Łódź - Ksawerów - Pabianice - Dobroń - Piątkowisko - Górka Pabianicka - Łódź

Sobota, 17 grudnia 2016 · Komentarze(2)
Kategoria 40 - 70 km
Częściowo oblodzony staw w Lesie Pobłociszewskim


Musiałem dziś pojechać do Dobronia. Rozsądek sugerował jazdę pociągiem. Nie pierwszy raz go nie posłuchałem. Spodziewając się, że będzie zimno, wybrałem drogę najkrótszą, a w zasadzie dwie najkrótsze, bo wrócić trzeba a po własnych śladach jeździć nie lubię.

Na Pabianickiej awaria zatrzymała tramwaje jadące z Portu do centrum.

20161217_121523

20161217_121644

By było krótko, siłą rzeczy w jedną stronę jechałem najmniej ciekawą z możliwych tras do Dobronia - po dawnej drodze krajowej. Miałem nadzieję, że w związku z długim istnieniem S14 na tych ciasnych jezdniach nie będzie wielkiego ruchu. Myliłem się. No ale w końcu sobota, więc pewnie całe Pabianice jechały do lub wracały z centrum handlowego stojącego niemalże w Pabianicach (no dobrze, w Ksawerowie), dla zmyłki nazwanego Portem Łódź. Szeroka jezdnia zaczyna się dopiero w Chechle. Wyjątkiem jest węzeł z S14. Tego miejsca nie lubię. I tym razem było atrakcyjnie. Jak już minąłem S14, za którą z prawej pojawia się pas wjazdowy dla tych zjeżdżających z S14, a ten, na którym byłem, jest ciasny, bo pośrodku jest wysepka, dwóch kierowców postanowiło się na nich ścigać (pas z prawej kończy się kawałek dalej). Jakie to wspaniałe uczucie gdy jednocześnie z dwóch stron jest się gwałtownie wyprzedzanym na gazetę! Szczęśliwie jakoś dojechałem bez szwanku do celu.

Wracałem przez Las Pobłociszewski, Piątkowisko i Górkę Pabianicką. W lesie błoto zamarzło. Tu i ówdzie za sprawą szronu krajobraz był zimowy.

20161217_150930

Choć być może nie widać tego na zdjęciu, to większa część powierzchni stawu opisanego jako - o ile dobrze zapamiętałem - "Zbiornik zakładu górniczego Piątkowisko", pokryta była lodem.

20161217_151119

Na termometrze 0, a słońce zachodzi - cieplej już nie będzie.

20161217_151638

W kilku miejscach przy ogrodzeniu S14 rosły nowe sadzonki. Najbardziej zastanawia to, że miejsca te były od siebie znacznie oddalone a pojedyncze obsadzenie miało góra 2 m długości. Etykiety były pozbawione opisu (mają odstraszać zwierzęta?), więc wiem o sadzonkach jedynie tyle, że mają kolce.

20161217_152056

Przy Maratońskiej duży ptak walczył z utrzymaniem równowagi na drucie sieci elektrycznej. Chyba jednak był za ciężki. Poddawszy się szybko, przeniósł się na słup. Był to drapieżnik. Mam nadzieję, że kiedyś w telefonach zmieszczą teleobiektywy.

20161217_155542

Za długo przyglądać się sobie nie pozwolił.

20161217_155624_014

Przy okazji ornitologicznego postoju zauważyłem, że moja tylna lampka przestała świecić. Po bliższej inspekcji okazało się, że jednak świeci, ale tak, że była ledwo widoczna. Sprawdzałem przed wyjazdem, a i po włączeniu po zachodzie działała, ale najwyraźniej baterie były już słabe a ujemna temperatura dodatkowo źle na nie wpłynęła. Dobrze, że Maratońska jest dobrze oświetlona i miałem niedaleko do ucieczki na DDR.

Po przedpremierowym objeździe otoczenia Łodzi Fabrycznej uznałem, że automatyczne zgłoszenie na przejazdach rowerowych w jej okolicy nie zostało dobrze podłączone, bo nie działało. Dzisiaj zaobserwowałem, że zarówno przy Włókniarzy jak i przy Politechniki czujniki również na mnie nie zareagowały. Zważywszy, że to - przynajmniej z wyglądu - ten sam model co przy Fabrycznej to mam wrażenie, że po prostu nie radzą sobie z niskimi temperaturami.

Na spacerze po powrocie moją uwagę na Piotrkowskiej przykuły specyficzne znicze ustawione naprzeciwko numeru 83, na rusztowaniu drzewka i pod latarnią.

20161217_213541

Znicze specyficzne, bo były to wkłady umieszczone w słoikach.

20161217_213559

A na latarni nad zniczami widniały podpisy. Nie mam pojęcia o co chodziło.

20161217_213634

Dziś znów pobiłem rekord, którego wcale bić nie zamierzałem - najzimniejszego roweru. Do Dobronia wyjechałem chwilę po tym jak przysłowiowy słupek rtęci wspiął się powyżej zera. Wiatr był zachodni i słaby, aczkolwiek wystarczył by zwiększyć odczucie zimna wiejąc w twarz. Na szczęście było słonecznie, a temperatura zbliżyła się do 2°C. Rekord nastąpił w drodze powrotnej. Zaczynała się jeszcze minimalnie na plusie, rzędu 0.1°C, ale gdy byłem za Piątkowiskiem, spadła do -1°C i tak już zostało. Przydałyby się cieplejsze spodnie.

W drodze do Dobronia widziałem jakichś rowerzystów. Jeden czekał ze mną na przejeździe przez Jana Pawła II i szybko mi uciekał po ruszeniu. Inny, w zielonej kurtce, z plecakiem i na bordowym rowerze wyprzedził mnie w Ksawerowie, a w zasięgu wzroku miałem go jeszcze przez jakiś czas na Partyzanckiej w Pabianicach, bo zmobilizował mnie do trochę szybszego kręcenia. Tak jak myślałem, w takie zimno jeżdżą ci, co w odróżnieniu ode mnie mają kondycję.

Zdjęcia na mapie

Komentarze (2)

Te przecięcia ekspresówek to jakaś masakra, jeszcze gorzej jest w Rzgowie przy S8. I to nie tylko dla rowerzystów, dla pieszych też. Powinni robić obok jakieś pieszo - rowerowe tunele, nawet kosztem nadłożenia 100-200m, oczywiście płynnie połączone z poboczem i oznakowane.
A co do kondycji to ja też czasem jestem zdziwiony, że w takie zimno niektórzy dają radę tak szybko jeździć. Choć w sumie w sobotę pogoda była całkiem znośna, słońce podniosło temperaturę odczuwalną a dzięki suchej nawierzchni wyjechało sporo szosowców. Na Rzgowskiej koło wiaduktu wyprzedziła mnie nawet jakaś grupka, oczywiście olewali drogę rowerową (czemu się dziwię, bo jest równiejsza od jezdni).

barklu 16:30 poniedziałek, 19 grudnia 2016

Mijałem (autem) jakiegoś kolarza w Pabianicach na Partyzanckiej i pod Łodzią jeszcze jednego około 15-16. Może to Wy byliście.

kdk 09:58 niedziela, 18 grudnia 2016
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!