowane na 17. Odliczanie prowadziła oczywiście pani prezydent Hanna Zdanowska, tu udzielająca wywiadu już po uruchomieniu widocznego za nią "drzewka".
A potem był moment na zdjęcia mieszkańców z panią prezydent w charakterystycznej ramce #kochamłódź, które błyskawicznie trafiają na jej Facebooka.
A tak wyglądały okolice pasażu Schillera ok. północy.
Podczas drogi licznik oznajmił, że ma niski poziom baterii. Raczej nie dam rady sprawdzić ile można przejechać na rezerwie.
Zdjęcia na mapie