Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
Pierwszy raz w tym roku do Kalonki, Strykowa, Dobrej. Pierwszy, bo wciąż Park Krajobrazowy Wzniesień Łódzkich brzmi mi na przeciwnika zbyt ciężkiej wagi jak na mnie. Z drugiej strony lubię tamtejsze drogi i okolice, więc trochę tęskniłem. I już dwa razy wcześniej zahaczyłem o fragmenty Parku i nawet dałem radę (choć z bólem). Była więc duża szansa, że jakoś przejadę.
Wyjechałem wyjątkowo wcześnie jak na siebie. Na tyle, że miałem zapas na powolną walkę z podjazdami. Rzeczywiście było wolno i trudno. Jednocześnie, siłą rzeczy, jest sporo przyjemnych i szybkich zjazdów.
Wprawdzie ten zapas czasu był trochę naciągany, bo jednym z czynników, które przyspieszyły wyjazd, był popołudniowy deszcz prognozowany w
nowcastingu. Ale udało się - intensywny opad z odrobiną wyładowań atmosferycznych dotarł do Łodzi jakiś kwadrans po moim powrocie do domu.
Nadchodzi 9 maja, dzień mitu ruskich i ich kłamstw.
Używasz Stravy? Rozważ
włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
Tym razem poczułem pragnienie. Nie to co
30 kwietnia, gdy wybrałem się bez przekonania. Pragnienie na zrobienie seteczki.
Do Łęczycy szło lekko, potem już trochę mniej lekko, a im bliżej celu, tym gorzej. Wybranie na koniec Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich to przedni pomysł. Na podjeździe do Janowa krytycznie rozpatrywałem swoje życiowe błędy, w każdym razie te odnośnie decyzji sprzed kilku godzin.
A Łęczyca, bo wiatr miał wiać lekki od Łęczycy, ale do Łęczycy jedzie się więcej w dół niż w górę, a wspinać się z powrotem miałem już z wiatrem w plecy.
Pierwszy raz na krótko. Znaczy na długo (jak na moje możliwości), ale w krótkim rękawku i w krótkich spodenkach. Wiem, że inni już dawno zaczęli, ale ja wciąż bałem się przeziębiania. Po 18 zrobiło się dość chłodno, ale do końca nie musiałem sięgnąć po przeciwwiatrówkę.
Nie wziąłem poprawki na to, że ciepło nie bierze się z powietrza, a z mocniej działającego słońca i nie nałożyłem na siebie filtra, a wypadałoby na te kilka godzin jazdy. W efekcie spaliłem się na raka. Oby tylko w kwestii koloru...
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
W ostatnią sobotę w drodze powrotnej wjechałem na budowę S14 na nieco ponad 2 km. Pomyślałem sobie wtedy, że wreszcie wypadałoby ją kiedyś zwiedzić, bo jeszcze ją otworzą, zanim się zbiorę. A codziennie niemalże widuję ślady cudzych wycieczek po tej drodze. Tymczasem ja dopiero byłem na niej drugi raz. Poprzedni był 17.07.2021. Wtedy przejechałem odcinek od DK14, z dokładnym zwiedzaniem tamtejszego węzła, do wysokości Łaskowic, bo tam kończył się asfalt. Tamten odcinek też miał ok. 2 km, choć wtedy objechałem go w obie strony plus doszło zwiedzanie węzła.
Dzień wcześniej tak z grubsza założyłem, że może zrobię taką wycieczkę, choć późno wstałem i falami mi się trochę chciało, trochę nie chciało, ale w końcu przed 17 się zebrałem, co już było zupełnym limitem jak na sens w ogóle ruszania. Nie miałem pojęcia jak daleko sięga asfalt. Nie miałem jakichś założeń czy jechać również tam, gdzie nie sięga. Natomiast to co wiedziałem, to że chcę dokładnie objechać wszystkie ślimaczki węzłów jakie będą po drodze.
I tyle się udało. Od Maratońskiej (węzeł Retkinia) kierowałem się na północ, objeżdżając wszystkie nitkach skrzyżowań, aż przed Aleksandrowską zatrzymały mnie hałdy piasku. Potem jazda już bez zwiedzania na południowy kraniec, choćby dlatego, że wiatr był dziś dość silny, północny, więc w tym kierunku mogłem sobie przyjemnie utrzymać jako-takie tempo.
Przy DK14 (węzeł Łódź Lublinek) część ruchu jest już przekierowana na nowo wybudowane nitki, więc nie da się ich zwiedzić w całości, ale na szczęście te objechałem w lipcu. A skutkiem zmian ruchu trochę dodałem śladu w tamtej okolicy, tam gdzie pewnie nie powinienem :X.
Objechałem też śmieszki rowerowe przy Maratońskiej w okolicy węzła. I śmieszno i straszno. I tamtejsze rondo ósemkowe i rondo na wschód od S14. Zapomniałem o mniejszym rondzie na zachód, by tam też zrobić kółko. No trudno.
Bardzo przyjemny sposób na świętowanie. Bo i na budowie prac nie ma w weekendy i w święta, więc można pozwiedzać nie wadząc nikomu. Przejeżdżał zresztą nieopodal mnie samochód inspekcji lub ochrony, ale ani mnie ani nikogo innego nie zaczepiali.
W niedalekiej przyszłości może się odważę na próby terenowe i zwiedzenie podwalin pod dalszy odcinek na północ, który ma sięgać aż do A2.
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
To nie jest tak, że mam kondycję na robienie setek czy choćby chęć. Ale przyszedł ostatni dzień miesiąca, pogoda miała być ładna, obiecywali w prognozach brak wiatru, postanowiłem więc upolować kwietniowego Fondka. Z wiatrem to mnie chyba nieco oszukali. Wydawał się być całkiem zdecydowany, północny północno-wschodni i raczej mi pomagał w kierunku Szadku. Miałem pewne obawy, jak będzie wyglądał powrót, gdy już będę bardziej zmęczony, ale na oko, a raczej "na nogi", do tego czasu zmniejszył się. Nie tylko z wiatrem nie do końca się sprawdziło, bo dużą część trasy było pochmurno. Przez to i przez wiatr trochę chłodniej było momentami.
Miałem dwie główne odmiany od mojego typowego przejazdu przez Szadek. Zawsze z Puczniewa skręcałem na południe i na kolejnym skrzyżowaniu najczęściej jechałem do Małynia. Dosłownie kilka dni temu widziałem na czyimś kolarskim śladzie, że z Puczniewa pojechał do Jeziorka, znaną mi skądinąd drogą z wycieczek przez Kałów. A z Jeziorka do Małynia. Sprawdziłem na mapie - asfalt. Chciałem przetestować. Dobra wersja - jakość nawierzchni jest tu lepsza, a i ruch znacznie mniejszy.
Druga, to już jakiś czas temu zauważyłem, że na zdjęciach lotniczych w Google Maps droga między Maurycowem a Ludowinką zyskała asfalt. Na Street View wciąż była drogą polną. Zresztą jest to ul. Polna. Dotychczas zawsze jeździłem drogą między Łaskiem a Wodzieradami, do Chorzeszowa, potem do Ludowinki. Pasuje mi ta odmiana. Nawierzchnia lepsza niż tam, bo tam już zdążyło mocno popękać. I brak ruchu, bo na wcześniejszej bywało nerwowo.
Jest w zasadzie i trzecia odmiana, choć wg kolejności to ona powinna być drugą. Z reguły robiąc tę setkę nie jeździłem przez Zygry (choć już się zdarzyło), ale zwykle kończyło się to brakiem kilku km i dokręcaniem gdzieś w mieście. Żeby nie dokręcać, pojechałem pod maszt a potem drogą zawracającą przez Bąki. Nie pamiętam czy przez Bąki jechałem kiedykolwiek wcześniej.
Chmury chmurami, a i tak wróciłem do domu ze spieczoną twarzą.
Ponieważ ja, jak to ja, wyjechałem za późno, to już nie było czasu na postoje na fotki po drodze. Trzy wyjątki popełniłem. Udało mi się wrócić przed zmrokiem, ale już po zachodzie.
To jest też moja tradycyjna setka na słabą formę, bo w Szadku, który wypada mniej więcej w połowie dystansu, mam swoją stałą bazę regeneracyjną na tamtejszym Orlenie. Tym razem wciągnąłem tam hot-doga, kawę i cukier rozpuszczony w Pepsi.
Na trasie zagubiłem lampkę tylną. Była włączona, migała. Wielu rowerzystów było dziś na tym szlaku. Jeżeli ktokolwiek znalazł, dajcie znać. Wróciłem akurat o zachodzie, więc wyjechałem na misję poszukiwawczą autem, bo tam wszędzie ciemno, zatem o ile nie byłaby rozjechana w drobny mak, zabrana dla oddania lub skradziona, to powinno było ją być łatwo zobaczyć na drodze, ale misja skończyła się niepowodzeniem.
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
Ostatnie co by mi przyszło do głowy obecnie, to jakikolwiek trening rowerowego charakteru. Miało być przecież ładnie - słońce, brak wiatru, w miarę ciepło. Pierwsza niespodzianka nastąpiła, ledwo wyszedłem na zewnątrz - kropiło. Ale pomyślałem, że to takie chwilowe złudzenie, miało nie padać, to padać przecież nie będzie. I rzeczywiście zaraz po ruszeniu, kropić przestało. Niestety w okolicach Tuszyna okazało się, że pogoda ma w nosie moją opinię, w efekcie czego zmokłem. Dobrze, że przynajmniej temperatura była powyżej 10°C i wiatr faktycznie był prawie nieobecny, więc nie zmarzłem.
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
O jak mi się nie chciało! Ale już w niedzielę obiecałem sobie, patrząc we wróżby meteo, że we wtorek się zmuszę do ok. 50 km. Na kolejne dni prognozowano wyraźnie wyższe temperatury, ale dziś akurat miało prawie nie wiać, czyli pogoda w sam raz dla słabeuszy jak ja.
Używasz Stravy? Rozważ włączenie Flyby, funkcji, która oryginalnie była włączona dla wszystkich, a jakiś czas temu Strava wszystkim ją wyłączyła, nawet tym, którzy z niej świadomie i intensywnie korzystali.
Sprawdzić, czy jeszcze umiem jeździć rowerem. O dziwo nie spadłem, choć wiatr usilnie próbował mi w tym spadaniu pomóc.
A po dość standardowej pętli po mieście, zwieńczonej przejazdem honorowym wzdłuż Piotrkowskiej, wybrałem się poszukać wiosny w parku Poniatowskiego. I naszła mnie w nim myśl, by spróbować objechać wszystkie jego alejki. Park ma wymiary tak z grubsza z 600 na 900 m. I to wystarczyło, by po ok. 16 km kręcenia się po nim i tak nie dać rady przejechać go całego. Ale nie mogę sobie odmówić starania. Starania, od którego coraz bardziej marzłem. Może trzeba najpierw pomyśleć o algorytmie do wyznaczenia optymalnej drogi po wszystkich ścieżkach, zamiast próbować spontanicznie. W jakichś miejscach powtórzyłem już bez potrzeby, z powodu sklerozy i nieprzyjrzeniu się uważnie na narysowany już ślad na ekranie. Do tego podkład map w Sports Trackerze zawiera tylko niewielką część dróg w parku. Trzeba by OpenStreetMap, by ułatwić sobie zadanie. W każdym razie trochę tego zjechałem.