Wpisy archiwalne w kategorii

40 - 70 km

Dystans całkowity:17902.10 km (w terenie 58.10 km; 0.32%)
Czas w ruchu:24:12
Średnia prędkość:28.36 km/h
Maksymalna prędkość:58.26 km/h
Suma podjazdów:277 m
Liczba aktywności:314
Średnio na aktywność:57.01 km i 1h 36m
Więcej statystyk

Łódź - Gospodarz - Rydzynki - Tuszyn - Modlica - Rzgów - Łódź

Poniedziałek, 24 maja 2021 · Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.





Naprawdę? To teraz też są użytkownicy dróg rowerowych?
No, niektórzy naprawdę tęsknią za latem.
Uwielbiam takie wyprzedzanie tuż przed skrzyżowaniem - byle pierwszy!
Dalszy ciąg DDRamatów. Znowu ktoś miał łajno w głowie.
Oczywiście co kilkanaście metrów obniżenie dla wjazdu do wirtualnej działki.
Tuż przed wiaduktem koniec, nie ma. Dla jadących z mojego kierunku rowerzystów podnosi niezwykle bezpieczeństwo, bo przecież najpierw należałoby przejechać na lewo przez oba pasy, a potem znowu wrócić na prawo na jezdnię.
O, i za wiaduktem znowu na śmieszkę. Szanuję rowerzystę z naprzeciwka, który ma tę drogę tam, skąd wzięła się mądrość inżyniera, który to zaprojektował.
Oczywiście skocznie kontynuowane.
Tak jak i śmieszki rowerowe powstają z powodu kierowczyków, tak i dzięki nim wyrasta coraz więcej progów, które często z niezrozumiałych powodów utrudniają również jazdę innym użytkownikom drogi. Ten w Zofiówce.
Tu też Zofiówka.
Mała droga w kierunku Młynku w Tuszynie. No nawet kolarką trudno byłoby wejść między krawężnik a próg.
Ostatnio nie ma zbyt wielu okienek pogodowych, więc dziś nie brakowało cyklistów wyprzedzających moje ledwo toczące się zwłoki.
Wyprzedziła mnie nawet motorówka! To rzadkie. No dobrze, wiem, na wylocie z Tuszyna na Modlicę jest jakiś sklep w temacie.
Tramwaj już był, ale to tak dla większego terenowego kontekstu - zaparkowany obok zabytkowego tramwajowego mostu.
Na gazetę...
...tylko po to by...
...zjechać na pas po prawej, bo przecież korona by z głowy spadła, gdyby to zrobił za mną, gdzie zresztą było więcej miejsca.
Tutaj kierowca, chcąc ominąć samochód czekający na skręt w lewo, nie użył ani wyobraźni ani pamięci ani też prawego lusterka, bo co tam rowerzysta.
Ktoś im ukradł koguta?

Łódź - Górka Pabianicka - Konin - Lutomiersk - Babice - Łódź

Piątek, 21 maja 2021 · Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.





O! Istnieje jednak jakaś kampania reklamująca szczepienia.
Co to też po tych drogach rowerowych się nie porusza.
I znowu kampania.
Dalmierza nie mam, ale raczej nie była to przepisowa odległość. Pewnie nauczyciel w L-ce poinstruował: "to tylko rowerzysta, tylko na egzaminie musisz pamiętać o prawidłowej odległości".
A tutaj wiadomo, ostatecznie i ten z naprzeciwka będzie uciekał i ja też - prawa fizyki.
To był taki ciekawy manewr, wyprzedzanie z ostrym ścięciem z kierunkiem prosto na łuk zakrętu...
...by zdążyć przed ciężarówką z naprzeciwka.
Ten za to uznał, że nie wytrzyma tej chwili postoju autobusu. Jaka znowu linia podwójna ciągła?
Podczas poprzedniego przejazdu coś nie zadziałała ta nowa instalacja w Górce Pabianickiej, pokazująca prędkość.
Tym razem też jakoś z daleka zmierzyło mi te 46 km/h jakie oczywiście utrzymywałem pod koniec podjazdu.
Konin. Te poduszki coś niezbyt dobrze pasują do wygodnego przejazdu rowerem czy np. autobusem, co niby miało działać z założenia. Obstawiam, że był dostępny jeden rozmiar poduszek w najtańszej ofercie w przetargu, a tu jezdnia jest dość wąska.
I kolejny, któremu za ciężko za rowerem, więc kombinował, zmuszając mnie do użycia hamulców, bo przecież to tak łatwo się zmieścić dwuczęściowym pojazdem...
...tuż przed nadjeżdżającym samochodem.
"Na pewno zdążę" na wąskich drogach zdarza się nader często.
Jak wspominałem.
A tu kierowca wyprzedził mnie tuż przed skrzyżowaniem...
...mając plan skręcić w prawo.
Ścinamy...
...ścinamy!
A tu inny ekologiczny pojazd na dobrą pogodę. Co prawda jego "spaliny" na asfalcie nie wyglądają dla mnie zbyt ekologicznie.
Znak próbował mnie przekonać, że dalej nie pojadę.
Ten też. Ale ostatecznie nie byłoby dużo zawracania.
No i klops. Kolejna żenada, dno, droga antyrowerowa.
Przy wyjeździe z fabryki zdaje się że fragment z nieociosanego granitu czy czegoś innego nieprzyjemnego, by rowerzysta wiedział, że nie ma pierwszeństwa przed bramą.
I oczywiście obniżenia w pozostałych bramach.
Odrobinę dalej zmiana strony jezdni, to też ulubiony niewypał konstrukcyjny projektujących takie żenady architektów-kierowców.
I natychmiast koniec. Jedyne z czym mi się kojarzy coś takiego, to z tymi końskimi "spalinami" wspomnianymi wcześniej. I to właśnie w głowie ma każdy kto bierze udział w projektowaniu takich koszmarków i ich zatwierdzaniu.
Koniec drogi. Jak to zwykle bywa dość nieproblematyczny dla roweru czy pieszego, choć mimo dosyć twardej nawierzchni, być może posiadacze super lekkich opon mogliby nie być zadowoleni z pokonywania tego odcinka.
Na drugim końcu brak utrudnień.
A cóż to?
To Jogo-urt się zepsuł!
Skrzyżowanie Włókniarzy i Drewnowskiej. Ta górka była popularna wśród części rowerzystów, oferując terenowe podjazdy o różnej trudności. Najwyraźniej nastał jej koniec, już jest częściowo zlikwidowana, coś się tu kroi.
Tylko z jakiego powodu budowa musiała się zacząć o destrukcji ciągłości drogi rowerowej? Ja wiem, rowerzyści są absolutnie na końcu priorytetów miasta.
A to tak z mojej niewiedzy. Podczas poprzedniej wycieczki dostrzegłem jedno auto z taką limonkową (?) tablicą. I tak, zupełnie nie wiedziałem co to. Miałem sprawdzić, ale zapomniałem. Manufaktura dziś pomogła, bo trzy auta z takimi tablicami stały pod ładowarką samochodową, a i kierowca tego miał nadzieję (niestety chyba płonną, z racji liczby miejsc na oko), tam się podłączyć.
Jarmark wyrósł na drodze, trzeba było przejechać bokiem.
Jakiś kolorowy zwierz, ale nawet nie zwróciłem uwagi na niego jadąc, więc nie wiem co to.
A tutaj nagły skok prosto pod nadjeżdżającego rowerzystę. O dziwo rodzice nie zbesztali mnie, a dziecku zwrócili uwagę (kulturalnie), że trzeba uważać gdy się wchodzi na drogę. Brawo!
Niby COVID i dystans. Choć to zjawisko istniało i przed.
A tu była zemsta, bo wcześniej, na czerwonym, wyjechałem prawą stroną przed ten samochód. Także przeciskał się jak mógł, a ja nie miałem gdzie uciekać. Moja wina, że nie jechałem środkiem pasa, co jest znacznie bezpieczniejsze w takich sytuacjach, niezależnie co przepisy o tym mówią. Ale wybrałem prawy skraj by jak najszybciej kierowcy dać możliwość przejechania za krawężnikiem. Nie wolno być zbyt uprzejmym.
Szykowali się do wyścigu na ćwierć mili?
Okienko pogodowe. Ja na rower, wielu do ogródków. Wcale się nie dziwię, też bym chciał. Zwłaszcza po rowerze. Ale w miejscach, które lubię, nie ma gdzie szpilki wcisnąć.
Cóż to tym razem? Mandaty za brak maseczek w tłumie?
A nie...
...to mikro protest przeciwko bezprawiu tych u koryta.
Może coś się zmienia, bo w gruncie rzeczy nie tak ich wielu? Chociaż z drugiej strony w tych pojazdach pewnie można zmieścić więcej niż 12 funkcjonariuszy. Ale widywałem już przy tych proteścikach tu pod sądem znacznie większe siły.

Łódź - Górka Pabianicka - Piątkowisko - Pabianice - Łódź

Sobota, 15 maja 2021 · Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.





Klasyka w tym miejscu.
Jest już chodnik, a obok niego krawężnik i przestrzeń, którą zdecydowanie można podejrzewać o bycie planowaną na DDR.
Przejazd S14 nad Maratońską już jest.
Choć nie na tyle, by już objeżdżać rowerem budowę, no bo nie przeskoczysz.
Za wiaduktem z prawej widać już wylany asfalt DDR.
Tu był w zeszłym roku próg, ślad jego zresztą widać, ale wymienili na poduszki. Dla rowerzysty wygodniej.
I nawet motorniczy umie ustąpić przejazdu rowerzyście na przejeździe...
...czego nie można powiedzieć o niektórych kierowcach.
Jejku! Gdzie mogę się zobaczyć, gdzie?
Miło, że tu nie zapomnieli o oznakowaniu.
Ktoś w rodzinie miał za dużo zapór?
Tutaj to szczególnie ciekawa.
Ułożyli niczym rondo pinezkowe.
Nic nie powiem.
Cicho sza.
Niektórym rolkarzom chyba nikt nie wyjaśnił, że łatwiej jechać przodem do kierunku ruchu.
Boksy, nad których celem zastanawiałem się niedawno, wypełniły się teraz czymś w rodzaju wystawy. Nie przyjrzałem się bliżej.
No i mamy pierwszy dzień otwarcia ogródków gastronomicznych po długiej przerwie!
Tłumy wszędzie.
Też miałem ochotę, ale nie dostrzegłem wolnego stolika.
Była rzeka stęsknionych za wolnością, co nie ułatwiało przejazdu przez Piotrkowską.
Tu stojąca pani postanowiła zacząć omijanie pojazdu przed nią, nie używając prawego lusterka. Może powinienem był jej zabrać, skoro niepotrzebne?
Tłumnie!

Łódź - Starowa Góra - Rzgów - Kalinko - Tadzin - Konstantyna - Łódź

Czwartek, 13 maja 2021 · Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Jeśli używasz Stravy, rozważ włączenie Strava Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.





Czasami mam wrażenie, że w Łodzi trwa nieustanny konkurs na najgłupsze miejsce na zaparkowanie hulajnogi.
Nietypowe. Zwykle młode pokolenie lepiej radzi sobie z jako-taką świadomością istnienia dróg rowerowych niż to starsze. Ci tutaj twardo szli na zwarcie prosto pod moje koło.
Co tam pierwszeństwo, gdy ma się blachę.
Przy poprzednim przejeździe obstawiałem, że tu zapadł się asfalt i zbierała się w nim spływająca woda, bo była duża kałuża. Teraz myślę, że jednak nie spływała, a wypływała...
Uwierzcie na słowo, że są tu po prawej dwa konie. Eko-kosiarki?
Przerysowana wersja problemu wystających studzienek.
Tak jest na całej ulicy. Tu wygląda dość komicznie, bo sam asfalt nie ma śladów rozbiórki. Ale na dalszym odcinku był już sfrezowany, więc najwyraźniej kolejność taka, że najpierw nowe studzienki (czy w tym rozmiarze to się tak nazywa?), a potem reszta.
Tu pan kierowca też bardzo chciał być pierwszy, ale finalnie łaskawie zahamował.
Rzgów odzyskał tramwaje! No, jeden tramwaj. A i niewiele więcej ma szyn niż te pod nim.
Tramwaj wygląda na prawdziwy, tylko ten motorniczy to jakaś atrapa.
Tadzin. Ostatnio jechałem tędy 25.07.2020 i progów tu nie było. Na szczęście jest kawałek marginesu na koła rowerowe. Pierwszy.
Drugi.
Trzeci.
Czwarty. Całą wieś ograniczenie do 30 km/h. Uważam to za pewną przesadę, a i wjeżdżanie autem co chwila na próg by mnie irytowało. Ale widać na mentalność Polaka inaczej się nie poradzi.
Również w lipcu ostatnio jechałem przez Starową i również tu wtedy jeszcze nie było spowalniaczy. Pierwszy zestaw poduszek.
Drugi.
Trzeci.
Czwarty w oddali.
Spodziewałem się, bo to popularne miejsce na nagłe skręty do parku bez sygnalizowania.
W zasadzie to mam za duże nadzieje co do młodzieży. Tu jeszcze dziewczyna podczas marszu wymachiwała ręką na całą szerokość, o mało co nie zdejmując pana z hulajnogi.
A tu rowerzysta z włączaniem się na wiarę, bez najmniejszego spojrzenia na drogę.
Chwilę potem zorientował się, że ktoś jedzie, tracąc kontrolę nad rowerem z wrażenia.
Trudno wyciąć czytelną klatkę z tymi osobno odświeżanymi segmentami. Jedynka na przodzie liczby całkowitej.
Gdy podjeżdżałem w okolice gniazda, to prezentował się ładnie na stojąco, ale ledwo zatrzymałem się by sfotografować, to złośliwiec (złośliwica?), przeszedł do ukrytej pozycji leżącej.

Łódź - Byszewy - Skoszewy - Cesarka - Stryków - Swędów - Szczawin - Janów - Łódź (+JŁ)

Wtorek, 2 lipca 2019 · Komentarze(2)
Kategoria 40 - 70 km
Sparingpartner JŁ




Pierwsza wycieczka od niepamiętnych czasów w towarzystwie JŁ. Na start kilka km solo na spotkanie na Hetmańskiej. Dalej już razem. Na nieprzyjaznym gwieździstym skrzyżowaniu na końcu Pomorskiej wykonaliśmy tradycyjny fortel z przechodzeniem przez przejście dla pieszych. Udało mi się już zapomnieć co jest gdzie w Nowosolnej i ponieważ długo nie widziałem spodziewanej nowej drogi rowerowej, zacząłem wątpić czy wybrałem właściwą odnogę. Droga jednak odnalazła się po chwili.

Co mądrzejsi rowerzyści ignorują ten "nowo-twór" antyrowerowy (tak, widziałem wiele gorszych, ale nadal).

1-20190702_180142.701000

Pieszy całkiem przepisowo idzie po lewej stronie DDR. Nawet jeśli przypadkiem, to jednak! Chyba nigdzie indziej nie widziałem dotąd zbudowanego odseparowanego pasa, który jest oznaczony po prostu jako droga rowerowa mimo braku chodnika. Tutaj rowerzyści mają pierwszeństwo.

2-20190702_180415.150000

Zapomniałem, że droga kończy się gwałtownie barierką i nie ma przed nią zjazdu na jezdnię, więc trzeba zeskakiwać z krawężnika.

3-20190702_180819.569000

Niespełna pół kilometra dalej jest góra 100 m jej przyszłej, jak mniemam, kontynuacji, której już dziwiłem się wielokrotnie. Z tej strony nie ma na szczęście nakazu, ale postawili go na zapas dla nadjeżdżających z naprzeciwka, żeby zadbać o ich bezpieczeństwo dwukrotnym przekraczaniem jezdni.

4-20190702_180929.512000

Na przejeździe kolejowym w Glinniku zatrzymały nas światła. Przejeżdżał okolicznościowo wymalowany biało-czerwony pociąg ŁKA o imieniu "Marszałek".

5-20190702_190241.002000

6-20190702_190242.568000

Wiało mocno z północy.

Zdjęcia na mapie

Łódź - Gospodarz - Rydzynki - Tuszyn - Modlica - Rzgów - Łódź

Sobota, 29 czerwca 2019 · Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Szybki malec




Po nader intensywnym treningu dnia poprzedniego powinienem był zdecydowanie pauzować. Ale ponieważ temperatura w niedzielę miała sięgnąć 36 °C, to chciałem wykorzystać dzień ze znośną pogodą. Szło ciężko, jechałem z bólem i bardzo wolno. Nogi wyraźnie dawały znać, że potrzebowały odpoczynku, a nie kolejnej jazdy.

W Kalinku rozbawił mnie mikrus na rowerze, który widząc mnie z pewnego dystansu postanowił nie dać się wyprzedzić. Nie miał pewnie nawet 10 lat, ale gdy się do niego zbliżyłem to zasuwał już przeszło 25 km/h. Nawet gdybym miał więcej zapasu sił, to żal by mi było psuć mu tę satysfakcję na tym krótkim odcinku.

Łódź - Gorzew - Piątkowisko - Dobroń - Róża - Rydzyny - Guzew - Łódź (+BS)

Piątek, 28 czerwca 2019 · Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Sparingpartner BS




Wycieczka ze sparingpartnerem o zdecydowanie lepszej kondycji. W okolice wyników kolegi nie jestem się w stanie zbliżyć, ale i tak jazda w silniejszym towarzystwie wymusiła na mnie tempo, którego samemu bym nie utrzymał. W efekcie wyraźnie przebiłem swój rekord sezonu, co szczególnie widoczne było na najszybszych 50 km. Większy kryzys sił dopadł mnie w Łodzi, jakieś 10 km przed metą i średnia zaczęła wyraźnie spadać. Nie mniej jednak bardzo udana przejażdżka.

Łódź - Złotno - Babiczki - Kazimierz - Słowak - Rąbień - Łódź

Niedziela, 23 czerwca 2019 · Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Coś się tu zacięło




Roślinka, która rosła obok miejsca, gdzie stanąłem wymieniać baterię w kamerze.

01-20190623_185233

Niecierpliwy kierowca szerokiego dostawczaka uparł się wyprzedzać rowerzystkę, gdy byłem bliski mijania się z nią, a droga szeroka nie była. Musiałem zahamować, by zdążył ją minąć, oddalić się i mnie nie zahaczyć.

03-20190623_190146.728000

04-20190623_190147.527000

W Słowaku, gdy jechałem swoim leniwym emeryckim tempem, wyprzedziła mnie wyraźnie szybsza rowerzystka. Podziałało mobilizująco i postanowiłem spróbować potrzymać się na jej ogonie. Pani dostrzegła pościg i na skręcie do Zgniłego Błota poprosiła o zmianę. Prowadzenie męczy bardziej. Po jakimś czasie zrównaliśmy się i zamieniliśmy parę słów. Jak się okazało to był jej drugi wyjazd rowerem w sezonie. Ech, moja zawstydzająco słaba kondycja! Rozstaliśmy się w Woli Grzymkowej, skąd moja przelotna towarzyska obrała azymut na Aleksandrów Łódzki. Wspólne kilka kilometrów to pewnie był mój najszybszy odcinek dziś.

Zdecydowanie zieleń przy wielu drogach rowerowych w Łodzi wymaga przycięcia. Tu nie da się nawet minąć z rowerzystami z naprzeciwka.

05-20190623_202156.751000

Pojechałem sprawdzić stan zaawansowania remontów drogi rowerowej wzdłuż Zgierskiej. Jest już w miarę przejezdna. Za to liczydło rowerów wyraźnie się zacięło.

02-20190623_202858_040

Dawne odcinki z kostki wymienili na asfalt.

06-20190623_203207.247000

Po drodze wciąż czyhają na cyklistów drobne pułapki.

07-20190623_203332.385000

08-20190623_203347.680000

09-20190623_203351.112000

Przejazdu dla rowerów przez Limanowskiego nadal brak. Ciągłości drogi na kilkanaście metrów przed Lutomierską też. Nie pamiętam jaki miał być plan tej przebudowy, być może coś jest po drugiej stronie jezdni, tego nie sprawdziłem. Również na wysokości Manufaktury jest nowy asfalt, który ciągnie się również wzdłuż Pałacu Poznańskiego. Oby po remoncie dało się z drogi rowerowej włączyć na jezdnię, a nie jak dotychczas, gdy kończyła się na łańcuchach grodzących jezdnię.

10-20190623_203624.495000

Zdjęcia na mapie

Łódź - Jordanów - Brzeziny - Sierżnia - Byszewy - Nowosolna - Łódź

Sobota, 22 czerwca 2019 · Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Jak uprzykrzyć rowerzyście jazdę




Po 5 dniach spędzonych z dala od roweru, wreszcie przyszedł czas na przejażdżkę. Próbując skusić JŁ na wspólny wypad zaplanowałem coś w jego rejonach. Kuszenie znowu się nie powiodło, ale skoro trasa już była, to projekt można było wykorzystać, zwłaszcza, że duża jego część to były nieodwiedzone jeszcze w tym roku drogi.

W Janinowie przejeżdżałem nad autostradą A1. Dzień wcześniej jechałem tam dołem, samochodem, wracając do Łodzi z delegacji.

Autostrada A1

Przy drodze między Starymi Skoszewami a Nowosolną jest nowa ścieżka rowerowa. Zaczyna się zwiastunem przy odgałęzieniu do Nowych Skoszewów - oderwanym kilkunastometrowym kikutem, na którym na dodatek stoi nakaz ruchu rowerów (na wyciętej klatce zasłania go inny znak, ale widać zza niego wystającą niebieską tarczę). Aż jestem ciekaw co uniemożliwiło dołączenie tego fragmentu do reszty. Może policja powinna wykorzystywać okazję i stawiać tu patrole, by karać mandatami niepokornych rowerzystów niekorzystających z tego obowiązkowego udogodnienia?

Kikut drogi rowerowej

Właściwy początek ma przy skręcie do Bogini. Znaku nakazu brakuje od tej strony. Może to i dobrze, bo potencjalny wjazd ani bezpieczny ani wygodny. Co prawda i włączanie się z niej do ruchu wygląda mało przyjemnie.

Początek przy skręcie do Bogini

Po pół kilometra szykana - DDR przechodzi na drugą stronę jezdni. I to dosłownie przechodzi. Przejście dla pieszych, przejazdu nie ma.

Przechodzimy na drugą stronę

Oczywiście cała ta droga dla rowerów jest usiana także innym tradycyjnym rodzajem szykan, czymś czego bezmyślności nie pojmę - priorytetem istniejących jak i - na domiar złego - zaplanowanych wyjazdów z posesji. Teoretycy zza kierownicy, którzy ewentualnie raz na rok wsiądą na rower, uwielbiają powtarzać banialuki, że to żadne utrudnienie. W rzeczywistości jest to bardzo męczące (szczególnie jako dodatek na podjeździe), niebezpieczne lub wręcz niemożliwe do pokonywania przy większych prędkościach i stanowi nieuzasadnione pogorszenie w stosunku do warunków jazdy na jezdni. A potem agresorzy w autach mają pretensje, że rowerzysta jedzie po ulicy, gdy jest droga "dla niego" obok. Takie coś posiadacze szosówek i silnych nóg będą omijać na bank.

Skocznia dla rowerzystów

Kolejną przeszkodą jest usuwanie naturalnego pierwszeństwa przejazdu przy skrzyżowaniach z drogą podporządkowaną - zakręt uniemożliwia zachowanie prędkości i zwiększa ryzyko, że kierowcy przecinający drogę rowerzysty będą wymuszać na nim pierwszeństwo. Przejazd powinien być poprowadzony bezpośrednio przy jezdni, na wprost, jak dodatkowy pas. Ale cieszmy się, że chociaż przejazd jest, bo to przecież wcale nie standard.

Odbieranie pierwszeństwa

Po dwóch kilometrach znowu zmiana strony jezdni. I jak już wspomniałem przejazdy to nie standard. Tu znowu nie ma. Wiem, wiem - antyrowerowi frustraci, policja i decydenci uważają, że rower służy do pchania i nieustannie wspominają, jak to korona z głowy rowerzyście nie spadnie, gdy przeprowadzi rower pieszo. Bo to dla jego bezpieczeństwa czyli dla jego dobra, o które bardzo dbają. I tak na niektórych trasach niech robi to co kilkadziesiąt metrów i kilkadziesiąt razy.

Szykany na DDR

Mam mieszane uczucia do projektu przejazdu przy jednym z przystanków autobusowych. Ostatecznie, przy tym całym wypchnięciu ruchu rowerowego z odbywania się w połączeniu z ruchem na jezdni, może to i nawet mieć jakiś sens, poprowadzenie go za przystankiem.

Objazd drogi rowerowej za przystankiem

Bo przy wszystkich innych przystankach (poniżej jeden mijany wcześniej) na tej drodze można się spodziewać, że z budki wyjdzie ktoś znienacka pod koło. Czyli znowu szykana.

Potencjał na oczekujących na autobus na DDR

DDR kończy się na wysokości skrętu do Janowa. Obecność skrzyżowania daje przynajmniej dość naturalny wjazd i zjazd.

Koniec na skręcie do Janowa

Całość ma mniej więcej 3300 m, podzielone na (piesze) zmiany strony jezdni na 500 m, 2000 m i resztę. To nie jest tak, że odizolowanie od ruchu samochodowego mnie nie cieszy wcale. Ale w praktyce taka infrastruktura nie jest żadnym ułatwieniem, a irytującą przeszkodą, w każdym razie na pewno dla cyklistów jadących dalej niż do sklepu po piwo. I ze smutkiem muszę przyznać, że to może być najlepsza nowa droga rowerowa jaką widziałem od jakiegoś roku, a i pewnie dłużej. Bo przynajmniej cała jest z asfaltu o znośnej fakturze. A to przecież wciąż wyjątkowa rzadkość, niestety. Pewnie Unia Europejska wymusza poprawianie bezpieczeństwa słabszych uczestników ruchu przy remontach dróg. Ale już nikt nie pilnuje tego, by było to z sensem, a nie udawane.

Mam słabo opanowaną topologię gwiazdy w Nowosolnej. Miała być Pomorska, a wjechałem na Jugosławiańską. Szybko domyśliłem się, że coś się nie zgadza, bo nawierzchnia drogi była zdecydowanie za dobra. Na Pomorskiej bez zmian - dziura na dziurze.

Co do pogody, to ten dzień był ulgą od upałów i maksymalna temperatura to było ledwie 25 °C. Wiatr północno-wschodni, więc pchał przy powrocie.

Łódź - Jordanów - Przanówka - Koluszki - Różyca - Borowa - Zielona Góra - Łódź

Niedziela, 16 czerwca 2019 · Komentarze(0)
Kategoria 40 - 70 km
Głowa Strzemińskiego




Jak to ładnie opisał kolega, któremu chwaliłem się porannymi wyjazdami w tym tygodniu, do piątku, każda moja wycieczka była w inną stronę świata. Ale były to tylko trzy kierunki  - brakowało wschodu do kompletu. Poza tym już w sobotę tydzień temu myślałem o Koluszkach. Wiatr co prawda znowu był niekorzystny, ale koncepcja uzbierania 4 wycieczek w 4 różne kierunki geograficzne w tygodniu przypadła mi do gustu. A z wszystkim pomogła pogoda, bo z perspektywy prognoz z czwartku, niedzielę spisywałem całkowicie na straty. Nie potwierdziło się - nie dosyć, że odwołali deszcze, to temperatura spadła do całkiem znośnej.

Motywem przewodnim był Strzemiński, bo chciałem zobaczyć ławeczkę mu poświęconą, którą odsłonięto w Koluszkach 5.10.2018 i jakoś ta informacja do mnie dotarła. A pamiętałem ze swojej pierwszej wycieczki do Koluszek pomnik jego projektu, stojący obok stacji kolejowej. Dla kompletu ów sfotografowałem i dziś.

Pomnik Orła Białego w Koluszkach

Ławeczka stoi pod Miejską Biblioteką Publiczną im. właśnie Władysława Strzemińskiego.

Ławeczka Władysława Strzemińskiego w Koluszkach

Gdzieś czytałem, że sposób przedstawienia postaci ma nawiązywać do powyższego pomnika Orła Białego. Mimo wszystko bardziej tu człowiek przypomina człowieka niż ten orzeł... cokolwiek.

Zbliżenie na Strzemińskiego

Tuż obok ławeczki jest stacja Wojewódzkiego Roweru Publicznego. A do biblioteki prowadziły mnie namalowane sierżanty rowerowe.

Stacja rowerów w Koluszkach

Nigdy nie korzystałem z tego systemu, bo w Łodzi używałem tylko ŁoRP. Zaintrygowało mnie, że same rowery mają czytnik zbliżeniowy. Ale nie poświęciłem czasu na zapoznanie się z instrukcją, bo w końcu jakiś rower już miałem pod ręką.

Rowery mają NFC

Po drodze jeszcze ustrzeliłem kościół pw. Niepokalanego Poczęcia Maryi Panny. Bo był, po drodze.

Kościół pw. Niepokalanego Poczęcia Maryi Panny w Koluszkach

Jadąc ul. Długą (nie lubię drogi między Gałkowem Małym a Justynowem - liczni nerwowi kierowcy na wąskie drodze) zastanawiałem się czy rozpoznam jeszcze skręt do Zielonej Góry. Okazało się, że jest i drogowskaz, który nawet dałem radę zauważyć, mimo bardzo intrygującej jego lokalizacji względem skrzyżowania. 

Ciekawe miejsce na montaż drogowskazu

Zebrałem rowerowy tydzień w jedną mapę. To by mogła być róża wiatrów Strzemińskiego. Chociaż tak naprawdę to nie, bo zbyt skomplikowany kształt.

Mapa tygodnia