Dystans całkowity: 873.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) Czas w ruchu: b.d. Średnia prędkość: b.d. Liczba aktywności: 14 Średnio na aktywność: 62.36 km
Więcej statystyk
Używasz Stravy? Rozważ
włączenie Flyby , funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
VIDEO
Pokaż trasę GPS
Tzw. włączanie się do ruchu, oczywiście kompletnie na ślepo.
I jeszcze ciążenie do środeczka.
Znowu ktoś sprawdza czy ja umiem wystarczająco stabilnie jechać.
Telekineza.
Ciekawe czy ten z parku przeparkowali czy nowa strata sklepu?
Mama, przed mamą córka trzymająca się głównie środka, z naprzeciwka rowerzysta. Mama kilkukrotnie powtarza "zjedź na prawo!". Efekt?
Ponieważ i rowerzysta z naprzeciwka postanowił uciekać na chodnik i dziecko też i wszystko się zatkało, pozostało wykorzystać okazję i ominąć zamieszanie.
Coś zaryczało na ulicy głośno, ale to przecież jak to na ulicy, ja nie zwróciłem uwagi. JŁ wyjaśnił mi, że to Ferrari 458 przejechało. Znalazłem po fakcie na nagraniu, blisko lewej krawędzi.
Taka pusta droga rowerowa, tylko ja z JŁ, a naprzeciwko w oddali nadjeżdża rowerzystka, widoczność doskonała, nic nie może się stać. No prawie nic, gdyby nie to, że pani zaczęła manipulować w koszyku, chyba sprawdzając telefon...
...i nagle zjechała na naszą stronę. Było niewymuszone "przepraszam" jak już zdołaliśmy na siebie nie wpaść.
W lepszych czasach dało się na Flyby sprawdzić któż przepędził i jakąż ciekawą trasę robił.
JŁ zaproponował skrót. To pozwala legalnie ominąć fragment chodnika z obowiązkiem ruchu rowerów. Nawierzchnia taka sobie, ale i tak lepsza niż chodnik.
¯\_(ツ)_/¯
Tu JŁ zwrócił uwagę na Passata B5 przerobionego na pickupa.
Kiedyś rogatek nie było wcale. Potem się pojawiły i były otwarte, za wyjątkiem momentu przejazdu pociągów. Potem domyślnie zamknięte i otwierane na naciśnięcie guziczka. A teraz?
Pozostała piesza wycieczka obok rogatek, z pewną obawą, że zza krzaków wyskoczą SOK-iści.
A wybór tego nieprzyjaznego przejazdu spowodowany był informacją od JŁ, że ulica Polskich Kolei Państwowych straciła swoją niesamowicie dziurawą nawierzchnię. Chciałem przejechać własnymi kołami.
Dzieci bawią się na rowerze, dwukrotnie prawie upadając na chodniku.
Po czym tak po prostu wtaczają się na jezdnię, bez sprawdzenia uprzednio pod co się wtaczają.
Skomentowałem, że uprawiają samobójczy styl jazdy. Dobrze, że auto żadne nie pędziło, bo musiałbym dochodzić od ich rodziców odszkodowania za straty na mojej psychice. Naprawdę.
To objechałem północną nitkę dojazdową do Malowniczej. No jest. I na skrzyżowaniu są domalowane przejazdy przy każdym przejściu.
Po prawo dzwon dwóch czarnych. JŁ przyjrzał się uważniej i doniósł, że ten z przodu miał hak, a wjeżdżającemu ciekła chłodnica od spotkania z nim.
"Ten pan nie zauważył chodnika" - tymi słowami skomentowałem do JŁ.
Najwyraźniej było to dość głośno, bo pan natychmiast zaparkował się przy trawniku.
Powiedziałbym, że typowy rolkarz. Ale nie. Nietypowy. No jeszcze z pieskiem teraz całą szerokość zajmować.
I nie przejedziesz, bo zamaszysta łyżwa i zamaszyste ręce.
Ach, no tak, trzeba się trochę lepiej ubrać. Robiąc postój na DDR.
Skręciłem sobie na chwilę do EC1. A bo ładnie.
W ogóle myślałem, że wyjadę przy biurowcu banku, ale zagrodzone wszystko, remonty.
Fascynujące. Stoi ktoś przed pasami na awaryjnych, nie wiadomo po co. Najwyraźniej, bo pasażera podwoził.
I jak wyprzedziłem z lewej, chcąc skręcić w prawo, to ruszył mając mnie gdzieś, a na zwrócenie uwagi, kierowca o gruzińskich rysach zaczął tylko śmiać się w głos. Fascynujące.
A to też częste. Trudno powiedzieć co było najpierw - czy kierowca zasnął z pierwszeństwem czy przestraszyli go rowerzyści, którzy nie potrafią ustąpić.
W każdym razie wszyscy przejechali, ja czekałem jak powinienem, a pan stał dalej dyskutując z pasażerem, gestykulując, najwyraźniej tematem własnie było, kto ma jechać. No cóż, nie miałem całego dnia, pozwoliłem panu stać dalej.
I kolacja. Pomodoro. Pizza Calabrese, nowa, najpikantniejsza w ich ofercie. M.in. 'Nduja pikantna.
Używasz Stravy? Rozważ
włączenie Flyby , funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
VIDEO
Pokaż trasę GPS
Robi się zielone, rowerzysta naprzeciwko zbiera się do ruszania, ale trochę chyba mu odwagi brakuje by walczyć o swoje.
Przejeżdża nie tylko jeden z zielonej strzałki...
...ale za nim drugi, przed rowerem z naprzeciwka i pieszymi.
Ale że to chodzi o COVID?
Jest zielone, a tata z synkiem stoją przed przejazdem.
Wciąż stoją.
I wciąż.
Blokują pół przejazdu i stoją dalej.
I to nie tak, że próbowali ruszać. Pan tata na głos deliberował gdzie jechać dalej.
Niektórzy to są bardzo niecierpliwi.
Pomyślałem, że jest szansa, że na budowie S14 pracują na jedną zmianę i o tej godzinie (po 18) już niczego nie będą zrzucać z wiaduktu. Potwierdziło się. A przy okazji widać postęp prac - słupów wcześniej nie było. Zgaduję, że pod ekrany.
Przepiękne są drogi z drzewami wzdłuż!
Jadę po swoim pasie, omijając największe dziury (bo nikogo za mną). No to gra w odwagę?
Co do dziur na tym fragmencie, to tam w oddali samochód jedzie po prostu lewym pasem, co nie jest tu rzadkie, bo jego prawy jest mocno zniszczony.
Nie mam tych pomysłów, jak niektórzy, by jeździć ze słuchawkami w uszach. Słuch dość dobrze pozwala ocenić sytuację z tyłu. Słysząc zbliżające się za szybko auto za sobą, uznałem, że jeszcze się zmieści i przetrwam.
Ale gdy auto z naprzeciwka było już tuż-tuż i usłyszałem, że kolejny za mną zasuwa, nie zwalniając, to pozostało mi się jedynie przytulić kołem do krawężnika.
Najbezpieczniejsza strategia to jeździć bliżej środka pasa, by tym "zmieszczę się" nie przychodziły niemądre pomysły do głowy.
Chłopacy całą szerokością...
...i nie mogli sobie poradzić z zagadką, co się robi, gdy ktoś chciałby przejechać. Finalnie ten z prawej zjechał na trawnik. Nie wiem co powiedzieć.
Nic nie zapowiadało...
...że ten drugi postanowi jechać na czołówkę. Spieszyło się do wyprzedzania?
Przez teren Manufaktury znane już chłopaki przebiły się szybciej niż ja. I nie przestały łobuzować. Włącznie z kontynuacją zajmowania całego pasa.
Znacie ten stereotyp o kobiecie za kierownicą, która nie rusza na zielonym na skrzyżowaniu, bo się maluje? Zrobiło się zielone i... stoją.
Piesi idą, a kolega przepakowuje dobytek w plecaku.
Ruszyli dopiero, gdy piesi z środkowej wysepki już dotarli na drugą stronę. Ech!
Gdzieś są szkolenia na kartę pieszego? By powiedzieli, jak przechodzi się przez przejście dla pieszych, bo państwo szli już prawie prostopadle do niego.
Używasz Stravy? Rozważ
włączenie Flyby , funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
VIDEO
Pokaż trasę GPS
Korzystając z dobrej pogody - ten dzień był już bezdeszczowy, a jeszcze wolny od upału - pojechałem zdobyć czerwcowe Strava Gran Fondo. Pierwsze sto w tym sezonie, poszło nieźle.
Przyjemnie tak, całą rodziną. Choć nie wiem czy miałbym nerwy na to na polskich drogach.
No, tam jest kontrapas, ale te pasy mają kierunki. Mało to czytelne na tym kadrze, ale użytkownik hulajnogi właśnie przejechał po strzałce pokazującej dokładnie odwrotny kierunek jazdy.
Na Zielonej jest taki rachityczny ślad infrastruktury rowerowej.
I da się? Da się! Stoi tak, że nie trzeba w nią wjeżdżać ani wchodzić.
No, to jest zmiana, co do której nie spodziewałbym się, że ktokolwiek za nią kiedykolwiek się weźmie. Oryginalnie był tu krawężnik dokładnie jak przy chodniku, który, choć wygląda niepozornie, był zaskakujący ostry w najeździe. Poprawili!
Kształt skrzyżowania jest dyskusyjny, co do tego czy ktoś przypadkiem nie jedzie prosto, gdy wybiera drugi zjazd, jednak kierowcy tu mają w zwyczaju sygnalizować skręt, zjeżdżając z pierwszeństwa (wliczając kierowcę tego autobusu).
I ten kierowca też migał, więc chyba uznaje, że skręca, a jednak pierwszeństwa nie ustąpił na przejeździe.
Tu pan z szyby wyrażał pretensje, że jadę lewą stroną pasa. Mi jednak ta strona zdecydowanie bardziej pasuje do skręcania w lewo, niż prawa, a rondo tworzy dobrą okazję, by bezpiecznie się po tej stronie ustawić. Co poradzić na szeryfów?
Na horyzoncie na uprzywilejowanej tylko autobus, po którym nie było znać, by miał jechać gdzie indziej niż przecinając moją drogę, także stanąłem czekając. Kierowca bardzo intensywnie przyglądał się budowie. Okazało się, że z tego zaciekawienia przypomniał sobie o migaczu dopiero na skrzyżowaniu i jednak skręcił w prawo.
Skrót przez budowę. Do wyboru płasko lub przez hopkę, jak ktoś woli.
Ujęcia śmieszki od tej strony.
To jest samo skrzyżowanie - kierowca widząc mnie na rowerze przed sobą, skręcającego w tę samą drogę, postanowił zjechać ze skrzyżowania pasem pod prąd.
Ten dreszczyk, gdy słyszę (za) szybko zbliżający się samochód za sobą, a z naprzeciwka ktoś jedzie i potem pisk opon z tyłu i tylko nadzieja zostaje, by mu hamulców starczyło. Niestety kamery wstecznej nie mam. A to właśnie dostarczyciel takiego dreszczyku z dziś, bo przecież był przekonany, że rower jest nieskończenie wąski, jak zawsze, ale jednak w ostatniej chwili zrozumiał, że nie przejdzie.
Dla odmiany pojechałem przez Babiczki zamiast Babice. Miałem jakieś złudzenie, że i tu jest ładny asfalt. To tylko złudzenie. Zdecydowanie Babice to lepszy wybór.
Przed ostrym zakrętem.
Przecież zawsze zdąży się zmieścić.
Nic nie widać zza szczytu wzniesienia.
Jest tu kawałek dobrej nawierzchni, trochę dawniej już wylany.
Niestety fragment nie jest zbyt długi.
A potem część pasa to koleiny nienadające się do jazdy.
Maszt w Zygrach. https://pl.wikipedia.org/wiki/RTCN_Zygry
Z odległości ok. 4 km nie wygląda na taki wielki.
To jest odcinek, którym chyba nigdy wcześniej nie jechałem (korekta: Sports Tracker pokazał mi jeden przejazd tu z 2018, ale nie pamiętałem). Nie było też dobrze widać w dostępnych źródłach czy będzie tu na całej długości asfalt. Jest i jest jako-taki. Zniszczony, ale ruchu nie było, więc można środkiem omijać większe zniszczenia.
Pani kierowca, zbliżając się za mną do zakrętu, najpierw zaczęła na mnie trąbić, potem wzięła się do wyprzedzania, by znaleźć po drodze auto z naprzeciwka.
Wspominałem niedawno, że często takie manewry kończą się potem ryciem kołami w poboczu. Jak właśnie w tym wypadku. A jakby tu były piękne drzewa przy jezdni, to by potem było, że "drzewa zabijają".
Bardzo przyjemna nawierzchnia.
Przed Szadkiem nowy asfalt. A były dziury.
Sięga po drogę wojewódzką. Wyśmienicie!
W połowie drogi hot-dog na stacji i nowy izotonik. Całe wieki nie byłem w środku Orlenu, bo co do tankowania czterech kółek, to wygodniej płacić z aplikacji przy dystrybutorze. A tu taka niespodzianka - dezynfekcja powietrza, niczym w szpitalach.
Co prawda to urządzenie jest na oko jakieś 50 lat młodsze niż te w państwowej (jak i Orlen, notabene) służbie zdrowia.
Gdy wyjeżdżałem z parkingu stacji, wyjeżdżała za mną pani Yarisem i z niezrozumiałych dla mnie przyczyn postanowiła mnie wyprzedzać i spychać przy wyjeździe.
Na tej, statystycznie słabej pod względem nawierzchni drodze, trafiłem na wieloetapową łatę.
Ten to pachnie jeszcze świeżością.
Komplet łat jednak się szybko kończy.
A to ten przeciętny stan tej nitki.
O, tablica mówi mi, że coś się zapowiada przede mną.
Ten fragment chyba już był.
Ale tutaj jest nowe, świeże, piękne, idealne, w miejsce bardzo zniszczonej nawierzchni.
I sięga aż po skrzyżowanie z drogą między Łaskiem a Wodzieradami.
Co do tej ostatniej, w zasadzie we wspomnieniach ciągle tkwi mi jako ta "dobra". Ale jednak czas robi swoje i szczególnie strefa nieformalnie rowerowa zrobiła się już mało komfortowa.
Podwójna ciągła i zakręt.
Ten też się jeszcze zmieści, bo mały.
Dojazd z Chorzeszowa do Ludowinki stracił swoją uprzednią naturę sera szwajcarskiego.
Nowe jest tylko na krótkim odcinku, ale sama Ludowinka ma dość sensowny jeszcze stan drogi.
Przed zakrętem parami.
I jedzie. Już tu jest prosta, ale ja z naprzeciwka. Jedzie grzecznie za rowerzystami! Nie wierzę!
Jestem absolutnie zachwycony kulturą tego kierowcy! To nie jest tak, że nie ma takich, którzy by uznali, że i tak się zmieszczą wywrotką.
Dojazd na mijankę przy budowie S14 na Maratońskiej od tej strony jest mniej komfortowy.
Mijanka zaczyna się tuż za wiaduktem.
Kilka ujęć z tej perspektywy.
No, przecież doskonałe miejsce na zaparkowanie hulajnogi, na przejeździe rowerowym. Nie mam złudzeń, że ktoś to robi niechcący.
Dojeżdżam do przejazdu, kierowca stoi. Jego pasażerka mnie widzi i wygląda na to, że sygnalizuje to kierowcy.
Co na to kierowca? Naciska gaz jak dojeżdżam. Bo przecież na tym polega ustępowanie pierwszeństwa - gaz do dechy i liczyć, że zauważę, zwolnię i w niego nie wjadę. To w końcu zakichany obowiązek rowerzystów, czyż nie? I przecież działa, bo nie mam blachy, nie chcę wylądować na tej jego.
O ile dosłyszałem, wspinający się kurier skomentował swoje zmagania słowami "o boże!", nie tracąc jednak przy tym uśmiechu na ustach. Ja go całkowicie rozumiem - mi się lekko zjeżdżało, ale jazda w drugą stronę daje w nogi.
Używasz Stravy? Rozważ
włączenie Flyby , funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
VIDEO
Pokaż trasę GPS
Komuś kołpak do VW?
Na tej drodze dla rowerów i pieszych już któryś raz mi się zdarza, że ktoś wjeżdża samochodem takim łuczkiem, bez zwracania uwagi na potencjalne ofiary.
Po lewo wyrosła stacja nowego roweru publicznego, o którym nic nie wiem, poza tym, że widuję takie właśnie stacje. Nie wiem czy ten poprzedni system z bardziej przyziemnymi stojakami nie szpecił mniej.
Nieustannie fascynują mnie ci rowerzyści, którzy przed przejazdami ustawiają się i ruszają lewostronnie.
Kto by mógł przewidzieć, że się można nie zmieścić?
Pani, nie dosyć, że ma mnie z prawej strony...
...to jeszcze zjeżdża ze skręcającej DDR na chodnik, ale "jadę prosto, to mam pierwszeństwo".
Czyżby młodzieniec rozmyślał właśnie nad znaczeniem tego znaku?
No, w zasadzie, to te hulajnogi chyba stoją w zgodzie z obecnymi przepisami? Najdalej od jezdni miały być, prawda?
Ta tak w sam raz na skrzyżowaniu, by urozmaicić manewr skrętu.
PGE ukradło kawałek DDR.
Na DDR "piracił" też taki pojazd elektryczny. Jego prędkość coś nie wydawała mi się mieścić w tych teoriach o UTO.
Na Traktorowej artysta domalował różne linie tu i tam. Ot choćby te oryginalne miejsca parkingowe ze schodkiem pośrodku. Na razie cegiełki chyba zniechęcają do korzystania.
Godziny szczytu.
A, zapomniałem, budowa S14.
Po lewo widać, że na razie jeszcze asfaltu nie wylali. Marzy mi się, by tradycyjnie zdołać przejechać nową drogę rowerem, zanim zostanie oficjalnie otworzona tylko dla ruchu samochodowego.
Na czołówkę.
Tak samo.
Zakręt z tak wyśmienitą widocznością...
...też nie przeszkadza w wyprzedzaniu.
Między Aleksandrowem a Starymi Krasnodębami są odcinki perfekcyjnego asfaltu przebiegającego przez pachnący las. Bardzo lubię.
Takie drogi, ze szpalerem drzew, których liście robią baldachim nad nimi, też lubię.
Doskonałe miejsce na jazdę lewą stroną.
Bliżej Kazimierza też jest idealna nawierzchnia i las.
Więcej blachy to więcej pierwszeństwa.
Ach te postoje na DDR. Choć przynajmniej nie stanął pośrodku.
Używasz Stravy? Rozważ
włączenie Flyby , funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
VIDEO
Pokaż trasę GPS
Ładny taki, czarno-zielony.
A i Mustang w ładnym lakierze. W podobnym widziałem kilka dni temu pod salonem Focusa ST. Też ładny.
Konstrukcja pod ekran pod TME wciąż jest, więc pewnie i Polska - Szwecja będą tam oglądać.
Światła włączają się też po przejeździe auta, to chyba nie tak powinno działać. Chyba że to na rowerzystę takie czułe z daleka.
Końskie spaliny...
...i ich winowajczynie.
Śliczność z Kalina.
Dodatkowe światła nad stopem to chyba nowość. Te ostrzegawcze pośrodku skrzyżowania nie wystarczyły?
Jakiż oryginalny ptak po prawo powiewał.
O jak dopasowani do siebie.
Na wsi się mentalność nie zmienia. Do skrzyżowania ciągnikiem dojeżdżał 10-latek, który w zasadzie stał na pedałach, bo nie bardzo sięgał z fotela.
Był w pojeździe sam. Tatuś na zewnątrz sprawdzał najwyraźniej kiedy będzie się można włączyć na jezdnię. Przerażające.
Natura odbiera teren.
Po postawieniu magazynu, ktoś pozbawiony piątek klepki, przerwał ciągłość DDR.
Koniec jazdy prosto szybko z pierwszeństwem.
W zamian zakręty 90 stopni.
Co do zasady, najwyraźniej droga rowerowa tu już nie istnieje. Wydaje mi się, że wcześniej było oznakowanie.
Przed zakrętem jest skrzyżowanie i tam też nie ma C-13.
To tyczy się również nitki po drugiej stronie.
Z tej tzw. drogi rowerowej w tym punkcie należałoby zjechać na jezdnię...
...by za skrzyżowaniem potencjalnie wracać znowu na tandetny chodnik.
Wyprzedzanie na zakręcie.
Wyprzedzanie na czołówkę.
Tutaj widać linię łączenia nawierzchni.
Ten zakręt był w naprawdę paskudnej, bardzo zniszczonej formie. Cudownie, że go wyremontowali.
Nawet mimo że ograniczyli się dosłownie do samego zakrętu.
Tutaj też nawierzchnia wymieniona. Ale nie pamiętam - może powstała już z budową magazynów po tej stronie.
Nie mniej jednak jest kolejna podziałka bliżej nich.
Vintage.
Z trudem na dłuższym zjeździe nawet dałem radę dogonić jakąś wyraźnie już odpoczywającą grupkę.
Piękna, ekhum, architektura przemysłowa.
O, to dopiero przejazd rowerowy. Na dodatek przez wielopasmową jezdnię, to ciekawie tak być zatrzymanym na końcu.
Tu też brzydki stary tzw. DDR.
Wspaniałe miejsce do postoju rowerem.
Testowałem DDR dalej, a mocno z lewej kadru, szybki jedzie tam, gdzie wygodniej.
Pod Żabką łódzki koloryt z ust Lindy.
Zarysować?
Hulajnoga podrasowana LED-ami.
Używasz Stravy? Rozważ
włączenie Flyby , funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
Wstępny plan był jak
dzień wcześniej - wyjechać rano, przed skwarem. Ale tym razem poczułem gigantyczny bunt przeciwko budzikowi i nic tego nie wyszło. W łóżku uznałem, że trudno, nie jadę wcale. Ale chęć przyszła mi na wieczór, by sprawdzić czy będzie bardzo źle wyjechać pod wieczór. Start o 18, gdy było jeszcze 32 °C w cieniu, ale no właśnie, cienia było już sporo, bo słońce nisko. A temperatura miała już tylko maleć. Gdy wracałem spadła już poniżej 28 °C. Było przyjemnie.
VIDEO
Pokaż trasę GPS
Prawe ramię. To ci dopiero lokalny patriotyzm. Na dodatek pan miał rysy raczej niepolskie.
Rodzina na wycieczce. Zostawili jakieś miejsce na wyprzedzanie.
Choć przez chwilę miałem obawy czy ta niezbyt stabilna konstrukcja nie przetoczy się cała na mnie, zwłaszcza jak mama z tyłu zaczęła komunikować "uważajcie!".
A tu coś z agresji drogowej. Rowerzysta przejeżdża Cieszyńską na wprost przez al. Politechniki. Po drugiej stronie wyjeżdża kierowca skręcający w lewo.
Kierowca niemalże wjeżdża w cyklistę.
A potem się jeszcze na niego pruł zza kierowniczki. Nie słyszałem o co. Ale można strzelać w ciemno, że o istnienie.
Młodzież wciąż nie zawodzi w kwestii wywożenia wózków daleko poza market.
Opiekunowie organizują grupce dzieci plac zabaw na DDR.
Szczęśliwie jedno z dzieci się obróciło w porę i na zawołanie "rowerzysta!" zgraja zstąpiła na bok. Przy okazji napis chce mi przypomnieć, że zdążam do skarbca!
Trochę wyglądało, jakby ten z przodu holował poziomego, ale to chyba jednak tylko rowerowa jazda na kole.
I ile chodnika dla pieszych zostało? Ot też skutki potencjalnie nadmiernego budowania tzw. dróg rowerowych (choć ta konkretna jest jedną z lepszych w mieście).
Tajniacy. Bez tablicy rejestracyjnej i jeszcze jeden reflektor padł.
I jednak niektórzy jeżdżą po tej tzw. drodze rowerowej. Nawet jakby triumfalnie do tego podchodzili.
Inni nie.
A jeszcze inni, w tym całym zamieszaniu, jadą tam, gdzie wg PoRD im nie wolno.
Rowerkiem na lody. Lub najwyżej na zimne piwo, oczywiście 0% (mam nadzieję).
Tradycyjne wyprzedzanie przed zakrętem, gdzie nic nie widać.
Tym razem się udało. Kiedyś może się nie udać.
Takie ciekawe zjawisko, dość częste, że węższy zostawia mniej miejsca przy wyprzedzaniu...
...niż szerszy.
Ładnie się błyszczą. Chyba od nieużywania. :P
I znowu wyprzedzanie na zakręcie. Jak zaczynał, to nikogo nie widział, wiadomo.
Przejdzie czy nie przejdzie?
Rodzi się pytanie czy po stanie samochodu można wnioskować o jakości kierowcy.
Vintage.
Wcześniej chyba nie zwróciłem uwagi, że tramwaj w Rzgowie ma zasilane pozycyjne. No, wymienione na LED. Z tyłu też.
Syllogomania.
Na to piłkarskie Euro budynek TME ma prostą patriotyczną animację. VIDEO
UFO. Ptfu. UTO.
Rowerowy "zakręt śmierci".
I ktoś się trafił z naprzeciwka. Na szczęście zbliżali się poprawnie, ostrożnie, jak i ja. Nie zawsze jest tak dobrze.
O jaki uroczy kask z uszami.
Nowy paczkomat. Nie zwróciłem uwagi na niego wcześniej. Jak sprawdziłem na nagraniach, 14.06 go jeszcze nie było, 16.06 już stał.
Te dzieci chyba posłuchały moich utyskiwań na panoszenie się po drogach rowerowych. Aczkolwiek oni byli raczej w wieku, który w pełni pozwala im się tam poruszać.
Jednak konsekwentnie trzymali się chodnika.
Dyskoteka pod deską. Ile to radości dają LED-y.
Najpierw starszy cwaniak, który "musiał" wyprzedzać.
A potem dzieciarnia, która po prostu jechała w grupie, w trybie, że w grupie wolno wszystko i kij w oko innym.
I to nawet nie próbowali zjechać, nie było przepraszam. To po prostu bezczelne ewidentne utrudnianie innym jazdy i spychanie z drogi.
Hasło zapożyczone (by nie powiedzieć - ukradzione) z kampanii motocyklowej. Nie wiem czy same lusterka pomogą.
Używasz Stravy? Rozważ
włączenie Flyby , funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
Miała być to misja "zdążyć przed upałem". Nie do końca wyszła. Planowałem wyjechać o 6. Ale po nierównej walce z budzikiem (nierówna dla budzika, rzecz jasna, bo co on może?) wyjechałem krótko po wpół do ósmej. Także jedno jest pewne - nie zmarzłem. W drugiej połowie termometr licznika pokazywał 36 °C. W słońcu, ale w słońcu byłem i ja. W niezbyt długich odcinkach cienia spadł do 29. Przy dłuższych być może by jeszcze drgnął, bo on ma dużą bezwładność, ale cienia nie było już zbyt wiele do odnalezienia.
VIDEO
Pokaż trasę GPS
Hulajnogowy bałagan.
Trzeba po hamulcach, bo król zielonej strzałki.
Wszędzie tego pełno.
Na Maratońskiej zacząłem słyszeć od roweru dźwięki brzmiące jak szprychy. Zatrzymałem się, zacząłem szukać pękniętej. Ale to jednak nie to. Zdjęcie już po wyjęciu, bo ten zagubiony gumowy fragment czegoś wkręcił mi się w wózek przerzutki i końcówka uderzała o szprychy.
Dziś było spokojnie na wahadle - wczesna pora, jak dojeżdżałem, to trzech stało i zrobiło się zielone zanim dotarłem, więc pojechali przodem, a dwóch następnych jechało za mną nie wduszając, o dziwo, nogą klaksonów.
Tylko już na samym końcu Zgierzanom zabrakło cierpliwości i nie wytrzymali jeszcze tych kilkudziesięciu metrów do wolnego lewego pasa.
Ponieważ było gdzie wjechać, to postanowiłem sprawdzić jak wygląda nowo wylewany DDR, tj. jego mały odcinek.
Studzienki pośrodku, no ale pośrodku, od biedy ujdzie. Poza tym tutaj bez skoczni.
Przy miejscu na przystanek wygląda nieźle.
Przejazd krótki, bo do Sanitariuszek jeszcze nie dopłynął asfalt. Te metry za mną były OK, aczkolwiek nie wierzę w cuda i na pewno się okaże, że skocznie i inne cudactwa zrobią po wschodniej stronie węzła.
Sam pas jezdni też jeszcze nie dojeżdża. Mam nadzieję, że na finiszu wróci tu rondo. Tak by można było zgadywać po fragmentarycznej wysepce.
Kilku wycieczkowiczów mijałem. Choć to raczej takich, co zbierali się sprawniej przed upałami niż ja i już kończyli przejazd.
"SZOSÓWKA". I znowu dyskryminacja.
Już zjeżdżając z wiaduktu widziałem tego pana, "wyprowadzającego" psy. Ręka na gazie i nadzieja, że to blokowe kanapowce i nie polują na cyklistów. Udało się.
Co gryzie Mazdę? Tytuł na nowy przebój filmowy z DiCaprio?
Sielanka. Do koszyka w zgrabnym mieszczuchu zaraz dotrą wiosenne kwiatki.
Ten patriotyzm pewnie przed dzisiejszym meczem. Moją uwagę bardziej zwracało to, jak prężnie ta flaga była wyprostowana, choć czułem ten wiatr i bez jej pomocy.
O jak mnie ucieszyła obecność tego kolarza. Tu zatrzymałem się, zaniepokojonymi trzema roślejszymi kundlami zajmującymi jezdnię na wprost. Trauma po dawnym skutecznym ataku takiego trzyma. Natarcie jednego odpiera się stosunkowo łatwo gazem, dwóch od biedy, ale trzech to już ciężka praca. Do tego zapasy gazu niezbyt duże. Także puściłem kolegę, z radością, na wabia, by popatrzeć czy będą go chciały złowić i zakopać w ogródku czy nie. Nie były zainteresowane.
Jak dojeżdżałem, jednego zdążyła zawołać właścicielka, drugi skupił się na wołanym, a trzeci na drugim, więc spotkanie było bezkonfliktowe.
Sytuacja absolutnie typowa. Zakręt z całkowitym brakiem widoczności (a jadąc z prawej mam w tej sytuacji lepszą niż kierowca za mną).
To nie przeszkadza dojeżdżającemu za mną wyprzedzać i no niespodzianka, ktoś wyjechał zza zakrętu!
Powrót na hamulcach by nie wypaść z drogi (wielokrotnie w takich sytuacjach wyprzedzający rył przed moim rowerem pobocze).
I w efekcie ledwo się zmieścili, bo nie dał rady nawet wrócić do końca na prawą stronę. Tak jeżdżą nasi doskonali kierowcy, którzy utyskują potem przed kamerami, jak to rowerzyści łamią przepisy, bo ich, rzekomo, nie znają. Jak widać, nie w samej znajomości jest rzecz.
Wyjeżdżanie o poranku ogólnie ma wliczone w ryzyko zwiększoną liczbę psów. Rankiem bramy są otwarte, psy zwiedzają okolicę. Tu się wymieniliśmy jedynie spojrzeniami z dystansu.
Ten rolnik już chyba się uzbroił na najazd tych rzekomych rosyjskich hakerów. Uch, ach, atak hakerski, dostał ktoś maila z "admin@sej.pl", brzmiało wiarygodnie, prawie jak sejm.pl, kliknął posłusznie link. Klękajcie narody z podziwu nad tymi zaawansowanymi technikami szpiegowskimi! Teraz tylko czekać aż to będzie pretekst do jakiejś nowej wersji ustawy inwigilacyjnej, dla dobra Polaków, ekh, ekh. Taka sama jakość tych ustaw jak wiedza z podstaw używania komputera.
Vintage!
Zatrzymałem się zatankować w "Darze Teściowej" (ujmuje mnie nazwa tego sklepu). Pod sklepem rower zostawił też (na oko) 13-latek. Fotka była związana z myślą, że pewnie niedługo tych z rowerami bez silnika będzie uważać się za dziwaków lub komentować "nie stać cię". W domu z ciekawości sprawdziłem co to, bo moja wiedza o e-bike'ach jest żadna. I jestem skonsternowany. Z jednej strony, kto bogatym rodzicom zabroni? Z drugiej.,, No nie znam się na wychowaniu i wpływie rozpieszczania finansowego na dzieci, ale tzw. komunijny rower za 20k+ jest dla mnie co najmniej zastanawiający.
Pod kościołem na Farnej rozrzucili dwa zestawy pinezek.
Zrobię małą niesponsorowaną reklamę, jako ciekawostkę. Może potem pojadę do właściciela zażądać rabatu za naganianie mu klientów przy okazji relacji z wycieczek rowerowych. :)
To jest specyficzne miejsce dla klientów ze specyficznymi potrzebami. Jeżeli wiesz, że wirujące szczotki służą tylko do zdejmowania lakieru z auta, na myjni ręcznej boisz się, że Zbynio lub Wadim wytatuuje ci samochód piaskiem w niewypłukanej gąbce, a na myjni samoobsługowej jesteś lepiej umyty niż twoje auto i nie odstraszą cię ceny (najniższa to teraz chyba 22 zł), to ta myjnia może być dla ciebie. Jest to jedyna automatyczna myjnia bezdotykowa jaką znam w mieście. Zaznaczam, że jeżeli ktoś marzy, że jego auto wyjdzie idealnie czyste, to nie, to nie jest dobry adres. A nawet jak ma się jakiś spojlerek zasłaniający trochę szyby, jak u mnie, to i może dobrze w jego okolicach nie wypłukać. Co lepiej doklejone muchy nie zejdą i w najdroższym programie. Niektóre brudy, obawiam się, wymagają trochę szorowania. Ale coś za coś - brak stresu i dodatkowego prysznica. Działa to tak, że samochód objeżdża ramię w kształcie litery L (obejmuje bok i dach jednostronnie) z zainstalowanymi wieloma dyszami do chemii i do wody pod wysokim ciśnieniem. Na YT znajdzie się jakiś film.
W sam raz dla pieszych. Szczególnie niewidomych to cieszy.
Jestem narąbany, to se mogę iść, kiedy mam ochotę.
W takich momentach nie ma w zasadzie sensu się zastanawiać czy hamować tylko czy starczy drogi hamowania.
Bo przecież nie ma szans, by król zielonej strzałki się zatrzymał.
Zwłaszcza, że wjeżdżając na przejście i przejazd patrzył wyłącznie w lewą stronę, bo przecież tam jest zagrożenie potencjalne dla niego, a kij z tymi, którym on zagrożenie stwarza.
No wyśmienicie, wyśmienicie!
Dzieci nie wiedzą, z której strony jest pierwszeństwo (a może są w wieku, w którym powinny wiedzieć, że droga nie jest w ogóle dla nich).
Pani zmuszona do hamowania.
I dalej dzieci blokują całą szerokość, bo to przecież plac zabaw.
"Katastrofa klimatyczna". Ale czy trzeba do niej dokładać katastrofalny wandalizm?
Czujnik nad światłami oberwał chyba nisko lecącym gołębiem, bo skierowany donikąd. Jak to zwykle bywa, oświetlenie w przycisku dla rowerzystów nie działa lub przycisk nie działa, bo przecież rzekomo "zgłoszenie automatyczne". I rowerzysta nie wie czy kiedykolwiek doczeka się zielonego.
Wydawało mi się, że tym objazdem uda mi się skręcić w lewo. No to zrobiłem kółko. Na dodatek, po fakcie, uświadomiłem sobie, że już się tak kiedyś złapałem, ale nie zapamiętałem nauczki.
Na 28 Pułku Strzelców Kaniowskich wyrosły cuda infrastruktury rowerowej, jakich w Łodzi nie widuję. Choćby prowadzenie pasa rowerowego po lewej stronie od pasa do skrętu w prawo. Gdzieś jeszcze chyba widziałem, ale to jest w Łodzi bardzo rzadkie.
Co prawda mój pas jest wyraźnie starszy, ale po lewo domalowali kontrapas.
Przewidziano również na nim skręt w lewo.
Nie mogłem się napatrzeć. Dobrze, że w tym zadziwieniu nie wpadłem w drzwi pana wietrzącego się w aucie.
Więcej hulajnóg!
Tu koniec odcinka dwukierunkowego, gdzie samochody mają nakaz skrętu, a rowerzystów chcących jechać prosto, środkiem prowadzi dedykowana nitka.
Nowa nieśmiertelność pieszych?
Nie, Linda powiedział czyim miastem jest Łódź. A oni od zawsze tak przechodzą przez jezdnie.
A spodenki jakby rowerowe.
Tu tak tajemniczo z zakazem. Raz, że obrócony o 90 stopni.
Dwa to jedyne co zostało z "Nie dotyczy" (tego samego co prawda nie da się dostrzec), to: "i rowerów". Naiwnie pojechałem.
W tym miejscu wzruszyłem ramionami i pomyślałem, że no przecież nie sposób w tym mieście przewidzieć, gdzie akurat zawali się kamienica.
Ale nie! To przecież budowa łódzkiego metra. Zapomniałem!
Ciśnienie skacze mi za każdym razem gdy widzę to okropieństwo. Pewnie skoczyło też motorniczemu, który akurat do mnie dojechał i musiał poczekać aż przejadę, z odrobiną szczęścia nie wpadając w szynę.
Chłopak z różowym puszystym stworzeniem pod ramieniem. Pewnie niesie w prezencie dla dziewczyny. Ot taki widok, który dla mnie jest pocieszny.
Po lewo kadru jest kurtyna. Wypatrywałem w miejscach z zeszłego roku, więc zorientowałem się za późno i nie skorzystałem. A widziałem tylko tę.
Na dobry koniec roweru, szklaneczka świeżo wyciskanych pomarańczy z dodatkiem kostek lodu.
A gdy ruszałem spod kawiarni, przypadkiem udało mi się zarejestrować, do czego prowadzą hulajnogi. No i oczywiście patrzenie w telefon idąc. Ale przecież chodnik jest w teorii dość bezpieczny.
Pan wzroku nadal nie odrywa od telefonu. To wspaniały kadr na pytanie "co było dalej?".
Panu udało się ostatecznie wylądować na dwóch po starciu z przeszkodą. Aczkolwiek spomiędzy rzucanych klątw dało się zrozumieć, że się poobijał.
Używasz Stravy? Rozważ
włączenie Flyby , funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
VIDEO
Pokaż trasę GPS
Gdzie ten pan zgubił resztę roweru?
Wyprzedzanie na czołówkę.
Z oddali już widzę - jego na rowerze, ją na rolkach, całą szerokością, już jeden rowerzysta musiał ich chodnikiem ominąć.
I żeby chociaż kontynuowali jazdę, a tu nagle stop.
Gdy przejechałem na chodnik, by jakoś płynnie ominąć to zjawisko, to on postanowił po chodniku zawrócić.
Jeżeli nie potraficie korzystać z dróg, to ułatwcie życie innym i trzymajcie się od nich, proszę, z daleka.
Mała ustawka minęła mnie w okolicach Zofiówki.
Tu poznaję strój PTC.
To jest bardzo niebezpieczne miejsce, które przypomina mi, że warto by było dzwonek zamontować. Gdy go miałem, to dzwoniłem w tym miejscu rutynowo. A czemu?
Bo bardzo łatwo tu o to, by ktoś z naprzeciwka wymusił pierwszeństwo zjeżdżając do przejazdu.
Ach te współczesne dzieci. Z akumulatorem zasuwają zamiast ćwiczyć nogi na rowerku biegowym. Oczywiście, że zazdroszczę, bo nie miałem takiego wozu.
Marząc o dotarciu do świateł przed zmianą, z zawalidrogami na całej szerokości, nieładnie tu "przypiraciłem". Obyło się bez ofiar, choć pani w różu obrzuciła mnie zasłużonym karcącym spojrzeniem.
Zza lewego rogu torby widać rowerzystę jadącego z naprzeciwka.
To nie przeszkodziło temu przede mną próbować wyprzedzać. Jak widać, do zderzenia było blisko.
Ten z naprzeciwka zdołał uciec.
Na nieprawidłowo wyprzedzającym chyba sytuacja nie zrobiła zbyt wielkiego wrażenia.
Dojeżdżałem do skrzyżowania środkiem ulicy, z wyciągniętą lewą ręką, zaczynam skręcać i... wyrosła ściana. Brawo, brawo!
Po miłej wycieczce kolacja w Pomodoro na Rewolucji. Makaron z pomidorkami i stekiem z tuńczyka. Trzeba korzystać zanim miłościwie nam panujący rząd znów zacznie bezprawnie odbierać restauracjom możliwość działania.
Używasz Stravy? Rozważ
włączenie Flyby , funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
VIDEO
Pokaż trasę GPS
To naprawdę przeszkadza, nie wiadomo czy hamować czy uciekać na chodnik, bo może ten z naprzeciwka nagle na chodnik przejedzie.
Ech, chłopaki, chłopaki.
Po prawo serce rozdarte.
Przynajmniej jako tako w załomie upchnięta.
Jak ja nie znoszę tego dziwactwa tutaj z wielką dziurą za krawężnikiem.
Ktoś trafił.
Kosiarka by się tu przydała.
Po prawo pod TME trwał montaż telebimu, technik siedzi na górze. Dalej spomiędzy drzewek widać parasole. Na ekranie już leciał jakiś mecz. Najwyraźniej TME postanowiło zrobić strefę kibica na mecz Polska - Słowacja. Obstawiam, że dla pracowników.
Tutaj też ktoś się przytulał do barierek.
I nawet słupowi nie dadzą postać spokojnie.
Kolejna limonkowa EV-tablica. Coraz więcej ich widać.
Progi, progi. Choć możliwe, że były tu i rok temu.
Mniejsza o podwójną ciągłą, ale zakręt ma kiepską widoczność...
...lecz niektórym to i tak nie przeszkadza.
Przed remontem chyba tu nie było wysepki. Ale może mi się tylko wydawać.
Propagandowa kontrakcja do stojących gdzie indziej reklam chwalących udział funduszy unijnych. Ciekawe tylko czy te pieniądze na drogi są wolne od tych funduszy czy tylko od flagi (czy jak kto woli - logo) UE. Choćby wpadających do innej kieszonki, by na kieszonkę drogową było.
Niemalże podwójny selfik. Tak, wiem, "ha ha".
Mmm, to chyba świeżo wylane.
I koniec. Nowe jest szersze, to dobrze, bo wąsko tu było.
Potem jest drugi odcinek, do najbliższego skrzyżowania.
Z tego co zauważyłem, to flaga Widzewa. I tak stoi pod chałupą. Pachnie mi postawą konfrontacyjną. A przynajmniej przesadą.
Kulturalny rowerzysta, który się przywitał. Realia są niestety takie, drodzy barankowi koledzy, że z takim byle crossowcem jak ja, żaden baranek nie tylko witać się sam nie chce, ale w znakomitej większości wypadków nawet nie odpowie, więc przeszła mi chęć na takie uprzejmości na drodze. No nie jestem najwyraźniej w królewskiej kategorii spandeksu.
No i atak. Coś wyszedłem z wprawy, a i wiało, więc zatrzymanie go gazem długo zajęło, bo coś trudno było wycelować, ale finalnie dostał to, o co prosił.
Żeromińskie palmy wyglądają teraz dość rachitycznie.
Obstawiam, że ta ruina to po młynie.
I znowu propagandowa tablica. Ale jaka by tablica nie była, piękny asfalt cieszy.
Wszystko co dobre musi się jednak kiedyś skończyć. Dalej, przed Brójcami, był kolejny nowy odcinek. Szkoda, że nie ma ciągłości.
Postanowiłem spróbować przejechać się po i udokumentować tzw. drogę rowerową (formalnie to drogę dla rowerów i pieszych) przy DW714. Na początku z poświęceniem trzeba było wskoczyć na chodnik, przez krawężnik poprzedzony dziurą.
Skrzyżowanie z podporządkowaną, więc przerwa w drodze, to przecież logiczne, prawda?
Nakaz ponownie za skrzyżowaniem.
Czy to tylko monitoring czy viaTOLL za zjazdem z autostrady?
Tak wyglądają wszystkie wyjazdy z bram. Ofiara losu, która to projektowała, nie dosyć, że stworzyła skocznie, to jeszcze ostre uskoki po obu stronach wyjazdu. Są fatalne - każdy przejazd boli fizycznie.
Jedyny sposób pokonywania skrzyżowań to zjazd na jezdnię. Nie - pojazd nie służy do pchania, prowadzenia, służy do jeżdżenia. I przy tej okazji poddałem się z męczarniami, bo moje plecy miały już poważnie dość uskoków.
Kolejne.
I kolejne.
I tak cały czas.
A tu niespodzianka - było pole, wyrósł zakład.
Oryginalnie było tu wyniesione przejście, ślady po montażu widać. Wydaje mi się też, ale musiałbym poszukać w archiwum, że był na nim również przejazd dla rowerów, łączący tzw. drogi rowerowe po obu stronach.
W zamian za wyniesione przejście dorzucili poduszki.
No ta poduszka coś odfrunęła ze swojego miejsca.
A tu jedna zniknęła.
Przejechałem też nową tzw. drogą rowerową z Andrespola do Łodzi. Szkoda czasu na kompletny opis. Bubel jak wszystko. I nie wiadomo co wybrać. Jezdnia pozostawiona (za) wąska, ruch bywa duży, nieprzyjemnie, a i szkoda mi kreować korki. Pseudo-DDR nienadający się do jazdy. Katastrofa.
Wyprzedził mnie kuzyn mojego roweru.
Przed przejazdem tutaj postawiony jest przypominający znak ustąp pierwszeństwa, na wypadek rowerzystów, którzy by nie wiedzieli o tym, że to pierwszeństwo wjazdu jest przed pojazdami skręcającym. Takie oznakowanie stanowi pewną kontrowersję, bo rowerzysta, który już się na tym przejeździe znajduje, ma pierwszeństwo, jak pieszy na pasach.
Nie byłem pewien czy gdzieś dojadę, jeśli pojadę dalej prawą stroną, bo projekty polskie są jakie są, a pamiętałem, że po lewej na pewno jest łączność. Ale zwróciłem uwagę na prawą jadąc dalej - rowerówka dociera do Józefiaka.
Mama z synkiem wjeżdża z prawej, skręcają w prawo.
Tylko dlaczego mama ustawiła się skrajnie po lewej i już tak zostali i trzeba ich było omijać chodnikiem?
Czyli walizki też są teraz użytkownikami dróg rowerowych? A tymczasem po prawej...
Dzwon.
Temu udało się jednoosobowo zająć cała szerokość. I tu również byłem zmuszony skorzystać z chodnika.
To jakiś trend, jak widać.
No nie ma wyjścia.
Miałem taką myśl, by zwrócić uwagę na ilość obsadzonych gniazd bocianich po drodze. Pierwsze.
Drugie.
Trzecie i... no ja mam nadzieję, że to tylko moja słaba spostrzegawczość. Bo to było ostatnie jakie zauważyłem po drodze i przy przeglądzie filmu po fakcie. To chyba nie najlepszy wynik.
Używasz Stravy? Rozważ
włączenie Flyby , funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
VIDEO
Pokaż trasę GPS
O, to jest myśl! Zakładając, że to nie użytkownik hulajnogi, a ktoś, kto znalazł ją przeszkadzającą na drodze. Powinienem chyba naśladować. Może wtedy właściciele firm nie będą czekać na to, aż robotę wykona za nich policja, a zaczną karać wszystkich nieprawidłowo parkujących klientów, bo mają do tego najlepsze możliwości.
Przyhamowałem, by wpuścić pana nadjeżdżającego z prawej. Niestety świadomość zasad pierwszeństwa w tej kwestii nie jest domeną użytkowników łódzkich dróg rowerowych, od jeansowych składaków po lateksowe baranki.
Pan odwdzięczył mi się skrętem bez sygnalizacji.
Zatrzymał się. Niby nic, ale cóż poradzę, że tak rzadkie wciąż, że mnie pozytywnie zaskakuje?
No, amerykański, więc wolno. Bo nie powiem by miejsca nie starczyło na pełnowymiarową tablicę. To aż nieestetycznie wygląda.
Byłem zdumiony, że nauka jazdy wyprzedza mnie z prawidłową odległością. To jest jedna z tych rzeczy, która się zwyczajnie nie zdarza.
Zaraz się wyjaśniło. Widać wypożyczony do egzaminu (automat?).
Ostatnie chyba trzy wyjazdy omijałem Martońską przez ul. Nowy Józefów, przejazdem przez budowę S14, pod nowym wiaduktem. Ponieważ jednak trwały na nim ostatnio prace, to uznałem, że nie będę ryzykował niespodzianek wbitych w głowę. Gdy dojeżdżałem do dotychczasowego miejsca zwężenia, ale jednak dwukierunkowego, już można było zgadnąć, co się dzieje.
To teraz mamy ruch wahadłowy.
I co do ruchu wahadłowego, to tu jest Ford, a przed nim jeszcze jedno auto.
Na czerwonym przejechałem przed wszystkich i jechałem przodem. Warunków do bezpiecznego (nie wspominając o przepisowym) wyprzedzania pojazdu jednośladowego tu zwyczajnie nie ma.
Pierwszy kierowca jechał za mną spokojnie, nie próbował się wcisnąć. Za to prowadzący Forda za święty obowiązek postawił sobie wduszanie klaksonu cała trasę.
Za nastym zatrąbieniem pokazałem w powietrze niekulturalny gest. Podejrzewam, że niezależnie od niego, ekipa w samochodzie i tak wyraziłaby co o mnie myśli, bo przeze mnie jechali półtorej minuty przez wahadło, a mogliby minutę.
Dodatkiem do gestu było wyrażenie żądania bym zaprzestał poruszać się po jezdni, w jednowyrazowej niecenzuralnej formie. Choć w zasadzie nie wiem czy mieli mnie na myśli, czy tylko przeszkadzał im mój pedał, bo jego wzywali po imieniu.
Przykład dobrego kierowcy, który chwilę wcześniej cierpliwie jechał za mną po tutejszych zakrętach, gdzie nie ma widoczności z naprzeciwka, nie próbując szaleńczo wyprzedzać licząc na łut szczęścia, jak wielu w tych okolicach ma w zwyczaju.
Mam takie podejrzenie, że kierowca nie rozpocząłby manewru zawracania, gdyby to nie rower, a auto jechało po pasie.
Postanowiłem przejechać po śmieszce rowerowej w Wodzieradach, którą zwyczajowo nigdy nie jeżdżę, bo się do tego nie nadaje, ale zrobi się z tego film na temat.
Tak, kontynuacja po lewo i tylko przejście dla pieszych do wyboru.
Tu mi słów brakuje.
Kolega rowerzysta rozciąga się na przystanku.
I już rozciągnięty i to na pewno jedyny powód, dla którego jest wyraźnie szybszy ode mnie. Też muszę się zacząć rozciągać.
Wjechałem też na nowo wybudowaną śmieszkę przed nowym węzłem S14 przy ul. Złotno.
Priorytet dla wyjazdu z zakładu, podkreślony dramatyczną kostką.
Przy okazji tam po prawo przemknął rozciągnięty kolarz, to już chyba mnie dubluje.
No tutaj to przynajmniej jest przejazd. Cieszmy się. Jak otworzą węzeł to tylko pewnie 10 minut czekania.
Znak ktoś obrócił, prawie na pewno wcześniej stał dobrze, może jakiś odważniejszy rowerzysta postanowił symbolicznie pokazać, co o tym sądzi. I już tu widać koniec drogi nieopodal.
Po prostu genialne.
Kolejny przykład z nieśmiertelnością pieszych, wytworzoną przez żenującą propagandę dziennikarzy bez pojęcia, którzy dopowiadają cuda do pseudozmian w PoRD o pierwszeństwie pieszych. Chodnik zastawiony parkującymi, nic kierowca nie widzi, ani ja.
Tu jeszcze wciąż dziarsko jedzie, no bo czas reakcji też robi swoje, ale już pieszy wskoczył na pasy.
Kierowca zdążył stanąć.
Pieszy przeżył, zadowolony niechybnie ze swoich rzekomych nowych mocy, tylko czy warto tak zdrowiem stawiać na swoim?
Ach te łódzkie drogi z *nakazem* ruchu rowerów!
Panowie pędzą dziarsko do akcji.
Całkiem niedawno był tu grząski piach na wjeździe na teren budowy. Inwestor wylał jakiś kawałek asfaltu, może z własnej woli, może przymuszony przez miasto. Trochę strome najazdy, ale i tak zdecydowanie lepiej. Jak na stan tymczasowy ujdzie.
Czy komuś może nie brakuje zderzaka, obstawiam, że przedniego?
Ciężko powiedzieć nawet czy pani przepuściła pieszą, bo przejechała jej po piętach.
Rowerzysty nie miała zamiaru czy tych kolejnych pieszych. Gdyby ktoś się upierał - tak, co do zasady tu nie musi rowerzystów wpuszczać, choć czerwona i wyniesiona wysepka sugerowałaby zwiększone zwracanie uwagi na poprzecznych użytkowników.
Akurat tu nie ma za bardzo co liczyć na refleksję, obawiam się. To raczej bardziej złożony problem.
Uprzejmy kierowca w Mercedesie daje mi znak ręką, bym wyjechał z wyjazdu spod Manufaktury.
Taksówkarz musiał się wcisnąć na dojeździe do czerwonego, przy tych koleinach i na gazetę, bo przecież korona z taksówkarskiej głowy by spadła, gdyby poczekał za rowerzystą.
Stanąłem wpuścić pieszych i cyklistów uważających się za pieszych, a tymczasem rowerzystka zjeżdżająca z ronda...
...
...choć nie do końca się zmieściła w kadrze, to wystarczająco, by widzieć, że postanowiła przejechać między nimi.